Pomysł babskiego weekendu zrodził się w naszych głowach gdzieś na jesieni zeszłego roku. I choć wybór dogodnego dla wszystkich terminu, miejsca, w które każda chciałaby pojechać oraz noclegu, który spełni wszystkich wymogi zajęły trochę czasu, to w końcu misja zakończyła się sukcesem! I tak oto, w połowie maja wylądowałyśmy na babskim weekendzie w Gdańsku, a dziś zapraszam Was na małą relację z tego krótkiego, aczkolwiek bardzo udanego wyjazdu 😊 Chodźcie!
Wieczorny spacer po Starym Mieście
Do Gdańska dotarłyśmy pod wieczór. Zostawiłyśmy tylko bagaże w wynajętym apartamencie i udałyśmy się na spacer. Zrobiłyśmy rekonesans, gdzie w okolicy mamy sklepy, żeby zrobić podstawowe zakupy i ruszyłyśmy na Stare Miasto.
Do głównych atrakcji Gdańska, takich jak Stary Żuraw Portowy czy Fontanna Neptuna miałyśmy naprawdę bliziutko. Przeszłyśmy się zabytkowymi uliczkami, popodziwiałyśmy stare, pięknie zdobione kamienice i dotarłyśmy nad Motławę, gdzie ogrom lokali gastronomicznych szybko uświadomił nam, jak bardzo jesteśmy już głodne.
Kolacja w Woosabi
Na kolację udałyśmy się do Woosabi - restauracji z kuchnią azjatycką w europejskim stylu. Lokal znajduje się na Wyspie Spichrzów, przy ulicy Chmielnej. Z ogródka lokalu rozciąga się widok na Zielony Most oraz Motławę. Podczas naszego pobytu było jednak dość chłodno, dlatego zamiast ogródka zdecydowałyśmy się wejść do środka.
Stolik dostałyśmy praktycznie od razu, ale zdążyłyśmy niemal w ostatniej chwili. Potem już z każdą chwilą przybywało ludzi i rosła kolejka przed drzwiami. Obsługa była miła, pomocna i uwijała się jak w ukropie. Na jedzenie nie czekałyśmy długo i wszystko było pyszne!
Zdecydowałam się na Bao Set, czyli zestaw dwóch bułeczek bao z frytkami. Każdą bułeczkę można wybrać z innymi dodatkami, żeby przetestować różne smaki. Ja wybrałam bułeczki pulled pork oraz chicken - ta pierwsza zdecydowanie wygrała w tym zestawieniu! Frytki do zestawu też dostępne były w różnych opcjach, ja postawiłam na miks frytek tradycyjnych i z batatów.
Do picia dziewczyny zamówiły fancy drinki z brokatem, a ja jak na starą babę przystało wybrałam z menu hottie - gorącą wodę z miodem, cytryną i imbirem 😄 Była pyszna i co najważniejsze, pozwoliła rozgrzać się po spacerze.
Po kolacji zrobiłyśmy jeszcze zakupy w lokalnej Biedronce i wróciłyśmy do apartamentu. Miał być film i babskie pogaduchy, ale wieku nie oszukasz - po prysznicu wszystkie padłyśmy wykończone podróżą 😂
Śniadanie w ViceVersa
W sobotę rano wstałyśmy, ogarnęłyśmy się i poszłyśmy na późne śniadanie. Z polecenia
Magdy trafiłyśmy do
włoskiej restauracji ViceVersa, również zlokalizowanej przy ul. Chmielnej na Wyspie Spichrzów, tuż przy Motławie.
Wybór śniadań był spory i nie łatwo było się zdecydować. W końcu jednak postawiłam na śniadanie na słodko i wybrałam Cornetto Italiano - tradycyjny włoski rogalik nadziewany kremem pistacjowym, a do tego obowiązkowo kawa ☕
Rejs po Motławie
Po śniadaniu poszłyśmy na przystań, żeby zafundować sobie rejs po Motławie. Jedna łódź odpłynęła tuż przed naszym przyjściem, ale niedługo potem przypłynęła kolejna. Nie miałyśmy żadnej rezerwacji, więc bilety kupiłyśmy na miejscu. Sam rejs trwał ok. 45 minut i był bardzo kameralny, bo oprócz nas nie było na łodzi żadnych innych turystów 😄
Na czas rejsu dostałyśmy karty z listą mijanych atrakcji, o których z głośnika opowiadał przewodnik. Na łodzi dostępne też były koce, gdyby komuś było zimno.
Wycieczka na plażę i molo w Brzeźnie
Będąc w Gdańsku nie mogłyśmy odpuścić sobie wyjścia na plażę. Zamówiłyśmy Ubera i pojechałyśmy na plażę w Brzeźnie. Przespacerowałyśmy się brzegiem morza, poszłyśmy na molo, a potem po prostu siadłyśmy na piasku, rozmawiałyśmy i słuchałyśmy szumu fal 🌊
Kolacja w Tawernie Dominikańskiej
Wieczorem po powrocie z plaży poszłyśmy na kolację i ostatni spacer po Gdańsku.
Posiłek zjadłyśmy w Tawernie Dominikańskiej. Po wcześniejszych szaleństwach kulinarnych mój żołądek dopominał się już o coś lżejszego, więc tym razem postawiłam na sałatkę z pieczonym burakiem, kozim serem, orzechami włoskimi i pomarańczą z sosem winegret.
Do tego na rozgrzewkę obowiązkowo herbata - z miodem, pomarańczą i goździkami. Nie było jej w karcie, bo to pozycja zimowa, ale obsługa była tak miła, że przygotowali ją na specjalne życzenie 🧡
Gdzie nocowałyśmy?
Na ten krótki pobyt zatrzymałyśmy się w apartamencie Old Town by Welcome Apartment, przy ul. Tandety 1. Obiekt znajduje się zaledwie 100 metrów od Żurawia nad Motławą i 300 m od Długiego Targu, więc jest świetną bazą wypadową do zwiedzania największych atrakcji Gdańska. Przy tak krótkim pobycie jak nasz, bardzo doceniałyśmy fakt, że nie musimy tracić czasu na przemieszczanie się po mieście.
Sam apartament był czysty i dobrze wyposażony. Mieszkałyśmy w nim we trzy i nie narzekałyśmy, ale generalnie jest to miejsce przeznaczone raczej dla dwóch osób.
Dodatkowym udogodnieniem może być fakt, że obiekt posiada też swoje podwórko z fontanną i ławeczkami za zamkniętą bramą.
Z czystym sumieniem mogę polecić, a poniżej znajdziecie kilka zdjęć z wynajętego przez nas apartamentu.
|
Część dzienna. Na przeciwległej ścianie stał jeszcze stół, krzesła i telewizor (nie załapały się na zdjęcia) |
|
W pełni wyposażony aneks kuchenny
|
|
Sypialnia, a w zasadzie wydzielona strefa za zasłoną
|
|
Kącik do pracy
|
|
Widok z balkonu
|
|
Zamknięty dziedziniec przed apartamentem
|
Podsumowując, to był krótki, ale za to bardzo udany weekend. Może nie zwiedziłyśmy za wiele (i w tej materii czuję niedosyt), ale też nie taki był cel tego wyjazdu. Chciałyśmy odpocząć, zmienić otoczenie i spędzić trochę czasu razem, sprawdzając jednocześnie czy się nie pozabijamy, bo było to nasz pierwszy wyjazd w tym gronie 😄 Mam nadzieję, że nie ostatni!
Pozdrawiam
Ania
Dawno nie byłam na północy kraju i przez Twój post mam wielką ochotę się wybrać do Trójmiasta! Zapiszę sobie post na inspirację :D Ja babski wyjazd mam w ten weekend - do Warszawy :)
OdpowiedzUsuńNo to mam nadzieję, że wyjazd się udał :) A podróż na północ bardzo polecam. Zakochałam się w Gdańsku na nowo i chciałabym wrócić na dłużej, żeby więcej zobaczyć <3
Usuń