Przez ostatnich kilka lat używałam plannerów Paperdot z Empiku, jednak w ostatnim czasie nie do końca się one u mnie sprawdzały. Raz, że były bardzo duże i ciężkie, a dwa, że na koniec roku zostawało mi sporo dużego miejsca, bo nie mam potrzeby tworzenia codziennych zapisków. Dlatego w tym roku zdecydowałam się na coś zupełnie nowego - planer zeszyt kołowy od Ogarniam Się.
Planer zeszyt kołowy Ogarniam Się
Mój wybór padł na planer Ogarniam się w formie kołowego zeszytu. Jego zaletą są nie tylko niewielkie wymiary i lekka waga, ale też możliwość pewnej personalizacji. Sami możemy wybrać okładkę swojego planera spośród kilku dostępnych wzorów, a także zdecydować o kolorze spirali (do wyboru mamy białą, czarną i miedziane złoto). Ja zdecydowałam się na nieco abstrakcyjną okładkę Imperfection i spiralę w odcieniu miedzianego złota.
Zawartość plannera
Wewnątrz planera znajduje się strona, na której możemy wpisać swoje dane, kalendarz roczny, planer roczny w dwóch egzemplarzach oraz kilka pustych stron na notatki. Obligatoryjnie dostajemy też 6 planów miesięcznych. Osobiście uwielbiam takie miesięczne tabelki, bo bardzo ułatwiają mi planowanie m.in. wpisów na bloga.
Dalsza zawartość plannera zależy już od nas samych. Do wyboru mamy układ dzienny, tygodniowy z datami oraz tygodniowy bez dat. Jak już wspomniałam Wam na początku, sama nie mam potrzeby codziennych zapisków, więc zdecydowałam się na planer tygodniowy bez dat. Dzięki temu mogę pisać kiedy mam taką potrzebę i nie zostanie mi puste miejsce, które będzie się marnować. Na końcu znów mamy kilka pustych stron na własne notatki i zapiski.
Zalety planera
- niewielki rozmiar i waga
- możliwość wyboru okładki, koloru spirali i części układu wewnętrznego
- gruby, biały papier
- minimalistyczny design
- możliwość dołożenia do wnętrza planeru ucznia/studenta
Wady planera
- cienka okładka może się niszczyć podczas codziennego noszenia w torebce
- planer z założenia ma starczyć tylko na 6 miesięcy
Podsumowanie i moja opinia
Zobaczymy jak planer spisze się w codziennym użytkowaniu, ale pierwsze wrażenie zrobił na mnie bardzo pozytywne. Jest ładnie wykonany, wnętrze jest proste bez zbędnych udziwnień. Nie zamierzam go nosić w torebce, więc mam nadzieję, że cienka okładka nie będzie się szybko niszczyć. Choć nie ukrywam też, że osobiście wolałabym twardą. Podoba mi się możliwość wyboru wnętrza planera. Będę korzystać z niego głównie do planowania postów na bloga i sesji zdjęciowych dla firm, więc najbardziej zależało mi właśnie na układzie miesięcznym i tygodniowym. Łatwiej mi rozplanować sobie pracę i gromadzenie i potrzebnych informacji czy akcesoriów, mając obraz całego miesiąca/tygodnia przed oczami. Trochę żałuję, że planer nie obejmuje całego roku, ale z drugiej strony też nie prowadzę zapisków regularnie, więc zobaczymy na ile w praktyce mi wystarczy. W końcu brak narzuconych dat pozwala korzystać z planera dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujemy.
Podsumowując, jeśli szukacie lekkiego, prostego i niedrogiego planera (ok. 35 zł), a do tego macie problem z systematyczną organizacją, to planer zeszyt kołowy Ogarniam Się może być rozwiązaniem dla Was. Za pół roku zdam Wam relację jak sprawdził się u mnie, a tymczasem ciekawa jestem czy w ogóle korzystacie z planerów? A jeśli tak, to jakie najchętniej wybieracie?
Pozdrawiam
Ania
Nigdy nie miałam takiego planera, ale u mnie jest taki problem, że ja absolutnie zawsze zapominam zapisywać sobie czegoś w kalendarzach, także taki planet to dla mnie rzecz nieprzydatna :p Jestem w miarę zorganizowana, także tyle dobrze :D
OdpowiedzUsuńNo i super :) Mi bardzo pomaga jak sobie gdzieś zapiszę co mam do zrobienia - łatwiej mi się wtedy zorganizować by to zrealizować :)
UsuńWiele razy zastanawiałam się nad planerem. Na szczęście daję jeszcze radę z planowaniem na bieżąco i pomocą telefonu.
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie mogę się przestawić na kalendarz elektroniczny ;) Muszę mieć papier przed oczami :D
UsuńJa jestem wielką fanką kalendarza w komórce, ale jak chodzi o wpisy na bloga to planuję je w bloggerze albo na kartce. Kalendarz to dla mnie za dużo, byłby pusty w 90% kartek;)
OdpowiedzUsuńU mnie to samo ;D Jestem człowiek komputer/telefon. Kalendarz kupuję co roku i leży... A do Bloga mam specjalny, zwykły zeszycik z Tigera.
UsuńOstatni raz kalendarza/plannera używałam na studiach ;p
No ja też myślałam o zeszycie, ale jednak muszę mieć tabelki a samej nie chciałoby mi się rysować 😂 Za to kompletnie nie lubię planować w narzędziach elektronicznych czy aplikacjach - muszę mieć papier 😂
UsuńMam dwa kalendarze - tzn jeden jest w pracy i tam zostają jedynie służbowe rzeczy. Jest zwykle zapisany od pierwszej do ostatniej strony.
OdpowiedzUsuńNatomiast drugi mam w domu - ech ...nie prowadzę go regularnie. Mam też planer na 2019 rok i też taki bez dat.. zobaczymy czy się sprawdzi ..chciałabym.
Będę Gosiu trzymać kciuki w takim razie żeby się sprawdził!
UsuńPiekny jest :)
OdpowiedzUsuńDziękuje 😘
UsuńNa razie wystarczy mi kalendarzyk z TS, ale ten jest też całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńNo i to jest najważniejsze, że Tobie wystarcza! :)
UsuńMa bardzo ładną szatę graficzną, ja jednak wciąż jestem wierna kalendarzom lub zwykłemu zeszytowi. Choć nigdy nie wiadomo, kiedy zechcę spróbować planować swoje rzeczy bardziej "profesjonalnie" :)
OdpowiedzUsuńGrunt to znaleść rozwiazanie najlepsze dla siebie! U mnie kalendarze się nie sprawdzają ze względu na brak systematyczności. Myślałam o zeszycie i bj, ale brak mi talentu i czasu na samodzielne rysowanie 😂
UsuńWygląda bardzo ładnie i skromnie, a do tego schludnie. Na pewno przyjemni będzie się z niego korzystało :)
OdpowiedzUsuńNa to właśnie liczę :)
Usuńfajny :) ja plannery, organizatory czasu itp rzucam zawsze po chwili w kąt. po prostu mi sie nie chce i to sie u mnie nie sprawdza.
OdpowiedzUsuńWierzę! Ja kiedyś pisałam bardzo regularnie, potem wcale, a teraz różnie to wychodzi 😂 Dlatego właśnie taki planer bez dat jest dla mnie dobrym rozwiązaniem. Co do samego planowania to pomaga mi rozpisywanie sobie wpisów na bloga - wtedy jakoś łatwiej mi zachować systematyczność publikacji
UsuńWłaśnie sobie go zamówiłam ;). Dzięki Ania, bo szukałam czegoś lekkiego i niedrogiego.
OdpowiedzUsuńNie ma za co! Mam nadzieję w takim razie że będziesz zadowolona! No i że pochwalisz się jak przyjdzie jaki wzór wybrałaś :)
UsuńTo dla mnie ! Ja mam jeszcze ten od Ines Beauty i powiem Ci, że pół roku w nim nie pisałam a dugie pół już tak więc ten jak znalazł dla mnie ;D
OdpowiedzUsuńTo widzę jesteś tak samo systematyczna jak i ja 😂
UsuńDla mnie planery to kolejna instafriendly pierdoła, ładnie wyglądają i tyle z nich pożytku ;) Sam myślałem o zakupie czegoś, ale jednak stwierdziłem, że będzie tylko ładnie wyglądać na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńNo jak nie korzystasz to tak by było ;) Ja lubię planery do planowania wpisów i sesji, notuje w nich jakie dodatki do zdjeć muszę dokupić i na kiedy. Bardzo mi to pomaga :)
UsuńNo jak nie korzystasz to tak by było ;) Ja lubię planery do planowania wpisów i sesji, notuje w nich jakie dodatki do zdjeć muszę dokupić i na kiedy. Bardzo mi to pomaga :)
UsuńChyba to coś dla mnie, lubię takie bez dat :) Jednak szkoda, że nie ma wersji na cały rok :(
OdpowiedzUsuńTeż żałuje, byłoby to chyba bardziej praktyczne. Ale ostatecznie można za pół roku kupić nowy planer
Usuń