Yankee Candle Blue Satin Sashes to chyba najbardziej kontrowersyjny zapach z kolekcji My Favorite Things, a jednocześnie mam wrażenie, że to właśnie na jego powrót wiele osób najbardziej czekało. Za każdym razem, gdy pojawiał się na moim Instagramie, budził żywą ciekawość i zainteresowanie, dlatego dziś przychodzę przedstawić Wam go nieco bliżej. Jesteście ciekawi jak pachnie niebieska satynowa wstążka?
YANKEE CANDLE BLUE SATIN SASHES
Yankee Candle Blue Satin Sashes to jeden z zapachów wchodzących w skład kolekcji My Favorite Things, stworzonej w oparciu o piosenkę z musicalu The Sound of Music o tym samym tytule. Producent opisuje zapach jako
Świeżość w najsubtelniejszej odsłonie: urocza kompozycja lawendy i rozmarynu z nutami cytrusowymi, jaśminowymi i drzewnymi.
WYGLĄD I ETYKIETA
Wizualnie Blue Satin Sashes wzbudza we mnie ogromny sentyment i przywołuje wspomnienia z wczesnego dzieciństwa. Patrząc na nią mam przed oczami stare bajki Disneya z Kopciuszkiem na czele, weselną modę z przełomu lat 80. i 90. oraz balowe sukienki dla lalki Barbie kupowane na odpuście i lokalnym targu. Bladoniebieski wosk i etykieta z błękitną satynową kokardą na tle białej sukni może zalatują trochę kiczem i tandetą rodem z poprzedniej epoki, ale jednocześnie mają w sobie coś niezwykle uroczego czemu trudno się oprzeć.
ZAPACH
Yankee Candle Blue Satin Sashes to chyba najbardziej kontrowersyjny zapach z kolekcji My Favorite Things. Świeży, mocno cytrusowy, z wyraźnie wyczuwalną ziołowo-lawendową nutą. Jak to zwykle w przypadku takich zapachów bywa, trudno uniknąć skojarzenia z odświeżaczem powietrza do toalety. Początkowo miałam jeszcze nadzieję, że może w paleniu wyjdą jakieś cieplejsze nuty, które nieco złagodzą zapach, ale niestety nic takiego się nie stało. Mało tego, mam wrażenie, że w paleniu czuję jeszcze iglaki, co tylko dodatkowo wzmaga kibelkowe skojarzenia.
MOC
Moc świecy określiłabym jako delikatną, co akurat w tym przypadku jest ogromną zaletą. W niewielkim stężeniu zapach jest całkiem do zniesienia. Bardzo przypomina mi łagodniejszą wersję zeszłorocznego Snowflakes Glistening Country Candle.
BLUE SATIN SASHES YANKEE CANDLE - MOJA OPINIA
Podsumowując, Yankee Candle Blue Satin Sashes to całkiem przyjemny i elegancki odświeżacz do toalet. Niektórzy czują w nim męskie, kolońskie nuty, ale ja ich nie ujawniłam. Zapach raczej tylko dla koneserów i miłośników cytusowo-choinkowo-lawendowych miksów. U mnie będzie raczej zapachową ciekawostką niż towarzyszem wspólnych wieczorów.
Mieliście już okazję poznać Blue Satin Sashes? Polubiliście się z tym zapachem czy tak jak ja traktujecie go czysto kolekcjonersko?
Pozdrawiam
Ania
Piękne zdjęcia zrobiłaś, a na zapach na pewno się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńKolekcjonersko polecam, ale do palenia, cóż... Jest wiele ładniejszych ;)
UsuńNie miałam okazji poznać tego zapachu, ale skoro podchodzi pod odświeżacze to raczej podziękuję :) Aktualnie pachnie u mnie kwiatem akacji ( już niestety ta blisko domu robi się brązowa) , jaśminem oraz liliami :)
OdpowiedzUsuńCzyli wiosna w pełni <3 Ostatnio recenzowałam świecę Yankee Candle Wildflower Blooms - ona pachnie dla mnie właśnie akacją :)
UsuńNie jestem fanką takich nut:( i wiesz, że nigdy nie widziałam Kopciuszka?
OdpowiedzUsuńNaprawdę??? Ewuś, gdzieś Ty się uchowała! Koniecznie musisz nadrobić <3 Poza animacją Disneya, warto obejrzeć też wersję filmową - na romantyczny wieczór we dwoje lub babski wieczór z siostrami będzie jak znalazł :)
UsuńSłoik jest przepiękny i z opisu zapachu to mogłoby się udać, no ale jak odświeżacz do kibla, to jednak podziękuję... Szkoda ;(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo żałuję, bo wizualnie świeca naprawdę jest przeurocza <3
UsuńTa piękna zasługuje na o wiele piękniejszą kompozycję zapachową! Coś w kierunku kremowości, delikatnych kwiatów, może nut perfumowanej wanilii? Wtedy to byłby hit hitów jak dla mnie! ♥
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się z Tobą zgadzam!
UsuńBardzo ją chciałam,ale nie znosze iglaków wiec chyba sobie daruje. :( Można go przyrównać do jakiegoś zapachu?
OdpowiedzUsuń