Pogoda co prawda trochę nam się popsuła, ale przez chwilę pozostańmy jeszcze w wakacyjnych klimatach. Dzisiaj chciałam zabrać Was w pachnącą podróż na rozgrzaną słońcem pustynię, gdzie wspólnie będziemy delektować się zapachem ciepłego, pustynnego wiatru... Zapraszam na recenzję czwartego, ostatniego już zapachu z nowej letniej kolekcji - Yankee Candle Warm Desert Wind.
YANKEE CANDLE WARM DESERT WIND (Q2 2018)
Yankee Candle Warm Desert Wind to jeden z czterech zapachów wchodzących w skład nowej letniej kolekcji Just go... (Q2 2018). Producent opisuje go jako
Zapach otwartej przestrzeni i dalekich lądów, muśnięty egzotyczna paczulą i podwędzoną wanilią.
NUTY ZAPACHOWE
- nuty głowy: ozon, czysta bawełna
- nuty serca: wędzona wanilia, kadzidło
- nuty bazy: paczula
WYGLĄD i ETYKIETA
Wizualnie Warm Desert Wind przywołuje skojarzenia z innym, wycofanym już zapachem Yankee Candle - Egyptian Musk. Kolor wosku jest bardzo zbliżony, może nieco ciemniejszy i cieplejszy, utrzymany w odcieniach brązu. Na etykiecie zamiast piramidy mamy za to rozgrzaną słońcem pustynię i tumany piasku unoszące się na wietrze. Całość prezentuje się miło dla oka - ciepło, leniwie, a nawet powiedziałabym, że trochę retro (czy tylko ja mam skojarzenia z Indianą Jonesem?).JAK PACHNIE WARM DESERT WIND YANKEE CANDLE?
Warm Desert Wind Yankee Candle to bardzo ciepły i otulający zapach. Wyraźnie dominują w nim słodka wanilia i nuty dymne, przez co silnie kojarzy się z zapachem opiekanych nad ogniskiem pianek marshmallow i kultowym zapachem Fireside Treats. Tym co sprawia, że zapach nie jest zbyt słodki i ciężki na letnie dni jest dodatek świeżych nut ozonu i bawełny, które orzeźwiają całość kompozycji i dodają jej lekkości. Dzięki temu połączeniu Warm Desert Wind doskonale sprawdzi się zarówno w parne letnie wieczory, jak i w chłodne jesienno-zimowe dni.
MOC ZAPACHU - ŚWIECA VS WOSK
Moc zapachu w dużej świecy określiłabym jako średnią. W pierwszych paleniach świeca była słabo wyczuwalna i raczej tylko w bliskiej odległości od komody, na której się paliła, jednak z każdym kolejnym paleniem było coraz lepiej. Obecnie (przy 5 paleniu) zapach jest już wyczuwalny w całym pokoju, a na powierzchni zastygniętego wosku znalazłam nawet mokre olejki :)
Moc wosku określiłabym jako średnią w kierunku dobrej. Zapach podczas palenia jest bez problemu wyczuwalny, ale jednocześnie wciąż nie narzuca się i nie przytłacza. Na pewno nie będzie męczył ani przyprawiał o ból głowy.
WARM DESERT WIND - MOJA OPINIA
Yankee Candle Warm Desert Wind to piękny, ciepły zapach, który sprawdzi się w zasadzie o każdej porze roku. Słodki, dymny, przełamany odrobiną świeżości i czymś nieco orientalnym w tle. Całość jest naprawdę ciekawa, zmienna, wielowymiarowa. Dla miłośników pianek i Fireside Treats pozycja obowiązkowa do wypróbowania.
Recenzje pozostałych zapachów z letniej kolekcji Yankee Candle Just go... (Q2 2018):
Dajcie znać czy poznaliście już nowe zapachy na lato i co sądzicie o całej kolekcji. Bardzo jestem ciekawa, który z czterech nowych zapachów najbardziej przypadł Wam do gustu!
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji świec i wosków znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Oj... Zdecydowanie nie są to kompozycje zapachowe dla nas :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo to naprawdę piękny zapach <3 A jakie kompozycje zapachowe Myszki preferują?
UsuńWarm desert wind w słoju. Przyjemna kompozycja. Coconut i mountains wzięłam na testy w wosku. Jungle = owoce,więcnie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWarm Desert Wind to dobry wybór :) Daj znać jak wypadły jeszcze testy kokosa i gór. Ja osobiście Coconut Splash jestem zachwycona <3
UsuńChętnie bym się z nim zapoznała :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są przepiękne! YC spokojnie mogłoby je wykorzystać przy promocji zapachu
Bardzo dziękuję Aniu :* A zapach polecam - myślę, że warto go wypróbować <3
UsuńTen zapach wydaje mi się bliski memu sercu, ale jednak liczyłam na zbliżony do egyptian musk :)
OdpowiedzUsuńKiedy go pierwszy raz wąchałam wydały mi się bardzo podobne, jednak w paleniu Warm Desert Wind bliżej jednak do Fireside Treats :)
UsuńTytuł podziałał na moją wyobraźnię - no bo jak w końcu pachnie pustynny wiatr? Po składzie widzę, że zakochałabym się w tym zapachu i muszę go koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam Agnieszko chociaż wosk na spróbowanie, bo zapach jest naprawdę ciekawy i pięknie rozwija się w paleniu <3
UsuńNiby zupełnie nie mój ale kusi go powąchać :). Niech tylko odzyskam węch :P.
OdpowiedzUsuńMagda powąchaj i weź wosk na spróbowanie, bo on w paleniu i na sucho pachnie inaczej! Na sucho wydaje się bardziej orientalny i ciężki, a w paleniu pięknie się rozwija <3
UsuńNadal nie poznałam żadnego :D Acz Goose Creek kuszą o wiele bardziej ♥
OdpowiedzUsuńW cale Ci się nie dziwię, nowe limitki wyglądają po prostu pięknie <3 Ja na razie odpuszczam świece z gąsek, bo wkurzają mnie ledwo tlące się knoty :/ Ale w woskach lub firefliesach chętnie bym nowości poznała... :)
UsuńMam jedynie wosk, zobaczę jak się spisze, ale nie wiążę z nim wielkich nadziei, bo Egyptian Musk też mi nie podszedł.
OdpowiedzUsuńDaj znać w takim razie jak odpalisz, ale myślę, że będziesz miło zaskoczona :) Moim zdaniem jest ładniejszy od Egyptian Musk :)
UsuńZ nowej kolekcji narazie skusiłam się tylko na tropical jungle, ale pozostałe zapachy muszę wypróbować chociażby w formie wosku :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Myślę, że kokos też Ci przypadnie do gustu :) No i daj znać jak moc dżungli w świecy, bo w wosku bardzo mi się spodobała i teraz trochę kusi... ;)
UsuńDam na pewno, a kokos niedługo będzie u mnie na pewno :D :*
Usuń