Był już haul zakupowy, to teraz czas na projekt denko. Zapraszam Was dzisiaj na mały przegląd wrześniowych zużyć i garść mini recenzji. Nie tylko kosmetycznych :)
ORGANIQUE ŻEL DO MYCIA TWARZY (50 ml) - bardzo fajny, delikatny żel do porannego oczyszczania twarzy. Prześlicznie pachnie, dobrze radzi sobie z usuwaniem zanieczyszczeń (zmywa nawet makijaż!), a do tego jest niezwykle delikatny dla skóry, nie ściąga jej i nie wysusza. Tu wersja mini, która zalegała w zapasach od kilku miesięcy, ale w użyciu mam też pełnowymiarowe opakowanie, które również pomału dobija dna.
ORGANIQUE ANTI-AGEING MASŁO DO CIAŁA - kolejne świetne masełko do ciała Organique, w dodatku w jednym z moich ulubionych zapachów słodkich winogron. Masło miało lekką konsystencję, szybko się wchłaniało, dobrze nawilżało skórę i jak na mnie było bardzo wydajne. Na pewno będę jeszcze do niego wracać.
VICHY ANTYPERSPIRANT - kultowa zielona kulka Vichy to stały bywalec mojej kosmetyczki już od wielu lat i nie wiem jakim cudem nie doczekała się jeszcze osobnej recenzji... Nie jest to produkt idealny, ale dla osób cierpiących na nadmierną potliwość może być prawdziwym wybawieniem.
BIOLAVEN KREM DO RĄK - bardzo przyjemny kremik do rąk, o prostym, naturalnym składzie. Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i obłędnie pachnie winogronami. Dla bardzo suchej skóry dłoni i na sezon zimowy zdecydowanie za słaby, ale w cieplejszym okresie, kiedy moja skóra dłoni będzie w dobrej kondycji z pewnością jeszcze po niego sięgnę.
SKIN79 PINK KREM BB - posiada wszystkie zalety kremu BB: jasny odcień, świetliste wykończenie, doskonałą trwałość. Bardzo lubię i zużyłam niezliczoną ilość opakowań. Niestety ostatnio cera mi się zbuntowała i próbuję się przestawić na minerały. Nie mniej jednak myślę, że do kremów BB kiedyś jeszcze wrócę.
YOPE KREM DO RĄK - bardzo przyjemny kremik, o lekkiej konsystencji i pięknym zapachu herbaty i mięty. Dla skóry zmienionej chorobowo (łuszczyca, AZS) jest za lekki, ale ze zdrową skórą naprawdę dobrze sobie radzi.
CHANEL CHANCE EAU TENDRE - mój ukochany zapach, którym mogłabym już pachnieć do końca życia. Bardzo kobiecy, radosny, lekki, a jednocześnie elegancki i nie infantylny. Uwielbiam go o każdej porze roku! Nowa buteleczka już w użyciu.
THE BODY SHOP ŻEL POD PRYSZNIC - wersja o zapachu truskawki jest jedną z moich ulubionych (czy jakiś inny zapach może bardziej kojarzyć się z latem???). Żel dobrze oczyszcza, świetnie się pieni, a zapach unosi się w całej w łazience jeszcze przez jakiś czas po prysznicu.
ORGANIQUE SENSITIVE MASŁO DO CIAŁA - jedno z moich ulubionych maseł do ciała Organique. Masło ma nietłustą konsystencję, szybko się wchłania, świetnie i długotrwale nawilża, a do tego obłędnie pachnie magnolią.
PALMERS COCONUT OIL BALSAM DO UST - przyjechał ze mną z konferencji Meet Beauty i okazał się być bardzo przyjemnym produktem. Miał bardzo apetyczny, słodki, ciasteczkowo-kokosowy zapach i naprawdę dobrze nawilżał. Na plus obecność filtra SPF15. Nabrałam ochoty by wypróbować inne warianty balsamów do ust Palmers.
JOHN MASTERS ORGANICS SERUM NAWILŻAJĄCE - mój absolutny ulubieniec i hit nad hitami. Kocham miłością wielką i regularnie wracam już od kilku ładnych lat. Serum jest leciutkie, nie obciąża mojej tłustej i problematycznej skóry, doskonale ją nawilża (i nie jest to takie złudne uczucie nawilżenia, które znika wraz ze zmyciem kosmetyku z buzi) i poprawia jej ogólny wygląd.
SYLVECO PŁYN MICELARNY - stały bywalec mojej kosmetyczki. Ma prosty, naturalny skład, świetnie sobie radzi ze zmywaniem makijażu i naprawdę nawilża skórę, nie pozostawiając po demakijażu uczucia ściągnięcia. Nowa buteleczka oczywiście już w użyciu.
PRÓBKI - we wrześniu wzięłam się również za moją mini kosmetyczkę z próbkami. Zużyłam ich trochę więcej, ale część z rozpędu wyrzuciłam do kosza, ocalały tylko te ;)
GOOSE CREEK PEANUT BUTTER & JELLY - zdenkowana jako druga. Apetyczny zapach masła orzechowego i owocowej galaretki poszedł w ruch przy pierwszych wrześniowych deszczach i chłodach.
Tak prezentują się moje kosmetyczno-zapachowe zużycia września. Nie ukrywam, że najbardziej dumna jestem ze zdenkowanych świec, bo moja kolekcja rozrasta się w sposób niekontrolowany i najzwyczajniej w świecie zaczyna mi już brakować miejsca na jej przechowywanie. Mam nadzieję, że październik pod tym względem również będzie owocny ;)
A jak tam Wasze zużycia? Z jakiego zdenkowanego we wrześniu produktu jesteście najbardziej dumne?
Pozdrawiam
Ania
Podziwiam Cię za zużywanie świec - ja mam w sobie coś takiego, że za nic nie chcę ich wyzerować. Im mniej świecy w słoiku, tym rzadziej po nią sięgam, żeby jeszcze została na jakąś okazję ;)
OdpowiedzUsuńWe wrześniu również wyzerowałam ten różowy BB krem. Bardzo go lubię, ale teraz zdradzam go z podkładem IsaDora Cover Up Foundation & Concealer - jest jeszcze lepszy niż Skin79!
W tym oszczędzaniu nie jesteś osamotniona ;) Ja denkuję tylko te świece, do których nie planuję wracać. Tych zapachów, które bardzo lubię też mi szkoda :) A kilka trudno dostępnych rarytasów wciąż stoi nowych, nieodpalonych ani razu ;)
UsuńZ przedstawionych w Twoim poście produktów miałam jedynie kulkę z Vichy i bardzo ją lubiłam. Dla mnie must have na lato! Teraz chwilowo przeniosłam się na Nivea i z racji tego, że upały dawno minęły (a wręcz chyba w ogóle ich nie było :P), to daje radę! Chanel Chance Eau Tendre jest już drugi rok czymś, co pożądam, ale póki co skusiłam się na kolejny flakon Eau Fraiche i tak ten zapach był ze mną przez wiosnę i lato.
OdpowiedzUsuńJa kulki Vichy używam cały rok, bo niestety intensywnie się pocę również w sezonie jesienno-zimowym :/ Eau Fraiche już nie pamiętam, muszę sobie odświeżyć jego zapach przy jakiejś okazji :)
UsuńMuszę w końcu poznać ten antyperspirant Vichy, bo wiele osób go poleca :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, szczególnie jeżeli naprawdę masz problem z intensywnym poceniem. Z obserwacji wiem, że osoby, które nie pocą się jakoś mocno, często nie doceniają jego właściwości ;)
UsuńOj mi denkowanie opornie idzie :)
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, ale warto się zmobilizować żeby nie utonąć w zapasach ;) Tym bardziej, że ciągle wychodzi coś nowego, co koniecznie trzeba kupić i przetestować ;)
UsuńMoja Droga strasznie mnie ciekawi to serum John Masters Organic, bo na punkcie nawilżania mam kompletnego fioła.
OdpowiedzUsuńZ pielęgnacją JMO tak jest, że albo się ją uwielbia, ale nie widzi żadnych efektów. Moja skóra kocha ich kosmetyki i bardzo dobrze na nie reaguje. Myślę, że warto wypróbować serum, szczególnie, że ostatnio marka często robi promocje -20%, wtedy można je dostać nieco taniej :)
UsuńWidzę u Ciebie same perełki, a słoje po świecach jak pięknie masz przygotowane do zdjęć :-)
OdpowiedzUsuńWypucowane specjalnie na tą okazję ;) Potem tylko zdjąć naklejki i pojadą na wieś jako lampiony ;)
UsuńŚwiece hahahah. Najpierw je podziwiam a później zastanawiam się kiedy je zapalić :D i takim sposobem powoli nie mam miejsca na nowości.. :P
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :D Co prawda u mnie codziennie się coś pali - w tygodniu wieczorami po pracy, a w weekendy to już od samego rana, aby tylko wstanę ;) Ale mimo to, zakupy i tak idą dużo szybciej niż wypalanie, więc z początkowo jednej szafki przeznaczonej na świeczki teraz zrobiły się trzy, a jeszcze kilka świeczek stoi w szafce z ubraniami, bo już się nigdzie nie mieszczą :D
UsuńUwielbiam kulkę Vichy pomimo, iż mam do niej kilka małych zastrzeżeń to i tak uważam , że działa świetnie.
OdpowiedzUsuńMam to samo! Jak wspomniałam, ona nie jest idealna, do kilku rzeczy można się przyczepić, ale póki co to i tak najlepszy antyperspirant na rynku :)
UsuńTeż zużyłam we wrześniu krem do rąk Biolaven. Bardzo fajny był. Podoba mi się świeca Peanut Butter & Jelly. Musiała pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńByła bardzo apetyczna! To taki trochę zapach kameleon - raz mocniej było czuć masło orzechowe, raz owocową galaretkę :)
UsuńSupeeeeeer! Widzę same cudne rzeczy! Płyn lipowy i pomadka z palmersa są na mojej wish liście od dawna :). Oprócz tego marka yope kusi mnie niesamowicie! Z organique też miałam tą miniaturkę żelu i bardzo go polubiłam, a z biolaven mam teraz micela i jest super! :) Świetne denko :)
OdpowiedzUsuńMicel z Biolaven jest równie dobry jak ten z Sylveco? Bo ostatnio miałam ochotę go wypróbować, ale bałam się, że nie będzie tak dobry.
UsuńTo samo napiszę, co koleżanka powyżej a propos tych świec. U mnie nawet woski długo sie zużywa. Często zapominam zapalić lub mi sie nie chce xD
OdpowiedzUsuńKochana, ja z woskami mam tak samo - są upierdliwe w paleniu i przez to nie chce mi się po nie sięgać :/ Dlatego zdecydowanie bardziej wolę świece i odkąd się na nie przerzuciałam codziennie coś się u mnie pali :) Obecnie np. jest to Country Candle Flannel <#
UsuńMusze wypróbować to masło Organique! Ono jest w konsystencji takie jak te masła na wagę czy lżejsze?
OdpowiedzUsuńDużo lżejsze i zupełnie nie tłuste, a nawilża wyśmienicie! Wypróbuj koniecznie, myślę, że będziesz zadowolona :)
Usuńaloe water jeszcze przeboleję, gąski nie znam ale jak spaliłaś całą bułke to ja nie wiem :D
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom szybko mi z nią poszło :D Ale fakt, zapach jest tak mocarny, że trzeba było się dobrze wstrzelić w pogodę z paleniem ;)
UsuńBrawo, Aniu, w końcu udało się opisać denko! ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę powąchać tego Chanela. Bardzo jestem ciekawa Twojego życiowego wyboru :). I chciałam donieść, że wreszcie wypróbowałam ten micel Sylveco i... wow, on naprawdę zmywa! Szokujące jak na coś, co jest naturalne i nietłuste. Jedyny minus to słaba wydajność.
oh wow sporo świec zdenkowałaś, oj sporo. PAIN AU RAISIN miałam wosk mile wspominam:)
OdpowiedzUsuńCo do świec zapachowych - z żoną bardzo je lubimy. Niestety stosunkowo trudno jest dobrać wysokiej jakości produkty z naprawdę przyjemnymi aromatami, gdzie dodatkowo zapach byłby trwały. Wiele świec pachnie najbardziej zanim się je zapali ;) Ale ostatnio bardzo pozytywne wrażenie zrobiły na nas świece Woodwick, na KwiatowyOgrod.pl są w fajnych cenach, bo widziałem też drożej w kilku miejscach. Pachną ciekawie i przy tym ładnie wyglądają. Może je kojarzysz :)
OdpowiedzUsuń