Właśnie zmieniałam zapach w kominku i pomyślałam, że podzielę się z Wami 3 sposobami na usunięcie wosku z kominka. Jednego nie trawię, jeden stosuję głównie przy woskach sojowych, a jeden jest moim ulubionym!
JAK USUNĄĆ WOSK Z KOMINKA?
Zacznę od tego, że kiedy kupiłam swój pierwszy wosk Yankee Candle byłam święcie przekonana, że on z czasem po prostu wyparuje. Paliłam go i paliłam, i dziwiłam się, że już nie pachnie, a jego objętość w ogóle się nie zmniejsza! Teraz się z tego śmieję, ale wtedy naprawdę nie było dla mnie oczywiste, że zużytego wosku trzeba się z kominka pozbyć. Ani tym bardziej nie wiedziałam, jak to zrobić. Dlatego dziś przedstawiam Wam trzy sposoby na usunięcie wosku zapachowego z kominka.
SPOSÓB #1: MROŻENIE
Kominek z zastygniętym woskiem wkładamy do zamrażarki na ok. 15 minut. Następnie wyjmujemy i delikatnie podważamy wosk, który powinien się skurczyć pod wpływem niskiej temperatury i sam wyskoczyć z kominka
To chyba najbardziej popularny sposób usuwania wosku z kominka, dla mnie cholernie niewygodny – już Wam tłumaczę dlaczego. Po pierwsze, musimy poczekać aż kominek całkowicie ostygnie, dopiero wtedy możemy włożyć go na ok. 15 minut do zamrażarki. Po drugie, mimo zmrożenia wosk nie zawsze chciał łatwo wyskoczyć po podważeniu i czasem musiałam się z nim trochę pomęczyć. Po trzecie, żeby ponownie odpalić kominek, trzeba zaczekać żeby nabrał temperatury pokojowej, bo inaczej mógłby popękać. Mnóstwo zachodu i bardzo czasochłonne, prawda?
SPOSÓB #2: ODSĄCZANIE
Płynny jeszcze wosk odsączamy z kominka za pomocą ręcznika papierowego.
Ten sposób stosuję do tej pory w przypadku wosków sojowych, które przez swoją konsystencję plasteliny nie dadzą się podważyć i wyjąć w jednym kawałku. Wady? Trzeba przypilnować końca palenia by wosk nie zastygł, a jeśli zmieniamy wosk np. następnego dnia, musimy najpierw na nowo go roztopić. Trzeba uważać by się nie poparzyć i nie zachlapać niczego woskiem.
SPOSÓB #3: OBRYSOWYWANIE
Zastygnięty wosk kilkukrotnie obrysowujemy dookoła wykałaczką, a następnie delikatnie podważamy.
Najprostszy, najszybszy i najbardziej efektywny sposób usuwania wosku z kominka. Bierzemy do ręki wykałaczkę, ostrym końcem przejeżdżamy kilka razy dookoła wosku i już. Wosk praktycznie sam odskakuje za każdym razem, bez dłubania, siłowania się i uważania by nie uszkodzić kominka.
A jak Wy pozbywacie się z zużytego wosku z kominka?
Pozdrawiam
Hahaha moja początkowa przygoda z woskami wyglądała dokładnie tak jak twoja :D teraz zazwyczaj mrożę kominek :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie na instagramie kilka dziewczyn pisało mi, że też miały tak samo :D Dobrze wiedzieć, że nie byłam w tym sama :D
Usuńa ja znam jeszcze lepszy ! Palić wosk w silikonowych formach, łatwo go z takiej formy wyjąć :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym sposobie, ale mnie nie przekonuje ;) Widok silikonowej foremki na kominku jakoś mnie razi ;)
UsuńMuszę wypróbowac sposobu numer dwa. Przez to, że ciężko jest się pozbyć wosku z kominka w zasadzie przestałam je palić
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie! Ja też głównie przez to przerzuciłam się na świece - tam po prostu gaszę jedną i odpalam inną ;)
UsuńBardzo pomocne rady, ten wosk faktycznie jest czasami upierdliwy :D
OdpowiedzUsuńCieszę się i mam nadzieję, że komuś się przydadzą ;) Usuwanie wosku z kominka potrafi być naprawdę upierdliwe!
Usuńmrożenie się u mnie nie sprawdziło - jakiś oporny miałam wosk - od Organique bodajże ale odsączania spróbuję
OdpowiedzUsuńNo właśnie u mnie też nie! To najpopularniejszy i najczęściej polecany sposób, ale co ja się musiałam zawsze przy tym omęczyć to masakra :/ Aż się odechciewało palić...
UsuńPierwsze słysze o mrożeniu, ja zalewam wosk gorącą woda, po czym lekko go podważam i cały odchodzi ;)
OdpowiedzUsuńJa tym sposobem usuwam resztki wosku z wypalonej świecy :) Do kominka nie próbowałam go stosować :)
UsuńJa stosuję sposób 2 ;)
OdpowiedzUsuńTeż jest całkiem fajny, tylko ja jestem sierota i zawsze mi gdzieś trochę wosku skapnie :P
UsuńWow dziekuje za porady, z wykalaczka nie mialam pojecia :D
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :) Dla mnie to najlepsza metoda, przynajmniej póki co ;)
UsuńJa zazwyczaj zastygniety wkladam pod goraca wode (bierzaca) i wosk wyskakuje ;)
UsuńZamrażania również nie cierpię i nie stosuję. Właśnie ja zawsze nasączam chusteczki lub ręcznik papierowy ;) ale z wykałaczką nie słyszałam. Muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńPs. Czemu odsączasz tylko woski sojowe?
Bo ich się nie da podważyć wykałaczką, są za miękkie i się rozłażą na kawałki ;) A przy zwykłych wolę właśnie ten trzeci sposób - dla mnie jest najwygodniejszy i wymaga najmniej zachodu :)
UsuńJa stosowałam zawsze sposób 2, aczkolwiek skoro twierdzisz, że nr 3 jest najprostszym i najłatwiejszym, to muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj i daj znać, co sądzisz :)
UsuńHm, ja wkładam do lodówki, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym potrzebowała tego samego dnia/wieczoru wymienić wosk na inny i przeprowadzać całą operację ze studzeniem i ogrzewaniem. No właśnie, nie ogrzewam nigdy po wyjęciu z zamrażalnika i kominek nie pękł (nie pomyślałam, że mógłby pęknąć), więc jakby co, nie lękajcie się ludzie ;). I sojowe też usuwam przez zamrażanie, ale faktycznie idzie ciężko. Odsączanie u mnie się nie sprawdza, bo zawsze coś upierdzielę. Ale metody numer trzy... cóż, nigdy nie próbowałam :D :D :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie mi też zawsze gdzieś kropla skapnie, choćby nie wiem co :P A z tym kominkiem to zaskoczyłaś mnie, taki zimny prosto z lodówki od razu odpalasz?
UsuńŚwietny post ! Osobiście bardzo nie lubię usuwać wosku z kominka i zawsze przysparza mi to problem - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię tej czynności, dlatego przerzuciłam się na świece ;)
UsuńŚliczne zdjęcie :) Ja wkładam kominek do zamrażarki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko :* I jak, Tobie odpowiada ta metoda z mrożeniem? Mi wosk nigdy praktycznie nie chciał ładnie odchodzić, zawsze musiałam się z nim namęczyć :/
UsuńSposób 3:) pierwszy za dużo zachodu plus i tak nie potrafiłam go wyjąć, z chusteczką można niechcący ufajdać coś dookoła, a 3 najszybszy:) tylko używam patyczka od szaszłyka;)
OdpowiedzUsuńJakiegoś specjalnego czy tych właśnie takich długich wykałaczek?
UsuńSzkoda, że nie znalazłam tego poradnika jak jeszcze paliłam woski ;D U mnie to był dramat, próbowałam z płynnym, z suchym - masakra. Bałagan, wosk wszędzie. Zrezygnowana kupiłam świece ;D
OdpowiedzUsuńHa, ha doskonale Cię rozumiem! Ja mimo znajomości metody z wykałaczką i tak wolę świece <3 Tak po prostu gasisz jedną, odpalasz drugą i po problemie :)
UsuńJa rozgrzewam kominek i zdejmuję cały wosk dużym wacikiem - nic sie nie chlapie, nie parzy, a kominek jest jak nowy ;)
OdpowiedzUsuńMi z ręcznika papierowego zawsze coś chlapnie, mimo, że podstawiam sobie blisko woreczek foliowy :P
UsuńZawsze korzystam z ostatniego sposobu ;)
OdpowiedzUsuńPiąteczka :D Jest najlepszy, przynajmniej jak do tej pory!
Usuńja zawsze troche rozrzewam i sprawdzam czy wosk sie przesuwa, jesli mozna przesunac to sciagam recznikiem papirowym :) Super notka
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG TINYPURPOSE OFFICIAL / klik /
Hmm, to takie coś pomiędzy... Muszę spróbować :)
UsuńStosuję coś w stylu sposobu 2 :) tylko, że rozpuszczony wosk nabieram na duży wacik kosmetyczny :) kominek czysty jak łza :D
OdpowiedzUsuńJa usuwam swój starym rydełkiem:)
OdpowiedzUsuń