Cześć, jestem Ania i jestem świecoholikiem... Kupowanie i palenie świec zapachowych stało się moim nałogiem, a w czerwcu to już przeszłam samą siebie. Popłynęłam. Poniósł mnie shopping. Nazwijcie to jak chcecie. Poniżej moje świeczkowe zakupy popełnione w drugiej połowie czerwca (tak, tyle tego kupiłam przez dwa tygodnie). Zapraszam!
Na początek świeca, koło której kręciłam się w zasadzie odkąd tylko pojawiła się w sprzedaży. Village Candle Cozy Cashmere to pierwsza "wieśniaczka" w mojej kolekcji. Świeca rozkochała mnie w sobie swoim... wyglądem, a jakże ;) Cudowny odcień wosku i przytulna, sweterkowa etykieta bardzo działały na moją wyobraźnię, ale trochę bałam się zapachu. Teraz w końcu się skusiłam i nie żałuję - na sucho zapach jest naprawdę przyjemny, ciepły i otulający.
Jak już jesteśmy przy pięknych etykietach, to nie sposób nie wspomnieć o świecy Yankee Candle Whiskers On Kittens, którą udało mi się zakupić ostatnio na grupie. Zimą recenzowałam na blogu sampler i w tej formie zapach nie przypadł mi do gustu. Muszę się jednak zgodzić z opiniami, że świeca pachnie inaczej, lepiej!
Kolejna świeca upolowana na grupie, to niedostępny u nas zapach Yankee Candle Tuscan Vineyard. Na sucho pachnie bardzo przyjemnie, połączeniem ciemnych winogron i drewna. Zupełnie inaczej niż znany mi już klasyczny Yankee Candle Vineyard.
Yankee Candle Kilimanjaro Stars to jeden z czerwcowych zapachów miesiąca, które recenzowałam Wam niedawno na blogu. Jak widzicie, naprawdę przypadł mi do gustu i myślę, że będzie moim faworytem na letnie wieczory.
Kolejny zapach to zakup poczyniony już z myślą o jesieni. Yankee Candle Autumn In The Park recenzowałam Wam w ubiegłym roku, we wpisie o niedostępnych u nas jesiennych zapachach. Wypaliłam sampler i ciągle marzyłam o dużej świecy. Niestety u nas nigdzie nie mogłam jej znaleźć, więc ostatecznie świeca przyjechała do mnie z UK. Pachnie obłędnie!
Yankee Candle Aloe Water to z kolei prezent od męża. Długo już się zbierałam do jego zakupu, aż w końcu zostałam postawiona przed faktem dokonanym można powiedzieć ;) Niedługo na blogu pojawi się jego recenzja.
O zapachu Goose Creek White Tea & Bergamot już Wam wspominałam na blogu, przy okazji wpisu o moich ulubionych zapachach na upały. Wtedy miałam tylko wosk, bo na świecę nie zdążyłam się załapać tak szybko się rozeszły. Teraz w końcu mam swój własny egzemplarz i będę mogła dłużej cieszyć się tym pięknym zapachem.
Jakiś czas temu odkryłam, że jestem fanką świec o zapachu pieczonych na ognisku pianek. W czerwcu do mojej piankowej kolekcji dołączył więc kolejny zapach - Goose Creek Campfire Marshmallow. Pachnie jeszcze inaczej niż pianki z Yankee Candle czy WoodWicka, ale równie pięknie! Bliżej jesieni postaram się przygotować dla Was małe piankowe porównanie.
Pozostając w temacie słodyczy, średnia świeca Goose Creek Vanilla Pumpki Waffle trafiła do mnie z grupy, na drodze wymiany. Pachnie przepięknie! Od samego wąchania dostaję ślinotoku i czuję jak mój organizm domaga się porządnej dawki cukru. Zdecydowanie nie jest to zapach dla osób na diecie.
I to by było na tyle jeśli chodzi o świece. Niestety, na samych świecach moje czerwcowe zakupy się nie skończyły, bo w sprzedaży pojawiły się woski wycofanych już zapachów Goose Creek Candle. W sumie skusiłam się na 5 zapachów. Pierwszym z nich jest Goose Creek Sugar Spun, o którym czytałam dużo dobrego i który zachwyca pastelową etykietą. Producent opisuje go jako słodko - orzeźwiające połączenie cytrynowego sorbetu, malinowej rolady i kandyzowanych, cukrowych śliwek, przełamane kremowym aromatem drewna sandałowego.
Zapach Goose Creek Acorn & Sunflower producent opisuje jako połączenie słoneczników, jabłek, czarnych porzeczek, drewna i piżma. Na sucho bardzo ciekawy zapach, który kojarzy mi się ze schyłkiem lata i wczesną, złotą jesienią.
Goose Creek Plantation Row to według producenta połączenie dzikich kwiatów, melona, jabłka, drewna i piżma, przywodzące na myśl spacer po starym, skąpanym w słońcu ogrodzie pełnym wiekowych drzew. Bardzo relaksujący, świeży zapach z wyraźnie wyczuwalną nutą melona.
O Goose Creek Christmas Cashmere słyszałam dużo dobrego. Producent opisuje zapach jako otulającą kompozycję łączącą w sobie słodkie zapachy waniliowego kremu i mleka z wytrawnymi, perfumeryjnymi aromatami kaszmiru, tonki, figowca i drewna sandałowego. Na sucho zapach jest naprawdę piękny - kremowy, otulający i mocno perfumeryjny.
Do Goose Creek Vanilla Wonderland nie byłam przekonana, ale powszechne zachwyty w końcu skusiły mnie do zakupu. Producent opisuje go jako magiczny zapach wypełniony ciepłą wanilią i orzeźwiającą miętą, wzbogacony igliwiem, cytryną i drogocennym drewnem. Zapach na sucho nie zachwyca - kojarzy mi się z jakimś mleczkiem do czyszczenia. Zobaczymy jak będzie w paleniu.
Uff, dobrnęliśmy do końca! Jak widzicie, naprawdę poniosło mnie w drugiej połowie miesiąca. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to największy świeczkowy haul w mojej dotychczasowej karierze świecomaniaka. Chciałabym móc w tym miejscu napisać Wam, że obiecuję jakąś poprawę, albo coś w tym stylu, ale bądźmy ze sobą szczerzy - szanse są marne. Tym bardziej, że prawdopodobnie jeszcze w lipcu pojawi się jesienna kolekcja Yankee Candle Q3 2017...
A jak druga połowa czerwca wyglądała u Was pod względem zakupów? Poszaleliście na wyprzedażach, czy zdołaliście się oprzeć wszelkim pokusom?
Pozdrawiam
Ania
Ojjj faktycznie poszalałaś !! :o ale jakie cuda ♥ I mój ukochany aloe water ♥ Fantastyczne świece ! Ten z kicią ♥ Kusisz ! :D
OdpowiedzUsuńSama czuję, że przesadziłam w tym miesiącu, ale co poradzę jak one takie cudne :D No i oczywiście wszystkie kupione na niepowtarzalnych promocjach :D
UsuńRozgrzeszam Cię :D to ile ta kolekcja Twoja już liczy? z trzydzieści? :D
OdpowiedzUsuńZ ciekawości aż przeliczyłam... Wyszło mi 50 sztuk :D Ale w tym 2 maluszki i 6 średniaków :P
UsuńO hahahah! Priv!
UsuńKilimanjaro Stars uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńTeż się zakochałam w tym zapachu i naprawdę nie wiem, czemu sięgnęłam po niego tak późno!
UsuńCudne popełniłaś szaleństwo. Twój dom musi pięknie pachnieć. Ciekawa jestem aloesowej świecy, bo ta roślina nie kojarzy mi się z jakimkolwiek zapachem. Poczekam co o niej napiszesz :)
OdpowiedzUsuńDla mnie właśnie aloes też nie pachnie, więc nie bardzo wiedziałam czego spodziewać się po tym zapachu i chyba dlatego tak długo przechodziłam obok niego zupełnie obojętnie :)
UsuńAch, wiesz piękniejsze jest takie "uzależnienie" niż papierosy na przykład :D
OdpowiedzUsuńA na pewno lepiej pachnie :D
UsuńPachnące szaleństwo :) Aż mi żal ściska, że nie mogę przez ekran powąchać :D
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, ale może kiedyś ktoś wymyśli taką technologię :D
UsuńAloes mnie kręci :))
OdpowiedzUsuń:) Znasz już ten zapach czy dopiero się do niego przymierzasz?
UsuńKilimanjaro Stars ma wielu fanów i nawet moje znajome ostatnio zachwycały się tym zapachem. Do mnie on jednak nie za bardzo trafia i czuję, że kilka minut z nim mogłoby się skończyć bólem głowy :P
OdpowiedzUsuńKażdy nos jest inny i w sumie to jest fajne :) Mnie zrażały opinie, że to męski zapach, a ja za nimi nie przepadam. Tymczasem jak już go powąchałam to przepadłam! Dla mnie nie jest typowo męski, raczej taki uniseks. A do tego cudownie świeży i lekki. Szalenie mi się podoba <3
UsuńJestem ciekawa również acorn&sunflower...Boziu tyle cudowności ;)
OdpowiedzUsuńAcorn & Sunflower pachnie na sucho naprawdę ciekawie. Kompletnie nie potrafię powiedzieć czym dokładnie, ale bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że w paleniu też tak zostanie :D
UsuńNo kochana chylę czoła i zazdroszczę! Już wyobrażam sobie jak musi u Ciebie obłędnie pachnieć ;)
OdpowiedzUsuń