Witajcie Kochani :) Walentynki walentynkami, ale czas wracać do rzeczywistości i rozliczyć się w końcu ze zużyć kosmetycznych. Poniżej przedstawiam Wam moje zużycia kosmetyczne z grudnia i stycznia. Zapraszam na garść mini recenzji.
Masła do ciała The Body Shop Frosted Berries i Spiced Apple - maluchy dostałam pod choinkę, duże opakowanie dokupiła w styczniu sama. Zapach Frosted Berries jak widać przypadł mi do gustu, chociaż jabłuszko też było bardzo apetyczne :) Działanie jak zawsze w przypadku TBS bez zarzutu - świetne, długotrwałe nawilżenie.
Płyn micelarny Sylveco - dwa opakowania, jedno z grudnia, drugie ze stycznia. Trzecie już stoi w łazience :) Bardzo fajny, naturalny micel, który bez problemu usuwa makijaż, nie wysusza skóry, łagodzi podrażnienia i zmniejsza zaczerwienienia.
Krem BB SKIN79 Gold - gościł u mnie już po raz drugi. Ma bardzo fajną, treściwą konsystencję, która zimą fajnie otula skórę, chroniąc ją przed mrozem, wiatrem i utratą wilgoci. Krem trzyma się na buzi cały dzień, nie warzy się i nie zbiera w załamaniach.
Balsam do ciała z masłem shea Organique - to jedno z najlepszych mazideł do ciała na zimę. Mocno natłuszcza i długotrwale nawilża suchą skórę, zapewniając jej odpowiednią pielęgnację i ochronę. Zapach magnolii jest po prostu obłędny i regularnie do niego wracam.
Balsam do ust HURRAW! - naturalny balsam ochronny do ust o zapachu wanilii. Towarzyszył mi w najtrudniejszym zimowym okresie i sprawdził się doskonale. Świetnie nawilżał, odżywiał i chronił delikatną skórę ust, a dzięki wygodnej formie sztyftu mogłam go zawsze mieć przy sobie. Na wiosnę z pewnością skuszę się na jakiś bardziej owocowy wariant.
Pomadka z peelingiem SYLVECO - podobnie jak w przypadku płynu micelarnego dwie sztuki, jedna z grudnia, druga ze stycznia. Trzecia już jest w użyciu. Bardzo polubiłam tą pomadkę i nie wyobrażam sobie by mogło jej zabraknąć w mojej kosmetyczce. Nawet nie myślę już o powrocie do peelingów w słoiczkach.
Płyn do higieny intymnej Facelle - bardzo go lubię zarówno do higieny intymnej, jak i prania pędzli. Tani, wydajny, delikatny, skuteczny. Aktualnie używam wersji Sensitive, ale aloesowa to mój zdecydowany nr 1.
Żel do mycia twarzy Sylveco - rozgościł się już chyba u mnie na stałe. Do zapachu tak się już przyzwyczaiłam, że w ogóle go już nie czuję. Żel skutecznie oczyszcza skórę, bez problemu zmywa nawet makijaż, a jednocześnie nie podrażnia i nie wysusza. Prosty, krótki skład, wysoka wydajność, niska cena i powszechna dostępność to jego dodatkowe zalety, które sprawiają, że nie szukam niczego więcej.
Krem do twarzy REVME - krem na dzień nr 3 to preparat przeznaczony do pielęgnacji skóry tłustej i trądzikowej, zwierający w składzie m.in. białą glinkę i kwas salicylowy. Doskonale sprawdzał się pod makijaż - nawilżał skórę, szybko się wchłaniał, zmniejszał wydzielanie sebum. Bardzo go lubiłam.
Krem do twarzy Origins GinZing - bardzo przyjemny lekki krem, który ładnie nawilżał i rozświetlał skórę. Miał piękny, energetyczny zapach i miałam wrażenie jakby delikatnie chłodził skórę, dzięki czemu świetnie sprawdzał się o poranku. Zużyłam go z prawdziwą przyjemnością.
Maseczka Origins z różową glinką - miniaturka, którą miałam okazała się być bardzo wydajna i starczyła mi na bardzo długo. Maseczka okazała się być genialna dla mojej trądzikowej skóry, błyskawicznie rozprawiając się z dużymi, ropnymi wypryskami, jakie lubią mnie nawiedzać. Wystarczyło jedno użycie wieczorem, by następnego dnia rano stany zapalne były widocznie zredukowane. Koniecznie muszę zakupić pełnowymiarowe opakowanie!
Żel pod prysznic The Body Shop British Rose - rozkochał mnie swoim pięknym, kobiecym zapachem, przywodzącym na myśl uwodzicielskie perfumy. Działanie jak w przypadku wszystkich żeli TBS bez zarzutu. Z pewnością będę do niego wracać.
I to już wszystkie produkty, które udało mi się zużyć od grudnia do stycznia. A jak tam Wasze pierwsze noworoczne zużycia?
Pozdrawiam
Ania
Uwielbiam masła do ciała zarówno The Body Shop jak i Organique. I te niesamowite aromaty, które towarzysza ich aplikacji :-)
OdpowiedzUsuńTeż je uwielbiam <3 Takimi produktami aż miło się smarować :D
UsuńŁadnie Ci poszło, zaciekawił mnie ten micel z Sylveco ;)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę godny uwagi, warto wypróbować :)
Usuńo, widzę że micel z Sylveco naprawdę przypadł Ci do gustu :) Całkiem spore te zużycia :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńBardzo go polubiłam i na razie nie zamierzam wracać do aptecznych miceli :)
UsuńZawsze jak widzę u Ciebie ten krem ze skin79 to cieszę się strasznie, że tak przypadł Ci do gustu :) Sama też go uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńI to dzięki Tobie! Przyznaję, że sama nie wiem, czy sięgnęłabym po kremy bb tej marki, bo wcześniej nigdy mnie jakoś specjalnie nie kusiły. Teraz bardzo je polubiłam, a fakt, że mogę je kupić połowę taniej niż Dr G tylko działa na ich korzyść ;)
UsuńSzybko zużywasz pomadki peelingujące Sylveco :D
OdpowiedzUsuńNo wychodzi, że tak jedną na miesiąc, ale sięgam po nią naprawdę często :)
UsuńMicela z Sylveco to bym w sumie wypróbowała. Pomadka peelingując jest świetna! Tak samo żel do twarzy od Sylveco miałam, tyle że rumiankowy i był bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńW takim razie wypróbuj i micel :) Żel rumiankowy też bardzo lubiłam, ale jednak tymiankowy lepiej odpowiada mi na dłuższą metę. Jeśli jeszcze nie próbowałaś, to też polecam :)
UsuńŚwietne zużycia ! Połowe bym Ci podkradła - na pewno masła z TBS ♥
OdpowiedzUsuńwidzę, że tak jak ja- lubisz sylveco :)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam masełek TBS, bo choć sama mam ich pełno, to akurat nie ma wśród nich żadnej "limitowanki" :P
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj sporo produktów TBS.
OdpowiedzUsuńSporo zużyć :) najbardziej chciałabym wypróbować masełka TBS :)
OdpowiedzUsuńChociaz kocham Organique to te masla uwazam za beznadziejne, ich normalne masla/balsamy do ciala sa swietne, ale te z maslem shea to okropienstwo. Jakas dziwna grudkowa konsystencja, ciezko sie rozsmarowuje, a potem wszedzie tluszcz, ktory sie nie chce wchlaniac wcale. Mecze drugie opakowanie, bo oba dostalam w prezencie, ale sama w zyciu nie kupie,bo dla mnie one sa okropne w dzialaniu.
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten lipowy płyn micelarny i kremik z Origins jest mi znajomy, ten orzeźwiający zapach uzależnia :)
OdpowiedzUsuńPomadkę i micel Sylveco bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńMasła do ciała są super! A balsam do ust bardzo mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńTeż zużyłam peeling do ust Sylveco, muszę się wybrać po kolejny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pielęgnację Orgins :) jeszcze się nie zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńZłoty BB ze Skina mógłby by być moim ulubieńcem, gdyby nie fakt, że stosowany codziennie zapychał mi skórę.
OdpowiedzUsuńMiałam tylko pomadkę Sylveco, ale jakoś do niej jeszcze nie wróciłam, i Facelle, pewnie jeszcze wrócę, wcześniej używałam do mycia włosy bo miałam masakrycznie podrażnioną skórę głowy pomógł i czasem kupuję :)
OdpowiedzUsuńWidzę tu same perełki, aż miło :) Dziś kupiłam puder Provoke, ale sypki, bo tego nie było. W ogóle jakoś skąpo u nas z tymi produktami w Rossmanie. Organique uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńspore denko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam micele z Sylveco i ich pomadki peelingujące ^^
OdpowiedzUsuńPomadkę Sylveco miałam, ale nie zachwyciła mnie :(
OdpowiedzUsuńOstatnio pomagałam bratu w zakupach walentynkowych i wpadłam z nim do Organique i przepadałam. Mają cudowne zapachy i konsystencje, muszę sama w końcu tam zawitać.
OdpowiedzUsuńuwielbiam lipowy micel, wracam do niego co jakiś czas natomiast tymiankowego żelu nie jestem w stanie znieść ze względu na zapach :-( krem BB gold skin79 miałam w wersji z pompką, niedawno mi się skończył :-(
OdpowiedzUsuńJest taka woda z filtra redox fitaqua, która wzmacnia organizm chroniąc go przed chorobami. Woda ta pomaga zwalczać negatywny wpływ wolnych rodników na organizm dzięki czemu organizm jest w dobrej kondycji co widać na buzi :)
OdpowiedzUsuńProdukty TBS przebijają wszystkie zużycia! :D Zazdroszczę Ci, że miałaś okazję je zdenkować :)
OdpowiedzUsuńSpore zużycia. Ja miałam ten krem BB ze Skin79 w wersji miniaturowej i bardzo go polubiłam, więc na pewno kupię kiedyś pełne opakowanie.
OdpowiedzUsuńTBS jabłko z cynamonem musiało pachnieć nieziemsko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
♥
Lipowy micel z Sylveco u mnie również gości ponownie - porządny produkt. Pomadka z peelingiem to także moje must have cudo za 10zł :) Bardzo interesujące jest to masełko z Organique, słyszę o nim już kolejny raz, same pozytywne słowa i może w tym roku na zimę zapoznamy się bliżej.
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Płyn i pomadkę z Sylveco lubię, ale chętnie sięgnę też po Hurraw 😜
OdpowiedzUsuń