Witajcie Kochani :) Przełom listopada i grudnia przyniósł nam prawdziwie zimową pogodą, najwyższy czas więc wyciągnąć z czeluści szuflady zimowe zapachy i w pełni cieszyć się piękną, białą aurą. Ja początek zimy przywitałam z zapachem o wdzięcznej nazwie Winter Garden i dziś kilka słów Wam o nim opowiem. Zapraszam :)
YANKEE CANDLE WINTER GARDEN to "zniewalający, odświeżający aromat bujnych, wiecznie zielonych gałęzi uchwyconych w lodowym przepychu".
Zapach ten pojawił się u nas w sprzedaży jako edycja limitowana, dostępna jedynie w dużych słojach. Po przeczytaniu opisu producenta doszłam do wniosku, że zapach nie jest dla mnie i nie zaprzątałam sobie nim głowy, przynajmniej do momentu, kiedy nie trafiłam na stoisko Yankee Candle. Świeca od razu przyciągnęła moją uwagę swoim wyglądem - biały wosk i etykieta z pokrytymi szronem zielonymi gałązkami cisu mają w sobie coś nostalgicznego i wyglądają pięknie w swej prostocie. Z ciekawości poprosiłam stojącą za ladą panią, by podała mi świecę do powąchania i... przepadłam!
Na sucho w świecy czuć głównie aromat słodkich, pieczonych jabłek, choć producent nie wspomina o nich ani słowem. W paleniu nuta ta staje się już jednak mniej wyraźna, a obok niej pojawiają się aromaty mroźnego powietrza, igliwia i jakby nuta palącego się drewna. Winter Garden pachnie zupełnie tak, jakbyśmy w mroźny zimowy dzień przechodzili obok małej, wiejskiej chatki, w której ktoś właśnie piecze jabłecznik w starym piecu na drewno. Panująca dookoła cisza, pokryty śniegiem krajobraz i ta mała samotna chatka sprawiają, że ogarnia nas atmosfera nostalgii i melancholii.
Yankee Candle Winetr Garden to zapach ciekawy i wart wypróbowania, choć wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu (mój mąż jest tego świetnym przykładem). Ja się z nim polubiłam i z przyjemnością palę go w te długie, mroźne wieczory. No, ale ja zawsze lubiłam takie lekko depresyjne klimaty ;)
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Pozdrawiam,
Ania
Serio czujesz w niej jabłecznik? Nuty drewna? Ja wyczuwam tylko jakieś ziołowe tony. No ale ja ją wąchałam tylko "na sucho". Podoba mi się najmniej spośród trzech limitek.
OdpowiedzUsuńSerio :) Na sucho czuję same pieczone jabłka (z tego co czytałam opinie w necie nie jestem w tym osamotniona :D) i to one mnie skusiły do zakupu, bo uwielbiam jabłkowe aromaty :) A w paleniu czuję właśnie jeszcze coś jakby palone drewno. Czytałam, że niektórzy właśnie czują w nim zioła, ale ja ich nie wyczuwam.
UsuńPS. Dla mnie śmierdzielem jest Nutcracker :P
UsuńBrzmi świetnie. Szkoda, że zapach dostępny tylko w dużych słojach.
OdpowiedzUsuńNo niestety, limitki tylko tak do nas wchodzą :/ Ale zawsze można próbować upolować inny format np. na allegro albo na grupie.
UsuńU mnie biało nie jest:( ale uroki mieszkanie na zachodzie - długo jest w miarę ciepło, mrozy tak na poziomie -1, -3 i to z rzadka. Mam nadziję, że choć trochę napada siegu:)
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się w takim razie, że ja na biednym wschodzie mieszkam ;D Uwielbiam śnieg i jak dla mnie od początku grudnia, do końca lutego powinno być cały czas biało :)
UsuńMyślę że byłabym w tej części które by się polubiły z tym zapaszkiem ♥
OdpowiedzUsuńW takim razie jeśli będziesz miała okazję, polecam zahaczyć o jakieś stoisko YC i chociaż poniuchać :) A jak Ci się faktycznie spodoba, to brać póki jest :)
UsuńJa już nie kupuję dużych słojów, bo strasznie szybko mi się nudzą ;/
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie dla Ciebie chyba lepsze mniejsze formaty :) Mi też czasem niektóre zapachy się nudzą, ale wtedy po prostu stoją i czekają aż znów przyjdzie ich czas :)
UsuńMusi pachnieć pięknie! Świece Yankee Candle mają to do siebie, że ja kupuje je oczami :D Jak spodoba mi się etykieta, to koniec - muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńMam to samo :D Wygląd świecy jest dla mnie niemal równie ważny jak jej zapach.
UsuńNie miałam jej, ciekawi mnie ten zapach
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję, to koniecznie poniuchaj :) Jest naprawdę intrygujący.
Usuń