Witajcie Kochani :) W niedzielny poranek przychodzę do Was z nowym, jeszcze ciepłym wpisem w sam raz do porannej kawy. Tym razem zapraszam Was na przegląd jesiennych ulubieńców, wśród których znalazły się zarówno kosmetyki, jak i zapachy, a nawet jedna książka! Zapraszam :)
THE BODY SHOP BRITISH ROSE - jeśli śledzicie mnie od dłuższego czasu, to na pewno już wiecie, że jestem wielką fanką żeli pod prysznic The Body Shop. Naprawdę uważam je za najlepsze produkty myjące do ciała i za każdym razem jak sięgnę po coś innego, już tęsknię za nową buteleczką. Wersja British Rose skradła moje serce przepięknym zapachem! Żel nie pachnie typowymi różami jak można by się spodziewać, a raczej jak cudowne, kobiece perfumy - jednocześnie słodkie i świeże, lekkie i ciepłe, niewinne i zmysłowe. Uwielbiam ten zapach i gorąco polecam wypróbować!
L'OREAL VOLUME MILLION LASHES FATALE gościła niedawno na blogu, więc nie będę się rozpisywać i po prostu odeślę Was do recenzji. Tutaj wspomnę jedynie, że jest to godna konkurencja dla So Couture i jedna z najlepszych drogeryjnych maskar, również tych w rodzinie VML.
JIMMY CHOO EDP to wciąż mój jesienno-zimowy zapach nr 1. Rozkochał mnie w sobie w ubiegłym roku i teraz, kiedy tylko zrobiło się chłodniej, wróciłam do niego z nieskrywaną przyjemnością. Niestety obecna buteleczka dobiła końca, a że jeszcze cała zima przed nami, koniecznie muszę uzupełnić zapasy ;)
CHCIEĆ MNIEJ Katarzyny Kędzierskiej, autorki bloga Simplicite to książka, którą powinien przeczytać każdy. Przede wszystkim jest świetnie napisana - z jednej strony czyta się ją lekko i przyjemnie, z drugiej zawiera wiele cennych informacji i brak w niej wodolejstwa, którego tak nie ciepię u Glogazy. Chcieć mniej pozwala lepiej zrozumieć samą siebie i poukładać sobie w głowie pewne rzeczy na nowo. Bardzo potrzebowałam takiej lektury i gorąco ją Wam polecam.
YANKEE CANDLE BLISSFUL AUTUMN to jeden z dwóch zapachów, które tej jesieni skradły moje serce. Pachnie jabłkiem, gruszką i świeżo upieczonym ciastem... Coś pysznego! Ze względu na ograniczoną dostępność oszczędzam go jak mogę, ale najchętniej paliłabym go codziennie.
GOOSE CREEK WILDEST DREAMS to kwintesencja jesieni! Piękny świeży zapach, idealny do palenia o każdej porze dnia i nocy bez względu na pogodę za oknem. Ma w sobie subtelną męską nutę, ale daleko mu do tych wszystkich typowo męskich, duszących i ostentacyjnych zapachów. Wildest Dreams jest lekki, delikatny, magiczny... Po prostu cudowny.
Tak prezentuje się moje subiektywne zestawienie kosmetyczno-niekosmetycznych ulubieńców mijającego miesiąca, a jakie produkty u Was zasłużyły sobie na to miano? Piszcie w komentarzach!
Pozdrawiam,
Ania
Jimmy Choo też lubię:-) reszta ulubieńców równie ciekawa
OdpowiedzUsuńPiękny zapach, dla mnie idealny na chłodniejsze dni :)
UsuńBardzo lubię lekkie męskie zapachy świec :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie wypróbuj Wildest Dreams :) Z pewnością przypadnie Ci do gustu :)
UsuńMuszę przyjrzeć się tej świecy ♥
OdpowiedzUsuńŚwietni ulubieńcy, muszę w końcu się skusić na jakąś świecę z Yanklee Candle, wszyscy je zachwalają, a dziwnym trafem ja nie miałam jeszcze ani jednej.
OdpowiedzUsuńhttps://malinowa-panna.blogspot.com/
Świece YC są naprawdę świetne - pięknie pachną i pięknie wyglądają :) Zwłaszcza teraz w sezonie jesienno-zimowym warto mieć choć jedną :)
UsuńNie znam ani jednego zapachu ale ten jesienny mnie zaciekawił. Wszystko co trudno dostępnę zawsze okazuje się najlepsze:))
OdpowiedzUsuńHaha, coś w tym jest :) Może to trochę na zasadzie, że bardziej doceniamy to, co trudniej było nam zdobyć ;)
UsuńZaciekawiła mnie woda toaletowa i tusz do rzęs :) Muszę poszukać o nich czegoś więcej ;)
OdpowiedzUsuńOba produkty recenzowałam już na blogu, są podlinkowane :)
UsuńPo pierwsze książka, po drugie perfumy, a po trzecie rozświetlacz. Właśnie tak wyglądałaby moja lista zachcianek stworzona na podstawie twojego wpisu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wybór :) Wszystkie trzy produkty są naprawdę warte uwagi :)
UsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze nie wąchałam perfum Jimmy'ego... Muszę koniecznie to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będziesz miała okazję, to polecam powąchać, albo nawet poprosić o próbeczkę :)
UsuńOgólnie to nie lubię czytać ulubieńców, ale piszesz to naprawdę dobrze. Chyba zacznę odwiedzać częściej twój blog <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Niecoinna
Zapraszam, będzie mi bardzo miło :) Ja akurat bardzo lubię wpisy o ulubieńcach, bo zawsze można podpatrzeć jakieś fajne perełki :)
UsuńDo SIMPLICITE chętnie zajrzę na bloga, bo coś czuję, że znajdę tam treści dla siebie. Co do reszty Twoich ulubieńców, to tych zapachowych chętnie bym powąchała :)
OdpowiedzUsuńWszystko mi się stąd podoba :)
OdpowiedzUsuńPiękne zestawienie, Aniu! Muszę przeczytać tego posta o tuszu VML Fatale. Bo choć nie przepadam za L'orealem, to jednak tusze tej marki są bardzo dobre! Sama mam tusz w wersji Feline i jestem z niego niezwykle zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie :) Tusze VML mają naprawdę świetne. Jeśli lubisz Feline, to myślę, że i Fatale przypadnie Ci do gustu :)
UsuńNie mogłam znieść zapachu tych perfum. Szybko poszły w świat, ale zdaję sobie sprawę, że mają wiele wielbicielek:)
OdpowiedzUsuńNo tak to jest z zapachami, że co nos to opinia :) Ja je absolutnie uwielbiam, ale oczywiście rozumiem, że nie każdemu przypadną do gustu :) A jakie zapachy Ty lubisz najbardziej?
UsuńJak ja mogłam zapomnieć o tym żelu. Kiedy dostałam sms z TBS o promocji żele za 10zł. stwierdziłam, że nie chce mi się jechać tyle kilometrów, żeby w tłumie wyrywać sobie żele. Ale ta róża marzy mi się od dawna. Taka promocja przeszła mi koło nosa :)
OdpowiedzUsuńTeż niestety nie załapałam się na tą promocję, bo siostra akurat pracowała i nie mogła mi zrobić zakupów :/ Mam nadzieję jednak, że jeszcze się trafi okazja do zrobienia zapasów :)
UsuńUwielbiam żele z TBS, obecnie kończę truskawkę i chyba pierwszy raz nie znudził mi się zapach, a tak się przed nią wzbraniałam :D.
OdpowiedzUsuńTruskawka to jeden z moich ulubieńców! Jest obłędna, nawet nie wiem, ile opakowań już zużyłam :)
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa na temat książki! :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) To ja dziękuję, za tak fantastyczną lekturę :*
UsuńTen zapach bardzo mi się podoba. Zapewne kiedyś będzie mój, aktualnie zużywam to co mam :)
OdpowiedzUsuńJa koniecznie muszę zakupić nową buteleczkę, bo kilka dni temu wypsiukałam ostatnią kropelkę i już mi go brakuje!
UsuńZaciekawiła mnie książka "Chcieć mniej", czytałam już Slow Fashion i Slow Life z tej samej tematyki ;)
OdpowiedzUsuńTa jest o niebo lepsza! Dla mnie w Slow Life i Slow Fashion jest dużo lania wody i ja bym je skróciła o połowę. Styl pisania w Chcieć mniej o wiele bardziej mi odpowiada :)
UsuńJestem ciekawa tego zapachu Yankee Candle ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś na allegro można było dorwać samplery, więc warto sprawdzać :)
UsuńMuszę przypomnieć sobie w perfumerii zapach JIMMY CHOO. A tusz L'oreal to mój faworyt!
OdpowiedzUsuńPrzypomnij sobie, może akurat Tobie również się spodoba :)
UsuńTą książkę widzę ostatnio tak często, że chyba nawet nie będę z nią czekała do Świąt :D Zdecydowanie potrzebna mi jest taka pozycja, żeby zacząć Nowy Rok z nowymi postanowieniami!
OdpowiedzUsuńPolecam :) Ja już od jakiegoś czasu miałam swego rodzaju zakupowy kryzys kosmetyczny (co z resztą widać na blogu :P), więc taka lektura była mi potrzeba by sobie to wszystko poukładać.
UsuńNie miałam nic z tej listy, ale używam VML So Couture i uwielbiam! Kusi mnie ta Yankee Candle, bo kocham takie ciepłe zapachy.
OdpowiedzUsuń+obserwuję i zapraszam do siebie :)
Witam w gronie czytelników :)
Usuń"Chcieć mniej" mam w planach przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBlissful Autumn miałam okazję wąchać w sklepie i nie specjalnie mi się spodobał. A już na pewno nie nazwałabym go smakowitym. Może po prostu ta kompozycja nie przypadła mi do gustu, bo generalnie uwielbiam owocowo-ciastkowe zapachy.
OdpowiedzUsuńCo nos to opinia :) A mogę zapytać, gdzie go wąchałaś? Bo to już wycofany, trudno dostępny zapach i chętnie uzupełniłabym zapas.
UsuńJa aktualnie używam VML So Couture i strasznie ciężko mi się go usuwa - zarówno dwufazowym płynem, micelem, olejkiem - nic go nie rusza! Trochę mnie to zraziło do tego tuszu, chociaż pięknie wygląda na rzęsach!
OdpowiedzUsuńO proszę! Ja takie problemy miałam z wersją Feline, ale So Couture schodził bez problemu. Fatale zmywałam masełkiem do demakijażu Pat&Rub, albo płynem micelarnym Sylveco i bardzo ładnie schodzi bez pocierania.
UsuńZapachu świecy jeszcze nie miałąm okazji poznać , ale szybciutko muszę to zmienić !:)
OdpowiedzUsuńTusz jest rewelacyjny .. Moja siostra posiada w swojej kosmetyczne i gorąco go polecam!
Buziaki Kochana.
No to cieszę się, że Tobie i siostrze również ten tusz odpowiada :)
Usuń