Nigdy nie miałam jakiegoś większego fioła na punkcie nowości. Nie podążałam ślepo za nowinkami, nie musiałam mieć każdej nowej kolekcji. Ale jak to kobieta, od czasu do czas coś szczególnie wpadnie mi w oko i czuję, że muszę to mieć. Najlepiej już, natychmiast. Tak jest w każdej dziedzinie życia, również tej kosmetycznej. Generalnie mam grono swoich ulubionych produktów, które dobrze się u mnie sprawdzają, i których raczej staram się trzymać, ale czasem ciekawość i chęć znalezienia czegoś jeszcze lepszego wygrywa. Wtedy nagle okazuje się, że produktu, który bardzo lubię nie miałam już od roku, bo w tym czasie koniecznie musiałam wypróbować jakieś wychwalane powszechnie nowości. Są jednak w mojej kosmetyczce również takie produkty, które są w niej zawsze. Po prostu. Kończy się jedno opakowanie, z automatu idę kupić lub zamawiam następne. I jest to dla mnie tak naturalne, jak codzienny zakup świeżego pieczywa. Te kosmetyki, to tacy cisi bohaterowie - skoro są zawsze, to często się ich już nawet bardzo nie zauważa, nie wspominając już o tym, żeby o nich mówić (bo przecież mowi się o tym, co nowe). Dziś chciałabym to nadrobić i poświęcić im te przysłowiowe 5 minut. Bo przecież to właśnie one najbardziej na to zasługują.
Peeling enzymatyczny Organique jest przede wszystkim wygodny i łatwy w użyciu. Ot, nakładamy go ciekną warstwą na oczyszczoną skórę, czekamy kilka lub kilkanaście minut (producent zaleca 5 min, ale ja zwykle wydłużam ten czas), spłukujemy. Po tych kilku, banalnie prostych krokach możemy się już cieszyć miękką, gładką i doskonale oczyszczoną buzią. Suche skórki znikają, pory są wyraźnie zwężone, a zaskórniki zredukowane. Czego chcieć więcej?
Biała glinka Organique to mój sprzymierzeniec w walce z niedoskonałościami. Przy regularnym stosowaniu 1 raz w tygodniu, wszelkie niemiłe niespodzianki znikają, a nowe pojawiają się zdecydowanie rzadziej, albo nawet wcale. Dodatkowo skóra staje się rozjaśniona, jej koloryt jest bardziej ujednolicony, zmniejsza się także produkcja sebum. Nic, tylko używać :)
Balsam do ust Nuxe po prostu musi stać na mojej szafce nocnej, bo inaczej nie mogę spać spokojnie. Nic tak jak on nie dba o moje problematyczne usta i chyba nie ma sytuacji, w której by sobie nie poradził. Koi, wygładza, nawilża, odżywia, a dzięki charakterystycznej, nieco tępej konsystencji idealnie nadaje się pod kolorowe pomadki - zabezpiecza usta przed ewentualnym wysuszeniem, a jednocześnie nie przyspiesza znikania koloru. Dla mnie ideał!
Zmywacz do paznokci Inglot z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, bo ze względu na zawartość pielęgnujących olejków wyraźnie natłuszcza płytkę paznokcia. Mi to nie przeszkadza, bo rzadko kiedy zmywam jeden lakier i od razu nakładam następny. Za to nie ma takiej emali, której Ingot by nie ruszył. Zmywa dosłownie wszystko, nie wysuszając i nie niszcząc paznokci. Tutaj akurat niemal pusta buteleczka (zostało jeszcze na jakieś jedno użycie), ale jak tylko będę na mieście zakupię kolejną. Jeśli nie wierzycie, zachęcam do przejrzenia bloga. Gwarantuję, że nie znajdziecie na nim innego zmywacza.
Puder bambusowy z jedwabiem Biochemii Urody to mój hit za grosze. Kosztuje 16 zł, a sprawdza się u mnie lepiej niż niejeden znacznie droższy produkt. Puder ma prosty, naturalny skład i naturalne właściwości antybakteryjne, dlatego bez obaw można stosować go przy skórze problematycznej. Nie podrażnia, nie uczula, nie zapycha. Nie wchodzi w pory i załamiania, nie podkreśla suchych skórek, matuje na długie godziny, jednocześnie zapewniając satynowe wykończenie. Nie może go u mnie zabraknąć.
Olejek tamanu Biochemia Urody to mój lek na wszystko. Trądzik, zimno, azs, ugryzienia owadów, obtarty od kataru nos... Wystarczy kropla tej zielonkawej mikstury i wszystko ładnie się goi. Bez chemii, antybiotyków, setrydów. Nawet mój mąż regularnie po niego sięga :)
Woda termalna Uriage to produkt, który zna chyba każdy. Kiedyś zastępowała mi tonik, dziś stosuję ją głównie do zwilżania glinki i latem w celu odświeżenia. Spryskuję też nią gotowy makijaż, bo mam wrażenie, że kosmetyki (zwłaszcza te pudrowe) lepiej się wtedy ze sobą łączą i jakoś tak ładniej, bardziej naturalnie to wszystko wygląda. Woda termalna jest też niezastąpiona podczas wszelkich podrażnień, czy to od słońca, czy nietrafionej maseczki. Koi zaczerwienioną skórę i pomaga jej wrócić do równowagi. Absolutny must have.
Antyperspirant Vichy doceni każdy, kto ma problem z nadmiernym poceniem. Kiedy inne produkty nie dają rady, on nawet w największe upały potrafi utrzymać skórę pod pachami w idealnej suchości. W dodatku jest bardzo delikatny i stosowany nawet bezposrednio po depilacji nie powoduje podrażnień. Jedyny minus, to długi czas zasychania na skórze, ale jestem w stanie mu to wybaczyć.
Płyn micelarny Bioderma to produkt kultowy. Jedni ją uwielbiają, inni nie widzą w nim nic wyjątkowego. Ja zdecydowanie jestem w tej pierwszej grupie. Dla mnie to wciąż najlepszy micel na rynku i choć różne firmy regularnie wypuszczają jakieś odpowiedniki, to jednak nic nie może się równać z Biodermą. Delikatna dla skóry, bezwzględna dla brudu - zmywa z twarzy dosłownie wszystko, łącznie z wodoodpornym eyelinerem i to niemal za jednym pociągnięciem płatka. Bez tarcia, podrażnień, zaczerwienień. Kocham ją i już.
Krem antybakteryjny Avene Cicalfate zawsze warto mieć pod ręką, tak na wszelki wypadek. Podrażnienia po depilacji, drobne otarcia, zmiany skórne, niewielkie pęknięcia, zajady... tego typu atrakcje mogą nas dotknąć w każdej chwili, a Cicalfate szybko sobie z nimi poradzi. Łagodzi podrażnienie i zaczerwienienie, zmiejsza świąd, przyspiesza gojenie i regenerację. Dzięki niemu skóra szybciej dochodzi do siebie, a ja razem z nią.
I tak prezentuje się moich 10 wspaniałych. Ciekawa jestem, jakie produkty mają swoje stałe miejsce w Waszych kosmetyczkach. Koniecznie dajcie znać w komentarzach! A może zechcecie przygotować podobny wpis u siebie i podzielić się swoimi pewniakami? Gorąco Was do tego zachęcam :)
Pozdrawiam,
Ania
Zmywacz z Inglota i puder bambusowy z biochemii urody z miłą chęcią sprawdzę, za to Nuxe i na mojej szafce stoi ;D
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że obie możemy spać spokojnie ;)
UsuńBioderma - jestem ciekaw tego produktu ;)
OdpowiedzUsuńTen micel jest już kultowy, warto go wypróbować :)
Usuńolejek tamanu również bardzo lubię,musze wypróbować Vichy bo nic u mnie nie daje rady :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Pamiętam, że pierwszy raz kupiłyśmy go z ciocią na spółkę w dwupaku, bo tak wychodziło taniej i od tamtej pory obie go uwielbiamy, a ciocia zaraziła nim jeszcze swoja córkę :)
UsuńMiałam tylko Uriage, ale nie wróciłam już do niej.
OdpowiedzUsuńJesteś z tych, dla których woda termalna to zbędny gadżet, czy po prostu wolisz jakąś inną? :)
UsuńWodę uriage i biodermę miałam, ale nie czuję potrzeby wracać do nich ;)
OdpowiedzUsuń:) A do jakich kosmetyków lubisz wracać?
UsuńIle kosztuje ten peeling z Organique?:)
OdpowiedzUsuń76 zł/ 100 ml :) Nie jest to może najniższa cena, ale peeling jest bardzo wydajny, starcza na długo i naprawdę warto w niego zainwestować :) Polecam też ewentualnie polować na jakiś kupon zniżkowy 20% (od czasu do czasu trafiają się w różnych magazynach, przy okazji weekendów zakupów)
UsuńNa chwilę obecną to dla mnie zdecydowanie za dużo. Zostanę przy Sylveco :)
UsuńBioderma i Vichi to też ja uwielbiam ten micel i antyperspirant :) Ciekawią mnie maseczki Organique :)
OdpowiedzUsuńDorotko, białą glinkę z czystym sumieniem mogę Ci polecić, tym bardziej, że ona też podobno jest świetna dla cery dojrzałej :)
UsuńBardzo zainteresowałaś mnie tym peelingiem enzymatycznym, muszę o nim poczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo naprawdę warto :)
UsuńŚwietny wpis, Aniu! Dobrze mieć takie pewniaki, do których zawsze się wraca :-) Podzielam twoją sympatię do zmywacza Inglot - ja też używam tylko tego, odkąd go odkryłam. Bioderma towarzyszy mi już od 2 lat, aczkolwiek ostatnio zdradzam ją z innym micelem, z którego także jestem zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne i bardzo ciekawe kosmetyki znalazły się na twojej liście :-)
Dziękuję Justyś :) A zdraszisz co to za micel konkuruje u Ciebie z Biodermą?
UsuńŚwietny pomysł na post, na pewno przygotuję coś podobnego! :) Z Twoich ulubieńców większości nie próbowałam, ale muszę kupić w końcu ten antyperspirant Vichy. Zaciekawił mnie bardzo ten krem antybakteryjny z Avene i olejek tamanu. Ja już tak kombinuję z tymi produktami do twarzy, że może lepiej byłoby tym jednym olejem się nasmarować. To jest ten, który śmierdzi magi? :D
OdpowiedzUsuńTak mówią, choć dla mnie pachnie orzechami :D Zresztą teraz, po tylu zużytuch buteleczkach na zapach już w ogóle nie zwracam uwagi :) Czekam kochana na Twoją listę pewniaków!
UsuńMam tylko Uriage...
OdpowiedzUsuńWiele z tych produktów znam i zgadzam się z Twoją opinią na ich temat. Dla mnie są to pewniaki które warto mieć na stanie
OdpowiedzUsuńDokładnie :) A fakt, że te produkty się u nas powtarzają, tylko potwierdza ich skuteczność :)
UsuńZnam micel z Biodermy, a antyperspirant z Vichy i wodę Uriage już zakupiłam :D
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie czekam na wieści, jak się u Ciebie sprawują :) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
Usuńwłaśnie zastanawiam się jakie kosmetyki u mnie są zawsze i sama nie wiem. Tak na szybko przychodzi mi na myśl antyperspirant z Rexony i balsamy ujędrniające z Eveline :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o peeling enzymatyczny z Organique to kusi mnie już od dłuższego czasu. Chyba wreszcie pora go zakupić :)
Polecam, jest bardzo dobry i bardzo wydajny, więc naprawdę warto w niego zainwestować :)
UsuńJa regularnie wracam do kosmetyków Sylveco: płynu lipowego i peelingu z korundem.
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie znam, ale płyn od dawna mam na liście do wypróbowania :)
UsuńZaintrygowałaś mnie i muszę się zastanowić czy też dam radę zrobić taką liste u siebie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj :) Przecież tych kosmetyków nie musi być 10. U mnie akurat tak wyszło, ale u Ciebie może to być zupełnie inna liczba :) A chętnie bym poznała Twoich pewniaków :)
Usuńmało co znam, więc zaintrygowałaś mnie mocno :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Czym najmocniej?
UsuńWidzę tu i swoich ulubieńców :) W szczególności kocham balsam do ust nuxe ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy absolutnie zgodne w tej miłości :) A może skusisz się i przygotujesz swoją wersję takiego wpisu? Chętnie podpatrzyłabym u Ciebie po co jeszcze warto sięgnąć :)
UsuńFajnie wyglada ten peeling enzymatyczny z Organique 😋
OdpowiedzUsuńJest świetny :) Miłością do niego zaraziłam nawet moją antykosmetyczną siostrę. Do tej pory wydanie kilkudziesięciu złotych na kosmetyk, było dla niej poronionym pomysłem, a teraz sama go regularnie kupuje :D
UsuńBalsam z Nuxe, termalka z Uriage ooo tak, uwielbiam! Bezkonkurencyjne! Zaintrygowałaś mnie tym zmywaczem z Inglota, dotychczas moim nr 1 były zmywacze od Sally Hansen, ale temu chętnie się przyglądnę :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj koniecznie, jest na prawdę rewelacyjny :)
UsuńMamy wspólną wodę termalną :)
OdpowiedzUsuńMuszę się przyjrzeć bliżej produktom Organique, zdecydowanie za słabo je znam.
Kasiu, naprawdę warto! Tym bardziej, że to przecież nasza, rodzima marka :)
UsuńSuper zestawienie, Aniu! Musze koniecznie w koncu skusic sie na Antyprespirant Vichy, slyszalam o nim tyle dobrego! :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) To już tak kultowy produkt, że po prostu trzeba go znać ;)
UsuńNa pewno kupię puder bambusowy oraz olejek tamanu z Biochemii Urody i w końcu wypróbuję wodę termalną Uriage :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wybór :) Wszystkie trzy produkty są godne uwagi, a woda na pewno przyda się latem :)
UsuńZ Twojej gromadki regularnie wracam do peelingu Organique i balsamu Nuxe. Micel Biodermy kiedyś był moim ulubieńcem, ale od tej pory odkryłam wiele równie dobrych, a tańszych zamienników :)
OdpowiedzUsuńPodzielisz się, tymi micelowymi odkryciami? Ja próbowałam różnych, ale żaden jeszcze Biodermy nie przebił :)
UsuńMusiałabym mocno zastanowić się nad swoją 10 :) jestem jakaś niewierna :D
OdpowiedzUsuńBiodermę i wode Uriage mam także zawsze pod ręką :)
Spróbuj Gosiu, nie musi być ich 10, może być 5, czy ile tam znajdziesz :)
UsuńSpróbuję zatem! Już wczoraj rozglądałam się po łazience z tą myślą, która wesoło zakiełkowała u Ciebie :)
UsuńZnam zmywacz Inglota, super sobie radzi z lakierami i nie niszczy płytki :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :) Uwielbiam go za to :)
UsuńCałkiem sporo pewniaków już znalazłaś. Nie znam żadnego z nich, ale skoro takie dobre, to muszę coś wypróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam, tym bardziej, że w większośći nie są to produkty, które zabijają ceną :)
UsuńZnam tylko wodę termalną Uriage i kulkę Vichy. Oba produkty bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńU mnie w łazience zawsze stoją butle z micelem Biodermy :) Jeszcze jak się gdzieś trafi jakaś promocja, to wykupuję na zapas :)
OdpowiedzUsuńRobię dokładnie tak samo :) Teraz właśnie zużywam już ostatnią butlę z wcześniejszych zapasów i rozglądam się pomału za jakąś promocją, żeby zrobić nowe :)
UsuńOstatnio widziałam w Melissie dwupak 2x250 ml za około 40 zł - nie mają go w asortymencie na stałe, ale od czasu do czasu rzucają taką promocję, więc warto się tam rozejrzeć.
UsuńU mnie przez jakiś czas pojawiała się woda Uriage, ale teraz nie mam dostępu do SuperPharm a w innych miejscach jest dość droga. Używam też tej kulki z Vichy z miętową nakrętką - czyżbyś miała jakąś nową wersję?
OdpowiedzUsuńTo też jest zielona, tylko w wersji przeciw białym i żółtym śladom :) Miałam ją już w ubiegłym roku i byłam zadowolona :) Chroni równie dobrze jak klasyczna, a faktycznie mam wrażenie, że nie zostawia tak śladów na ubraniach :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym peelingiem. Pewnie się na niego skuszę jak zużyję Sylveco. Nie dam rady zrobić takiej listy, ale jedyny kosmetyk do którego bym chętnie wróciła to krem Lancome Viosionnaire. Idealnie sprawdził się na mojej skórze. Ale jest tyle nowych, ciekawych kosmetyków które kuszą...
OdpowiedzUsuńAch, ta babska ciekawość ;) Też bardzo często tak mam, że lubię jakiś produkt, ale jeszcze chciałam przetestować tyle innych, że zamiast do niego wracać, wybieram coś nowego :) Tego kremiku z Lancome nie znam (w ogółe nie mam bardzo doświadczenia z pielęgnacją marek selektywnych), ale wierzę w takim razie, że jest wart uwagi :)
UsuńOn już dość długo jest na rynku, ale dopiero we wrześniu ubiegłego roku poprosiłam w Sephorze o zrobienie próbki. No i przepadłam. Chodziłam, jęczałam, na szczęście szybko trafiła się dobra promocja :-) Nie wczytuję się w skład, bo się na tym nie znam, ale działanie ma pierwszorzędne.
UsuńWiększość rzeczy przez Ciebie zaprezentowanych wisi na mojej liście do kupienia :D
OdpowiedzUsuńOlu, to znak, że czas się wziąć za jej realizację ;)
UsuńZachęciłaś mnie tym pudrem! A micel z Biodermy jest super, jednak ja mam w wersji Sebium ;)
OdpowiedzUsuńMuszę naprawić swoją ignorancję w stosunku do wody termalnej;), dlatego planuję jej zakup, choć na początek zdecyduję się na tę od Avene.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na wpis:).
Peeling enzymatyczny i woda termalna to moje dwa odkrycia tego i zeszłego roku. Teraz juz nie wyobrażam sobie bez nich swojej pielęgnacji. Cicalfate od Avene miałam kiedys i uratował moja skore. Dziekuje Ci, ze mi o nim przypomniałaś! Moze pomoże mi właśnie na zajady i popękane usta, z którymi walczę od dwóch miesięcy. Dziekuje! <3
OdpowiedzUsuńPlanuję powrót do oleju tamanu i zakup wody Uriage :)
OdpowiedzUsuńOd kilku dni rozmyślam nad podobnym postem, bo nie samymi nowościami człowiek żyje, a jest mała gromadka takich, które kupuję regularnie, jeszcze zanim się skończą. Z Twoich na pewno to Bioderma i zielona kulka Vichy! Zastępstwa nie szukam :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną blogerką, która jeszcze nigdy nie używała płynu z Biodermy :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zacząć stosować glinkę regularnie, bo jak na razie nie widzę po niej żadnych efektów.
OdpowiedzUsuńMassaaakra! nie znałam żadnego, ale to chyba dobrze, znaczy że się przydają takie wpisy zwłaszcza balsam do ust - też mam problemy :>
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post Aniu:) Ja też lubię Vichy i zawsze wracam do tej kulki;)Muszę pozanć olejek tamanu Biochemii Urody, bardzo mnie zaciekawił:)
OdpowiedzUsuńJa nie umiem sobie poradzić z tym pudrem Biochemii, strasznie pyli i mam wszystko uwalone :(. A szkoda, bo chętnie częściej korzystałabym z jego dobroczynnych właściwości. Zainteresowałaś mnie olejkiem tamanu – nigdy go nie używałam, może mojemu mężowi by pomógł na różne problemy skórne?
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń