Dziś rano rozpoczęło się kolejne wielkie zakupowe szaleństwo w drogeriach Rossmann. Ze wszystkich stron atakują nas na blogach wpisy polecające kosmetyki, które warto podczas tak dużej promocji kupić, a ja trochę tak na przekór chciałabym Was dzisiaj skłonić do refleksji, czy aby na pewno warto z promocji w Rossmannie skorzystać. Bo choć oczywiście promocja rzędu -49% to naprawdę świetna okazja do zakupów, to jednak jeśli tak się dobrze nad tym zastanowić, możemy na niej zarówno zaoszczędzić, jak i... stracić. Dlatego chciałabym, żebyście zanim pobiegniecie do Rossmanna i staniecie w szranki o niemacany produkt, zadały sobie kilka pytań.
Promocja Rossmann - czy warto z niej skorzystać?
Czy kupiłabym dany produkt, gdyby nie promocja?
Na początek zaznaczę, że nie chodzi mi tutaj o cenę i nasze możliwości finansowe, ale o sam fakt pragnienia posiadania danego produktu. Czy chciałaś go mieć już od jakiegoś czasu, ale w cenie regularnej był dla Ciebie zbyt drogi, albo bałaś się, że się nie sprawdzi? Jeśli tak, to w porządku - idź i go kup. W końcu jest okazja.
Jeśli jednak normalnie nawet byś na ten produkt nie spojrzała i kompletnie Cię nie interesował (bo rzadko sięgasz po drogeryjne kosmetyki, bo źle się czujesz w tym kolorze, bo nie lubisz maskar z tradycyjną szczoteczką), a teraz pod wpływem tylu rekomendacji i poleceń, panującej w drogerii atmosfery polowania, czy kombinacji niskiej ceny i kolorowego opakowania nagle poczułaś nieodpartą potrzebę wrzucenia go do koszyka... odpuść. Bo dokonując takiego kompulsywnego zakupu, ignorując pod wpływem chwili swoje rzeczywiste potrzeby i preferencje tylko na tym stracisz.
Wyjdź z drogerii, weź głęboki oddech, pozwól żeby emocje opadły i przemyśl sprawę na spokojnie. Najprawdopodobniej za kilkadziesiąt minut już nie będziesz pamiętała o tej szmince, a to tylko świadczy o tym, że tak naprawdę wcale jej nie chcesz i nie potrzebujesz. A jeśli nie zapomnisz i dalej będziesz chciała ją mieć - nic straconego. Za jakiś czas promocja w Rossmannie się powtórzy, a Ty już wtedy będziesz pewna swojej decyzji.
Czy potrzebuję tego produktu teraz?
Jeśli na poprzednie pytanie odpowiedziałaś twierdząco, pozostaje nam jeszcze jedna kwestia - czy musisz ten produkt mieć już teraz? Jeśli akurat kończy Ci się podkład/puder/tusz do rzęs i chcesz kupić nowy - nie ma sprawy. Albo używasz zawsze tego samego produktu, bo to Twój sprawdzony, ulubiony i chcesz mieć jedno opakowanie na zapas. Albo wiesz, że zbliża się Dzień Matki, urodziny przyjaciółki/imieniny siostry i chcesz im sprawić prezent. Wtedy jak najbardziej nie ma sprawy - idziesz i kupujesz.
Ale jeśli w Twojej kosmetyczce leży jeszcze pięć różnych maskar, trzy podkłady i sześć czerwonych szminek, to czy naprawdę potrzebujesz kolejnej? Nie. Pamiętaj, że kosmetyki też mają określoną datę ważności i nie ma co ich gromadzić na zapas. Oczywiście nie chcę tu nikogo nawracać na kosmetyczny minimalizm, bo samej mi pewnie do niego daleko, ale pamiętaj, że jeśli kupisz na promocji w Rossmannie coś, czego później nie zużyjesz to na takim zakupie nic nie zaoszczędzisz, wręcz przeciwnie. Równie dobrze mogłabyś tą kwotę wyjąć z portfela i wrzucić do kosza na śmieci. Zrobiłabyś to? Założę się nie.
Ale jeśli w Twojej kosmetyczce leży jeszcze pięć różnych maskar, trzy podkłady i sześć czerwonych szminek, to czy naprawdę potrzebujesz kolejnej? Nie. Pamiętaj, że kosmetyki też mają określoną datę ważności i nie ma co ich gromadzić na zapas. Oczywiście nie chcę tu nikogo nawracać na kosmetyczny minimalizm, bo samej mi pewnie do niego daleko, ale pamiętaj, że jeśli kupisz na promocji w Rossmannie coś, czego później nie zużyjesz to na takim zakupie nic nie zaoszczędzisz, wręcz przeciwnie. Równie dobrze mogłabyś tą kwotę wyjąć z portfela i wrzucić do kosza na śmieci. Zrobiłabyś to? Założę się nie.
- takie, które od dawna bardzo chciałaś wypróbować, ale w regularnej cenie są dla Ciebie zbyt drogie,
- takie, które właśnie Ci się kończą i wiesz, że za chwilę i tak będziesz musiała je kupić
- takie, które zużywasz na bieżąco i nawet kupione na zapas na pewno się nie zmarnują.
W pozostałych przypadkach warto zastanowić się, czy lepiej nie odpuścić, a zaoszczędzone w ten sposób pieniążki odłożyć i za jakiś czas kupić sobie coś, o czym naprawdę od dawna marzysz.
Pozdrawiam,
Ania
Mam podobne zdanie, zwłaszcza, że tak naprawdę większość tych kosmetyków (Bourjois, Revlon, L'Oreal, Rimmel) można kupić w każdej chwili w Internecie, w podobnych cenach, jak te promocyjne :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie :) Ja rozumiem jak ktoś korzystając z okazji uzupełnia braki, albo robi zapas ulubieńców, ale jak patrzę czasami jakie siatki dziewczyny stamtąd wynoszą, to aż jestem przerażona.
Usuńja juuuz niesteyy sie oblowilam w rossmanie :) i wyydalam 100 zł :))
OdpowiedzUsuńSporo, a to dopiero początek :) Mam nadzieję w takim razie, że wszystkie kupione produkty z przyjemnością zużyjesz :)
UsuńDlatego wydaję mi się, że przed zakupami warto zajrzeć do kosmetyczki co nam się na prawdę kończy :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zwłaszcza jak ktoś ma właśnie bardzo dużo kosmetyków i nie zawsze wszystkie ogarnia :)
UsuńMądry post :) Ja jeśli korzystam to kupuję właśnie to, co w normalnie cenie jest dla mnie za drogie, a chcę wypróbować..
OdpowiedzUsuńI takie podejście właśnie jest ok :) Wtedy korzystanie z promocji naprawdę ma sens, a Ty rzeczywiście na tym korzystasz :) Super :)
UsuńJa w kategorii twarz nic nie kupię. Nie potrzebuję, mam tego masę. Na oczy się pokuszę o dwie rzeczy. Starałam sie właśnie odpowiedzieć w głowie na pytanie czy gdyby nie promocja to bym to kupiła.
OdpowiedzUsuń:) No j jak? Bo ja bardzo często łapię się na tym, że jednak nie i aż sama jestem zdumiona dlaczego właściwie to chciałam :D
UsuńJa już skorzystałam w SP bo promo była wcześniej, a jestem w gorącej wodzie kąpana. Niestety mam jednak słabość do Ross. więc niewykluczone, że jeszcze coś dokupię. Jeśli chodzi o oszczędność na tych promocjach to jest trochę złudna bo widząc dużą promocję wiele osób (w tym ja) automatycznie kupuje więcej niż kupiłoby normalnie. W SP kupiłam m.in dwa tusze. Czy ich potrzebowałam na teraz bo mi się kończyły produkty? Nie... ale chciałam spróbować;) Tak na prawdę doskonale wiem, że nie ma co się rzucać bo w listopadzie będzie kolejna promocja i z częścią zakupów można poczekać, ale to jest chyba kwestia charakteru:P Reasumując wiem, że nie ma co szaleć, ale i tak jeszcze się nie zdarzyło żebym nie skorzystała. Takie życie:P
OdpowiedzUsuńDobrze, że przynajmniej masz tego świadomość, to już połowa sukcesu :) Ja akurat na Rossmanna jestem raczej odporna, a sklepów, na których asortyment odporna nie jestem nie ma w moim mieście, więc jestem cwana ;) Obecnie moim największym problemem zakupowym są woski i świeczki, co z resztą widać po ostatnich postach z nowościami. No fioła dostałam na tym punkcie i muszę się mocno pilnować, bo jak widzę jakieś niedostępne u nas normalnie perełki, albo dobrą promocję, to brałabym tonami, a to jeszcze mniej rajonalne zakupy niż kosmetyki :D
UsuńNo tak, każdy ma jakiegoś bzika:D Mnie na szczęście YC w ogóle już nie rusza, w sensie woski bo wszelkie świece bardzo lubię:) Ja mam wrażenie, że ciągle się gdzieś snuję w Ross. Pewnie dlatego, że w Łodzi jest niemal na każdym kroku, a jak się wejdzie to często chociażby głupi żel pod prysznic kupię. Rzecz jasna kręci mnie też S. i D. ale tam już trochę ograniczają finanse więc trzeba się pilnować:)
UsuńOj w S i D to bym poszalała, oby tylko portfel pozwolił ;) Ale też szczęście w nieszczęściu, że żadnej z tych perfumerii w mojej małej mieścinie nie ma :D Nie mniej jednak już wyczekuję grudniowej promocji na MACa w Douglasie ;)
UsuńJa na szczęście nic nie potrzebuję obecnie, a ni na nic nie mam ochoty :). Mój portfel jest bezpieczny.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak ja :) Chociaż z tym bezpieczeństwem portfela to bym w moim przypadku nie przesadzała, bo poza Rossmannem jest jeszcze cała masa innych pokus :)
UsuńJa weszłam dzisiaj i wyszłam z pustymi rękoma :D i jestem z siebie dumna. Nic specjalnie nie potrzebuję ale może się skuszę na jakiś cień i szminkę :)
OdpowiedzUsuńSzacun :) Ja przezornie nawet tam nie wchodzę, bo boję się, że samo by mi coś do koszyka wpadło ;)
UsuńBardzo dobry post! Kupiłam tylko to, co chciałam i mam zamiar kupić jeszcze tylko tusz do rzęs, który jest dla mnie bardzo sprawdzony i dam sobie spokój. Te promocje to jakieś szaleństwo. Tu, w Warszawie, była kolejka już przed otwarciem... Masakra ;)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie :) Ja mieszkam w małym mieście, a też żeby się dopchać do szafy jakiejkolwiek marki to trzeba mieć twarde łokcie :D No i powiem szczerze, że przeraża mnie jak widzę kobiety wychodzące z drogerii z pełnymi po brzegi siatkami...
UsuńFajny post, słowa rozsądku :) Na mnie rozsądek przyszedł z czasem, na pierwszej takiej promocji na którą w ogóle trafiłam to przesadziłam grubo z zakupami :)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy chyba też przychodzą z wiekiem :) Ja na poprzednich promocjach może nie szalałam, ale kupowałam jakieś tam pojedyncze produkty, a teraz jakoś tak wychodzi, że w ogóle nawet tam nie chodzę :)
UsuńNa pierwszej promocji nie była a dziś się wybieram zobaczyć.Wcześniej byłam przed promocją porobiłam sobie zdjęcia tych produktów,które potrzebuję i spisałam sobie ceny.Zobaczymy jak to jest z tymi promocjami.
OdpowiedzUsuńO, no to koniecznie daj znać, bo już słyszałam w internecie głosy, że tuż przed promocją ceny niektórych kosmetyków poszły o kilka złotych w górę. Sama nie jestem na bieżąco, ale zastanawiam się, czy to prawda.
UsuńTeraz na blogerze istny szał - nie znajdziesz innego posta jak PROMOCJA W ROSMANIE ! Wow :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No niestety, takie życie blogera - trzeba być na czasie ;)
UsuńNoooo powiedzmy ;)
UsuńMądrze napisane. Warto się zastanowić przed zakupem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podchodzę do tego tak samo - nie kupuję już "na ilość" a patrząc na jakość. Kupiłam dzisiaj tylko korektor, który bardzo lubię i mi się skończył i paletę do konturowania, którą pokazałaś na zdjęciach. Zapasów nie robię, bo wiem, że mam potem problem z ich zużyciem.
OdpowiedzUsuńDodatkowo ceny w internecie są zbliżone do tych z rossmannowej promocji, więc nie ma co płakać - tam kosmetyki dostępne są cały rok :D
I taka postawa mi się podoba :) Ja szczerze mówiąc bardzo nie lubię mieć dużych zapasów kosmetycznych, bo potem często jest tak, że pojawia się na rynku coś nowego, co miałabym ochotę wypróbować, a nie mogę, bo wiem, że produkt z tej kategorii jeszcze czeka na mnie w szufladzie i muszę go najpier zużyć. To mnie frustruje ;)
UsuńMiła odmiana od postów polecających co kupić :)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam się wybić, a co ;)
UsuńRozsądny post, ja np. wybiorę się tylko na dni promocji produktów do makijażu oczu i zrobię mały zapas tuszów do rzęs (max 2). Może i są rzeczy, które mnie ciekawią i kusi, żeby skorzystać z promocji, ale z drugiej strony wiem, że ich nie potrzebuję i tak naprawdę wcale nie muszę ich mieć a po co kupować coś, z czego potem najprawdopodobniej nie do końca będę zadowolona, bo już mam ulubieńca z tej kategorii.
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Ja zwykle też właśnie tusze do rzęs na takich promocjach kupuję, ale aktualnie mam jeszcze jeden w zapasie, więc odpuszczam :)
Usuńja sobie darowałam, mam wszystkiego na co najmniej rok, akurat jak mi się skonzy to będzie nowa promocja:P
OdpowiedzUsuńPewnie :) Rossmann co roku raczy nas taką na wiosnę i na jesieni, a w między czasie jest jeszcze mnóstwo promocji -40% jak nie w Rossmannie, to w Naturze, Hebe albo SuperPharm :)
UsuńW końcu post w którym ktoś nie poleca produktów... Ja sama chciałam stworzyć cos takiego jak Ty, ale teraz nie wiem czy jest sens skoro juz napisałaś wszystko :) podpisuje sie pod wszystkim co przeczytałam u Ciebie i dlatego sama w tym roku nie skorzystam. Jest kilka produktów które chciałam przetestować, ale mam zapasy i to daje mi do myślenia ze nie warto kupować kolejnych produktów, gdy jeszcze tyle czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest sens - pisz Kochana! Ja z całą pewnością nie wyczerpałam tematu i Tobie z pewnością uda się poruszyć jakiś aspekt, który ja być może pominęłam :) No i jak ktoś nie trafi na mój post, to może trafi na Twój :)
UsuńPodpisuję się pod tym wszystkim czym mogę 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńBardzo dobry temat postu. Ja sama kupiłam tylko te rzeczy, które mi się kończą i które chciałam wypróbować ;) nic ponadto :D
OdpowiedzUsuńBrawo, możesz być z siebie dumna :) O wiele łatwiej jest w ogóle nie pójść, niż pójść i wyjść tylko z tym co się miało na liście :)
UsuńWłaśnie tak działa (nie)stety marketing. "kupię teraz bo taniej, potem się może przyda" ale najczęściej okazuje się, że produkty się marnują bo nie zdążymy ich zużyć do końca daty ważności ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) I niestety nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, albo zdaje, ale mimo wszystko jest na takie zabiegi podatny. No i moim zdaniem dochodzi tu jeszcze kwestia zbieractwa - niektórzy lubią kolekcjonować kosmetyki i po prostu mieć ich dużo, a już niekoniecznie używać :)
UsuńJa chciałam 3 podkłady z całych tych 3 tur, ale udało mi się dorwać tylko 1 :)
OdpowiedzUsuńZnak od niebios normalnie ;) A na jakie podkłady polowałaś?
UsuńPrzygarnęłam L'Oreal True Match. A chciałam jeszcze Bourjois Healthy Mix i Dr. Irena Eris, ale nie było moich odcieni, więc jakoś usilnienie objeździłam pół miasta żeby je znaleźć, ale byłaby to dobra okazja żeby wypróbować coś taniej. Bo np. L'oreala dorwałam po tej promocji nawet taniej niż online :)
UsuńMądrze napisane. Warto się zastanowić przed zakupem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że się ze mną zgadzasz :)
UsuńKiedyś kupowałam jak szalona, bo nie byłam tak wkręcona w świat kosmetyków i chyba myślałam, że te promocje nie istnieją (choć to było kilka lat temu i mam wrażenie, że wtedy naprawdę było z tym ciężej), a teraz cała masa, jak nie dni lifestyle, to dwa razy w roku rossmann i jeszcze coś. Niestety do dziś te nagromadzone rzeczy u mnie leżą;/ Teraz jak coś kupuję to decyduję się na marki, których normalnie nie kupuję bo są dla mnie zbyt drogie - mówię o Irenie Eris, której dziś kupiłam dwa pudry i potem mam zamiar kupić dwie pomadki, jedną wibo i Lovely (czyli najtańszych marek, do których moje zaufanie jest średnie), wolę już dołożyć i kupić sprawdzony produkt, ale w czasie promocji za przysłowiowy bezcen można spróbować. Uwielbiam tusze L'oreala, podkłady Bourjous, kosemtyki MaxFactor, ale na nie niemal zawsze jest promocja (a czy naprawdę to taka różnica czy to jest 40 czy 50%?) i kupuję teraz już tylko wtedy gdy coś mi się kończy.
OdpowiedzUsuńDo pewnych rzeczy chyba po prostu trzeba dojrzeć. Ja podobnie jak Ty bardzo lubię tusze L'Oreala, ale mam jeszcze dwa w zapasie, więc nie potrzebuję kolejnego, a tak jak piszesz - na te produkty promocje są bardzo często, jak nie tu, to gdzie indziej. Produkty Provoke mnie nieco kuszą i być może na jakiś bym się skusiła, ale w Rossmannach w moim mieście najzwyczajniej w świecie są one niedostępne, więc pokusa sama się zwalcza ;)
UsuńMi skończył się właśnie podkład i krem BB i mam ogromną ochotę na CC z Bell w odcieniu Porcelain - najjaśniejszym (HYPOallergenic), ale nigdzie nie mogę dostać - u nas nie ma szafy Bell, a u moich znajomych jest już wykupiony. Przez stronę także nie da się zamówić :( gdyby ktoś chciał pomóc w zakupie, to będę wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńU siebie też chyba szafy Bell nie widziałam :/ Ale jutro będę jeszcze w Rosku, bo potrzebuję plastikowych buteleczek do przelania kosmetyków na wyjazd, to zerknę i dam Ci znać :)
Usuńw pełni popieram to co napisałaś :) ja chciałabym kupić jedynie tusz, bo mi się skończył, ale zobaczymy jak mi to wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki, żeby silna wola wygrała i na tuszu się skończyło ;) Ale wiem, że czasem jak już człowiek stanie przed tą szafą, to ciężko jest odejść tylko z tym, po co się przyszło :)
UsuńJuż Ci mówiłam że ja ani razu nie byłam na tych promocjach żadnych ;) a powoli mam dosć postów 'co kupić?' a póżniej 'co kupiłam?' ech... kiedys jakiś strateg marketingu wypowidał się na ten temat móiąć , ze to tylko pozory - niby jest promocja ale sklep lekko podwyższa cenę innych artykułów więc nie wiem czy to aż taki wielki szał iść na - 49 ;)
OdpowiedzUsuńMówię, jeśli ktoś i tak chciał coś kupić i może to teraz zrobić połowę taniej, to jak najbardziej. Ale iść i kupić siatę kosmetyków,tylko dlatego, że są dużo przecenione, no to dla mnie trochę mija się z celem.
Usuńja kupuję to, co zawsze było dla mnie za drogie oraz kosmetyki których zawsze używam i się szybko kończą ;)
OdpowiedzUsuńNo i super :) Wtedy naprawdę na takiej promocji korzystasz :)
UsuńObecnie przebywam w De i nie mam możliwości zrobienia zakupów :/
OdpowiedzUsuńSzkoda :/ Ale za to masz dostęp do DMu i produktów niedostępnych w PL :)
UsuńWłaśnie czy nie lepiej sobie odpuścić i odłożyć na coś lepszego 👍🏻
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej :)
UsuńWidzę że już chyba wszyscy powoli są zmęczeni nieustannymi promocjami, jak nie Rossmann, to SuperPharm, a jak nie SP to Natura. Przyznam, że ja już właściwie nie zwracam na nie uwagi, kupuję tylko to co jest mi potrzebne, zapasów nie robię. Po co, wkrótce znowu promo :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :) Ostatnio tych promocji jest naprawdę dużo, jak nie w tej drogerii, to w jakiejś innej. Dlatego właśnie nie rozumiem do końca tego szału :)
UsuńWłaśnie podeszłam do tej promocji w ten sposób, jak podsumowałaś to na końcu.
OdpowiedzUsuń- Kupiłam rzeczy, na które już dawno miałam ochotę, ale szkoda mi było pieniędzy bo np. mam już rozświetlacz, ale chcę sprawdzić czy inny mi spasuje
- Kupiłam podkład, który kocham i który idzie u mnie jak woda <3
No i to się nazywa rozsądne podejście do zakupów :) Sama działam dokładnie w ten sam sposób, choć akurat to już moja druga edycja tej promocji kiedy zupełnie odpuszczam, bo wszystko mam :)
UsuńŚwięta racja, Aniu! Właśnie dlatego nie skorzystałam z oferty - po prostu w tej chwili nie potrzebuję niczego nowego do makijażu ;) A bezsensem jest zakup czegoś tylko dlatego, że cena jest bardzo atrakcyjna... Moje polskie zakupy w Rossmanie ograniczyły się jedynie do zakupu ręczników jednorazowych :)
OdpowiedzUsuńO, te ręczniki to muszę w końcu wypróbować, bo dużo osób je zachwala, a ja wciąż używam zwykłych papierowych :)
UsuńWłaśnie, bardzo dobre podejście. Ale ja akurat jestem bardzo spontaniczna niestety... jeśli chodzi o zakupy, bo w innych sprawach niekoniecznie;)
OdpowiedzUsuńW każdym razie kupiłam puder Provoke, bo używam go non stop i jest cudowny, pomadkę też tej marki, bo chciałam ją wypróbować, ale to było planowane, I mniej planowane, ale też chciałam go mieć Brow Artist z Loreala i kredkę do ust Essence, ale ona to już za grosze;) W Sephorze to już nie planowałam, ale kupiłam kredkę MUFE - ma tak obłędny kolor, że zbieram komplementy, i choć trochę kosztuje, to warto było, bo śliczna jest... Właśnie, cała ja.... ciągle mnie coś urzeka;)
Na jakiś kosmetyk Provoke pewnie i ja bym się skusiła, ale u mnie akurat nie ma produktów tej marki, niestety. Albo stety, zależy jak na to spojrzeć ;) A spontaniczne zakupy i mi się zdarzają, nie mówię, że nie, zwłaszcza jak jestem w Warszawie i wejdę do jakiegoś sklepu, którego u siebie nie mam. Ale co innego kupić jeden produkt, który nas w jakiś sposób urzekł, a co innego wyjść z pełną siatką :)
UsuńJa bardzo chętnie skusiłabym się na jakiś podkład :)
OdpowiedzUsuńJakiś konkretny masz na oku? :)
UsuńJa po ostatniej promocji nie mam już ochoty na przepychanie się przy szafach z kosmetykami.
OdpowiedzUsuńTo jest temat na osobny wpis, ale zachowanie co niektórych w drogerii w czasie promocji przyprawia mnie o zawroty głowy :/ Podobnie jak Ty nie mam ochoty na takie przepychanki :/
Usuńja na tej promocji kupuję tylko to czego na prawdę potrzebuję i to co od dłuższego czasu chciałam kupić jednak nie wiedziałam czy sprawdzi się to u mnie w 100% a nie chciałam ryzykować i płacić za nie tak dużo.
OdpowiedzUsuńNo i super :) Sama też zawsze staram się tak robić :)
UsuńJa wczoraj wydałam ponad 70 złoty w Rossmannie. :) ale tak się złożyło, że kończy mi się podkład i puder, a róż z Bourjois od dawna mi się podobał. :) w następnym tygodniu planuję kupić tylko tusz. :)
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko się przyda :) Róże Bourjois są piękne, sama też miałam jeden :) A jaki odcień wybrałaś?
UsuńRacjonalne myślenie zostaje w domu, kiedy idę na zakupy :) Ale wczoraj udało mi się nie kupić nic z tej tylko racji, że jest taniej. Było tyle świetnych podkładów, zachwalanych i rekomendowanych (i nawet jeszcze nie zmacanych), a mnie udało się pamiętać, że oszczędzam na podkład mineralny i nowy pędzel do niego. Myślę, że gdybym pozwoliła sobie podczas tej promocji kupić kilka dodatkowych kosmetyków, bo jest okazja, teraz i w przyszłych etapach, ich łączna cena przekroczyłaby moje planowane zakupy podkładu i pędzla.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś bardzo ważną kwestię - ja osobiście aż się zrzymam, jak ktoś narzeka, że nie stać go np. na szminkę z MACa, a potem przy okazji tego typu promocji pokazuje całą siatkę zakupów, których wartość znacznie przekracza wartość takiej szminki. Ja podobnie jak Ty wolę unikać pokus, poczekać i kupić sobie choćby jeden produkt, ale za to taki, o którym już od jakiegoś czasu marzyłam.
UsuńCzasem udało mi się kupić coś fajnego na promocjach. :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa mam na oku parę rzeczy, które od dawna chciałam wypróbować, niestety nie mam na nie pieniędzy :( kupiłam sobie tylko podkład z Rimmela :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest przyjmne uczucie, kiedy jest jakaś fajna promocja na coś, co bardzo chcielibyśmy mieć, a nasze konto akurat świeci pustkami :/ Ale nie martw się, promocja na pewno jeszcze się powtórzy, może w jakimś dogodniejszym dla Twojego portfela czasie i wtedy kupisz to, na co masz ochotę :)
UsuńJa w sumie nigdy nie skorzystałam z tych promocji :) ale fajnie,że są, jak Ktoś ma swoje ulubione produkty to strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Grunt to tylko mądrze z nich skorzystać :)
UsuńSuper wpis Aniu!
OdpowiedzUsuńU nas na promocjach nijt nie robi zapasów, tzn nigdy jeszcze nie slyszalam o tym ;D
moze dlatego, ze u nas w dm jest zawsze tanio i np. ja osobiscie tylko do dm chodze!
Dziękuję :) A DM to tu w PL bardzo Wam zazdrościmy i myślę, że nie jedna z chęcią by oddała w zamian Rossmanna wraz z jego promocjami ;)
UsuńNo właśnie zgadzam się, ja może w sobotę wpadnę do rossmanna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
> http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <
:) A pochwal się za czym?
UsuńMądrze napisane! Sama lecę tylko po jedną, jedyną rzecz, którą planowałam kupić od dawna...
OdpowiedzUsuńczęsto taniej niż na promocji pewne kosmetyki mogę kupić w drogeriach internetowych, dlatego coraz rzadziej korzystam z promocji Rossmannowskich ;)
OdpowiedzUsuńJa nie szaleję na tego typu akcjach, kupuje tylko dwie maskary, bo wiem, że je zużyję :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu znalazłam inne godne zaufania marki makijażowe. Po Essence chodzę do Hebe, po Ingrid do marketu. Rossmann już na mnie nie zarobi . Przykro mi. Hehhee.
OdpowiedzUsuń