Witajcie Kochani w ten dodatkowy dzień w roku :) Przychodzę dziś do Was z krótką prezentacją kosmetyków, po które w lutym sięgałam najchętniej, i które tym samym zasłużyły sobie na miano ulubieńców miesiąca. Zapraszam :)
Norel tonik z kwasem migdałowym - używam go codziennie od dwóch miesięcy i muszę powiedzieć, że moja skóra wyraźnie go polubiła: jest ładnie rozjaśniona i wygładzona, rzadziej pojawiają się na niej nieprzyjemne niespodzianki, a jeśli już to szybciej znikają. Co ważnie, produkt jest bardzo delikatny dla skóry, jego stosowaniu nie towarzyszą żadne negatywne aspekty działania kwasów typu podrażnienie, zaczerwienienie, łuszczenie, czy wysuszenie. Jestem więc jak najbardziej na tak, a niedługo postaram się napisać Wam o tym toniku więcej.
Skin79 VIP Gold krem BB - trafił do mnie dzięki wygranej u Eweliny z bloga Black Liner. Po zużyciu próbki byłam do niego sceptycznie nastawiona i szczerze mówiąc, zastanawiałam się nawet, czy nie sprezentować go mamie lub siostrze, ale ostatecznie cieszę się, że tego nie zrobiłam. Krem bardzo ładnie się prezentuje na buzi, optycznie wygładza skórę i nadaje jej zdrowy wygląd. Zostawia piękne, mokre wykończenie, trzyma się cały dzień, nie zapycha. Jakościowo naprawdę nie ustępuje Dr G Gowoonsesang Super Light Brightening Balm, a jest o wiele łatwiej dostępny. W krótce przygotuję dla Was pełną recenzję.
Sylveco regenerujący krem do rąk - zużyłam dwa opakowania pod rząd i z pewnością będę sięgać po kolejne. Krem bardzo dobrze nawilża dłonie i szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej, czy lepkiej warstwy, a skóra po jego użyciu jest miękka i gładka na długo.
Chanel Rouge Coco 39 Paradis - to zdecydowanie jedna z ulubionych szminek w mojej kolekcji, ale w ciagu ostatnich kilku miesięcy sięgałam po nią raczej sporadycznie. Wszystko zmieniło się na przełomie stycznia i lutego, kiedy to odkryłam ją na nowo. Luty zdecydowanie należał do niej - towarzyszyła mi dosłownie codziennie, a ja przy każdej aplikacji wciąż na nowo zachwycałam się jej formułą, trwałością i kolorem. Więcej o szmince możecie przeczytać TUTAJ.
MAC Naked Lunch - to pierwszy cień MAC w mojej kolekcji, ale z pewnością nie ostatni. Pięknie wygląda zarówno solo, jak i w połączeniu z innymi odcieniami, dobrze się trzyma na powiece i łatwo się z nim pracuje Mam w kolekcji również cień Inglot 397 uważany powszechnie za odpowiednik Naked Lunch, więc w przyszłości postaram się zrobić dla Was porównanie tych dwóch produktów, które dla mnie wcale nie są identyczne.
Organique Sweet Moments balsam do ciała z masłem shea o zapachu mango z limitowanej edycji walentynkowej to prawdziwa uczta dla zmysłów. Cieszy oczy słodką, czerwoną etykietą w groszki, uwodzi pięknym, owocowym zapachem i na długo nawilża i odżywia nawet bardzo suchą skórę. Pełną recenzję tego wyjątkowego masełka znajdziecie TUTAJ.
I to już wszystkie kosmetyki, które skradły moje serce w lutym. A jakie produkty znalazły się w gronie Waszych ulubieńców?
Pozdrawiam,
Ania
Tą pomadką z Chanel strasznie kusisz... Na pewno w końcu zakupię sama jakiś egzemplarz! :D Co do cienia Naked Lunch, to kocham miłością absolutną :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki do ciała o zapachu mango więc wiadomo co kusi mnie najbardziej z listy Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńCzekam na porównanie tych dwóch cieni :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego toniku Norel. Ostatnio wiele osób chwali asortyment tej marki :)
OdpowiedzUsuńNiestety żadnego z kosmetyków nie używałam..
OdpowiedzUsuńChodzę wokół Naked Lunch jak pies wokół jeża, podobnie jak wokół pigmentu Vanilla i nie wiem w końcu czy się zdecydować, czy nie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Norela :)
OdpowiedzUsuńStałam dziś przed półką Chanel żeby zakupić coś nowego, ale ja jestem fanką Rouge Allure Velvet. Co nie przeszkodziło mi zaś kupić Rouge Allure bo na Velvet był bardzo mały wybór ;))
OdpowiedzUsuńwszystkie kosmetyki z chęcią bym przygarnęła, ale ta chanelkowa pomadka najbardziej do mnie woła :)
OdpowiedzUsuńKupię ten krem do rąk:))
OdpowiedzUsuńKupię ten krem do rąk:))
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że Sylveco ma taki kremik ;)
OdpowiedzUsuńVIP GOLD to mój ogromny ulubieniec jeśli chodzi o makijaż twarzy. Teraz zamierzam wypróbować również wersję SNAIL.
OdpowiedzUsuńTonik z kwasem od Norel znalazł się również w moich ulubieńcach :) Moja skóra bardzo dobrze na niego reaguje :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna marzę o tym cieniu z Mac, muszę w końcu się do tego zabrać i go kupić :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Sylveco Ci spasował- wiele osób narzeka na jego zapach ;) Kosmetyki Organique ciekawią mnie od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten bb jednak przypadł Ci do gustu :) a tonik norel również bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńBalsam do ciała Organique o zapachu mango też mam i chcę więcej, ciekawa jestem czy jeszcze mają zapasy. Uwielbiam też pomadki Chanel, Twoja ma cudny kolor :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale kosmetyki Organique chętnie bym przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńPo zużyciu próbek tego kremu BB zastanawiam się czy ostatecznie zdecydować się na tę wersję czy na różową :D I dalej nie wiem...
OdpowiedzUsuńJuż drugi raz widzę dziś tonik Norel w ulubieńcach i kosmetyki Sylveco też ostatnio często się tam znajdują :) Na markę Norel dopiero się czaję i szukam recenzji po blogach. Jest sporo pozytywnych :)
OdpowiedzUsuńChanel wygląda pięknie, muszę w końcu zakupić chociaż jedną :D.
OdpowiedzUsuńKocham balsamy Organique :)
OdpowiedzUsuńMam tą wersję BB, muszę w końcu zacząć używać :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego koreańskiego kremu BB, czekam na recenzję. ;)
OdpowiedzUsuńTen krem BB jest moim hitem! Początkowo bałam się, że będę wyglądać jak zombi przez szarawy kolor (jestem jasnym "żółtkiem", używam CS Buff i Bourjois HM 51), ale okazało się, że stapia się z cerą lepiej niż 95% podkładów, bo jakimś cudem dopasowuje się do skóry. Jest bardzo mocno napigmentowany, świetnie kryje bez efektu maski, mogłam odstawić korektor ;) Przy tym cera wygląda bardzo naturalnie, bo krem świetnie stapia się ze skórą i zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek. Już po jego zakupie skusiłam się na promocji na kultowy Revlon Colorstay i czuję, jakbym z Jaguara przesiadła się na malucha. Smuży, daje pudrowy efekt totalnie matowej skóry, włazi w pory, podkreśla wszystko - zmarszczki, suche skórki, ledwie widoczny meszku na twarzy... Nope.
OdpowiedzUsuńKremik od Sylveco z chęcią bym wypróbowała :-)
OdpowiedzUsuńKrem Sylveco na pewno wyprobuję skoro mówisz, że jest taki porządny :)
OdpowiedzUsuńużywam obecnie tego samego kremu BB i jestem bardzo zadowolona, świetnie kryje. Nie wiedziałam, że Sylveco ma taki fajny krem, muszę go kupić
OdpowiedzUsuńNaked Lunch to kolor, któremu jestem wierna od wielu już lat. Obecnie uzywam już 3 sztukę :-)
OdpowiedzUsuńSkin 79 mimo mieszanych uczuć blogosfery chciała bym go kiedyś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńbalsam i tonik nadawałby się dla mnie :D
OdpowiedzUsuńA ja mam próbki wszystkich BBików od Skin79, ale leżą i czekają... Sama nie wiem, dlaczego.
OdpowiedzUsuńMuszę to zmienić!
Również uwielbiam cień Naked Lunch, choć mógłby być mocniej napigmentowany, nie powiem :D.
Pomadka Chanel jest bardzo kusząca;)Z Norel miałam maseczkę i była świetna, a Organique uwielbiam;)
OdpowiedzUsuńKremy BB z Skin79 kuszą mnie od dawna, ale nadal jestem w kropce, bo nie wiem jaką wersje wybrać. Po zużyciu próbki ciężko będzie stwierdzić, więc sama nie wiem co zrobić :P
OdpowiedzUsuńCień Naked Lunch jest przepiękny - zawsze jak go widzę, to odnawia mi się ochota na zakupy :P Szkoda tylko, że praktycznie nie maluję oczu :P
Pomadka z Chanel jest przepiękna, zresztą tak samo jak cień Naked Lunch z Mac :) A co do kremu BB Skin79 to z niecierpliwością czekam na recenzję :) Może i ja się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem chyba skuszę się na ten kremik z Sylveco :-)
OdpowiedzUsuńWidzę ,że też używasz produkty marki Organique - sprawdzają Ci się tak samo dobrze jak u mnie ?
OdpowiedzUsuń