Styczeń pomału dobiega końca, czas więc na comiesięczne podsumowania. Na początek chciałabym zaprosić Was na pierwszy w tym roku wpis z ulubieńcami i pokazać Wam kilka produktów, które w moim odczuciu zasłużyły na to miano.
Balsam do ciała Biolaven jest ze mną od niedawna, ale już zdążył mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć. Naprawdę nieźle radzi sobie z moją bardzo suchą skórą, a jego działanie kumuluje się w skórze, która z każdym dniem staje się bardziej miękka, nawilżona i miła w dotyku. Wygodne opakowanie z pompką i przyjemny winogronowy zapach również działają bardzo na plus.
Balsamy do ust Purite pokazywałam Wam jakiś czas temu we wpisie z grudniowymi nowościami. O ile słoiczki nie specjalnie przypadły mi do gustu, o tyle regenerujący balsam do ust w sztyfcie Purite szybko zaskarbił sobie moją sympatię. Przyjemnie pachnie, nawilża i chroni usta, a przy tym nie pozostawia na nich tłustej warstwy, dzięki czemu z powodzeniem można stosować go pod makijaż.
Pigment MAC Vanilla to produkt kultowy, którego z pewnością nie trzeba Wam przedstawiać. Przyznaję, że ja również uległam jego urokowi i ostatnio sięgałam po niego niemal codziennie, aplikując go nie tylko na powieki, ale również na kości policzkowe w roli rozświetlacza.
Jeśli chodzi o paznokcie, w styczniu najczęściej gościło na nich połączenie delikatnego nudziaka OPI Bubble Bath (KLIK) ze srebrnym brokatem Golden Rose Jolly Jewels 102 (KLIK).
No i na koniec, nie mogłabym nie wspomnieć o zapachu Jimmy Choo edp, który od końca grudnia towarzyszy mi naprawdę codziennie. Przepiękny zapach, słodki i świeży jednocześnie. Bardzo kobiecy, elegancki i niezwykle trwały. Więcej przeczytacie o nim TUTAJ.
A jakie produkty podbiły Wasze serca w pierwszym miesiącu nowego roku?
Pozdrawiam,
Ania
Balsam Biolaven czeka u mnie w zapasach, oby równie dobrze się spisał co u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :) A jak go już napoczniesz, to daj znać jak sobie poradził u Ciebie :)
UsuńBalsam rzeczywiście jest całkiem dobry :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mnie zaskoczył, bo szczerze mówiąc nie dowierzałam w te wszystkie pochlebne opinie na jego temat :)
UsuńZaciekawił mnie balsam do ciała i do ust :) oba te kosmetyki z chęcią bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńI oba są warte wypróbowania, także polecam :)
UsuńA ja cały czas zastanawiam się nad kupnem Mac'a. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajny jest ten pigment. Też bardzo długo koło niego chodziłam i cieszę się, że w końcu się zdecydowałam :)
UsuńMnie w styczniu zauroczyło moje pierwsze masło TBS o cudownym zapachu Mohito.
OdpowiedzUsuńMasła do ciała TBS są fantastyczne. Zapach Mojito znam tylko z żelu pod prysznic, ale bardzo go lubiłam. W okresie letnim zużyłam dwie buteleczki pod rząd, co mi się rzadko zdarza :) Wspaniale orzeźwiał w upały.
UsuńBalsam do ciała mi teraz chodzi po głowie, lakier Opi też, ma śliczny kolor <3
OdpowiedzUsuńOPI to taki fajny nudziaczek, idealny dla każdego, do wszytkiego i na każdą okazję :)
UsuńPiękni ci ulubieńcy! :-) Szczególnie zainteresował mnie pigment MACa :-) Ze względu właśnie na różne możliwości jego wykorzystania :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że MAC wypuścił go w formie miniaturki :) Na dużą pojemność nie wiem, czy bym się skusiła, a taki maluszek zawsze jest fajniejszy na wypróbowanie. Tym bardziej, że wydajny jest nieziemsko i wcale bym się nie zdziwiła jakbym go miała do końca życia :D
UsuńZapach wygląda kusząco <3 Akurat rozglądam się za czymś nowym :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie go sobie powąchaj w perfumerii :)
Usuńbalsam mam ale go nie próbowałam, boję się że tak jak żel do mycia twarzy potwornie wysuszy moja i tak suchą skórę.
OdpowiedzUsuńWysuszyć myślę, że nie powinien :) Ja mam naprawdę bardzo suchą skórę na ciele (azs + problemy z tarczycą) i balsam całkiem nieźle daje sobie :)
UsuńPigment mnie bardzo zainteresował, również balsam do ust wydaje się bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPigment polecam, zwłaszcza w wersji mini, którą sama posiadam :) Balsam Purite też jest godny uwagi, tym bardziej, że o dobry, naturalny sztyft naprawdę nie jest łatwo :/
UsuńMam ochotę na żel do twarzy Biolaven.
OdpowiedzUsuńŻel do twarzy też miałam, jest nawet na blogu jego recenzja :) Bardzo miło go wspominam, choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że żele Sylveco są jednak lepsze :)
UsuńBrokat z Golden Rose również mam i lubię za świetne krycie (jak na lakier brokatowy) i zmywanie też da się przeżyć ;)i oczywiście polecam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ulubieńcy ! :)
OdpowiedzUsuńMoim hitem jest peeling do twarzy Teaology, a poza tym bardzo lubię krem do twarzy Yonelle hydrolipidowy, a z kolorówki pomadki Shiseido, Diego dalla Palma i Dior:)To moi styczniowi ulubieńcy:)
OdpowiedzUsuńŻadnego nie znam, ale brzmią bardzo kusząco ;)
Usuńo tych perfumach sporo ostatnio słyszę także je poniucham :) a balsam z chęcią bym spróbowała ale narazie miziam się masłem z organique :)
OdpowiedzUsuńMasełka z Organique są świetne <3 Jakiego teraz używasz?
UsuńBiolaven mam żel do mycia twarzy i micel. Chętnie wypróbuję balsam w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńA jak żel i micel się sprawują? Zadowolona jesteś?
UsuńPigment Vanilla mam na liscie do kupienia od dluzszego czasu... W sumie teraz potrzebuje chlodnego rozswietlacza - a piszesz, ze stosujesz go z powodzeniam na kosci policzkowe... Wiec moze i ja "sciagne" po Tobie i go bede uzywala w ten sposob ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, chociaż on taki do końca chłodny to nie jest. Jeśli szukasz czegoś typowo chłodnego to polecam MAC Lightscapade - jest idealny dla bardzo jasnych karnacji <3
UsuńNie znam niestety żadnego produktu, ale Biolaven kusi strasznie :).
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto go wypróbować :)
UsuńOPI wpadł mi w oko, ostatnio lubię takie odcienie :)
OdpowiedzUsuńJa je uwielbiam :) Są łatwe w obsłudze i pasują dosłownie do wszystkiego, więc zwykle malując paznokcie odruchowo sięgam właśnie po niego :)
UsuńŚwietni ulubieńcy :) O balsamie Biolaven będę pamiętać.
OdpowiedzUsuńVanilla jest cuuuudna! Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi :)
UsuńLakiery bardzo w fajnych kolorkach :-)
OdpowiedzUsuńJimmy Choo musi pięknie pachnieć, produkty biolaven uwielbiam zwłaszcza krem na dzień :)
OdpowiedzUsuńKremów Biolaven nie miałam, ale lubiłam żel do twarzy :) Szampon też był całkiem niczego sobie :)
UsuńTen pigment trochę mnie skusił, chociaż nie wiem, czy do makijażu na co dzień będzie się nadawał - bardzo błyszczy, prawda?
OdpowiedzUsuńBardzo, ja za pierwszym razem aż byłam w lekkim szoku :D Ale z czasem nauczyłam się go dozować w minimalnych ilościach i dokładnie rozcierać i wtedy jest naprawdę super :) Choć szczerze przyznaję, że o ile teraz zimową porą, kiedy jest mniej światła sprawdza się rewelacyjnie, o tyle nie wiem, czy w mocnym letnim słońcu nie będzie już wyglądał przesadnie.
UsuńLakier z Golden Rose ma świetny kolor i wykończenie :D Idealny na karnawał :D
OdpowiedzUsuńO tak :D A że ja lubię błyskotki, więc korzystam póki czas ;)
Usuńżel do mycia twarzy z biolaven to geniusz, więc myślę, ze z balsamem mogłoby być podobnie:) jimmy choo jest boskie!:
OdpowiedzUsuńA próbowałaś żeli do mycia twarzy z Sylveco? Pachną mniej atrakcyjnie, ale w działaniu moim zdaniem są jeszcze fajniejsze niż Biolaven :)
UsuńFlakon jest przepiękny :) Balsam do ust bardzo mnie zaciekawił a OPI to taki przyjemny nudziak :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post AVA maska enzymatyczna
Ciekawi ulubieńcy, Biolaven mam na tapecie w tym roku, bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemne kosmetyki: z fajnymi składami, w przyjemnej cenie i raczej łatwo dostępne :) Warto wypróbować :)
Usuńlakier GR mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńMimo, że już jakiś czas temu kompletnie przerzuciłam się na hybrydy, to zawsze uwielbiałam lakiery OPI, jak dla mnie najlepsze dostępne na rynku ;)
OdpowiedzUsuńBubble Bath to pierwszy i na razie jedyny lakier tej firmy w mojej kolekcji, ale z pewnością nie ostatni. Bardzo go polubiłam :)
Usuńperfumy Jimmy Choo uwielbiałam dla mnie jeden z piękniejszych zapachów a przy okazji bardzo trwały. Pigmet z Maca też lubię choć codziennie go nie używam
OdpowiedzUsuńStrasznie za mną chodzą zapachy Jimmy Choo - no i flakoniki prześliczne!
OdpowiedzUsuńTeż bym sobie chętnie poużywała pigmentu Vanilla, który – podobnie jak Ty – nabyłam kilka miesięcy temu w tej mniejszej pojemności, ale niestety spodobał się kiedyś mojemu synowi i teraz za nic w świecie nie możemy go odnaleźć :D
OdpowiedzUsuńLakier wygląda zachęcająco! :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich stron kusicie tym pigmentem... :D
OdpowiedzUsuń