Po gigantycznym denku październikowym, zużycia listopadowe wypadają dość blado. Moja denkowa torebeczka była ledwie do połowy pełna, ale jak to mówią lepiej tyle niż nic, prawda? Zapraszam Was więc na szybciutki przegląd kosmetyków, które udało mi się wykończyć w tym miesiącu.
Phenome cukrowy krem do rąk z formułą anti-aging (KLIK) - bardzo przyjemny kremik o lekkiej konsystencji, świetnym działaniu i przyjemnym zapachu. Mała, gustowna tubka czyni go idealnym do noszenia w torebce. Z przyjemnością będę wracać.
Woda termalna Uriage - wersja do torebki (50 ml) i odświeżania twarzy w ciągu dnia. W łazience trzymam dużą butlę 300 ml, którą spryskuję glinki i czasem używam po prostu zamiast toniku. Uwielbiam i zawsze muszę mieć pod ręką.
The Body Shop malinowe masło do ciała - jedna z moich ulubionych wersji zapachowych, pachnąca malinową mambą. Szczególnie lubię po nią sięgać w okresie wiosenno-letnim, ale i teraz stosowanie jej to była czysta przyjemność. Nie wiem, które to już opakowanie, ale z pewnością będą kolejne.
Chanel Chance Eau Tendre (KLIK) - długo szukałam swojego zapachu, takiego w którym czułabym się dobrze zawsze i wszędzie, i którym mogłabym pachnieć do końca życia, i w końcu go znalazłam. Świeży, radosny, z nutką słodyczy. Bardzo kobiecy i elegancki. Ja na sobie go praktycznie nie czuję, za to ludzie z mojego otoczenia potrafili go komplementować nawet pod koniec dnia, więc trwałość ma lepszą niż początkowo myślałam. Na ubraniach trzyma się przez kilka dni. Kolejny flakonik w użyciu.
Organique balsam z masłem shea - tłusty, silnie odżywczy i nawilżający. Jak wiecie mam problemy z azs, które szczególnie upodobało sobie moje dłonie. Ostanio były tak suche, że skóra na kostkach zaczęła po prostu pękać do krwi i zwykłe kremy nie dawały sobie z nią rady. Kupiłam więc mały słoiczek balsamu i smarowałam nim dłonie na noc, w ciągu dnia, kiedy byłam w domu i tuż przed wyjściem na zewnątrz. Balsam bardzo szybko zregenerował popękaną skórę, natłuścił ją, odżywił i nawilżył sprawiając, że znów stała się miękka i elastyczna. Dodatkowo rozpieszczał zmysły cudownym zapachem magnolii. Na pewno będę do niego wracać.
Organique Anti-Age regenerujące masło do ciała (KLIK) - bardzo przyjemne masło do ciała, jedno z moich ulubionych w ofercie Organique. Pięknie pachnie słodkimi winogronami, ma fajną piankową konsystencję, szybko się wchłania i na długo nawilża skórę. Myślę, że zagości u mnie jeszcze nie raz.
Pat & Rub różana mgiełka do twarzy i ciała (KLIK) - całkiem fajny produkt, który może być ciekawą alternatywą dla tradycyjnego toniku. Woda różana i glukonolakton nawilżają skórę, łagodzą podrażnienia i zaczerwienienia, przyspieszają regenerację komórek. Miło mi się mgiełki używało, ale powrotu raczej nie planuję.
The Body Shop Smoky Poppy żel pod prysznic - pod względem działania żel był bardzo fajny, jak wszystkie żele tbs zresztą. Dobrze oczyszczał ciało, fajnie się pienił, nie podrażniał i nie wysuszał skóry. Nie do końca przypadł mi do gustu zapach tej serii i głównie z tego powodu nie planuję powrotu.
L'Occitane żel pod prysznic o zapachu werbeny - miniaturka, którą latem można było dostać z magazynem Elle. Fajne opakowanie, przyjemny orzeźwiający zapach, trochę zbyt rzadka konsystencja, a przez to też słaba wydajność. Nie planuję zakupu pełnego opakowania.
Zmywacz do paznokci Inglot - to jeden ze stałych bywalców mojej kosmetyczki, nie rozstaję się z nim już od ładnych kilku lat. Świetnie zmywa, nie wysusza paznokci i skórek, wręcz przeciwnie - pozostawia pielęgnującą tłustą powłoczkę. Wiem, że nie każdemu będzie to odpowiadać, ale ja go bardzo lubię. Kolejna buteleczka w użyciu.
Lily Lolo Translucent Silk puder rozświetlający (KLIK) - bardzo fajny produkt, dawał wykończenie podobne do meteorytków Guerlain, ale bez błyszczących drobinek. Nie wykluczam powrotu.
Korektor Maybelline Affinitone - jeden z fajniejszych drogeryjnych korektorów. Ładnie wyrównuje kolor skóry, jest niezwykle lekki, nie wchodzi w załamania. Na razie jestem na fali zauroczenia Helenką, ale myślę, że może kiedyś jeszcze do niego wrócę.
Pomadka Alterra wersja z granatem - ma niemal równie dobry skład jak rumiankowa, jest bardziej miękka i znacznie ładniej pachnie. Latem sprawdzała się bardzo fajnie, teraz już nawilżenie jest dla mnie ciut za słabe, ale ja mam bardzo wymagające usta. Nie mniej jednak będę wracać do tych pomadek, bo od czasu do czasu jak mi się przypomni stosuję je również na brwi i rzęsy (olejek rycynowy w składzie). Aktualnie wróciłam do wersji rumiankowej.
Essie Good To Go (KLIK) - mój absolutny must have. Przyspiesza wysychanie lakieru, podnosi jego trwałość i nadaje piękny połysk. Z pewnością zakupię kolejną buteleczkę.
Na koniec jeszcze kilka próbek. Jedyna, która zachęciła mnie do zakupu pełneg opakowania jest próbka żelu pod prysznic John Masters Organics o przepięknym zapachu czerwonej pomarańczy i wanilii. Krem bb Skin79 VIP Gold wzbudził we mnie mieszane uczucia, ale dzięki Ewelinie z bloga Black Liner mam pełnowymiarowe opakowanie, więc będę mogła sobie na spokojnie potestować :)
A jak Wam poszły w listopadzie kosmetyczne zużycia?
Pozdrawiam,
Ania
Eau Tendre tez jest jednym z moich ulubiencow, ale powiem Ci, ze zupelnie nie chce sie trzymac mojej skory, niedobruch ;P
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też go na początku podejrzewałam o słabą trwałość. Dopiero potem zdarzyło mi się kilka sytuacji, w których różne osoby w różnych momentach dnia pytały czym tak ładnie pachnę i wtedy doszłam do wniosku, że chyba po prostu tylko ja go na sobie nie czuję :)
UsuńAle dużo denko ;)kilka fajnych produktów mogła bym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMalinowe masełko widziałbym u siebie :)
OdpowiedzUsuńspore denko :) gratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńUriage! Moja ulubiona woda termalna :) też używasz jej całorocznie? :)
OdpowiedzUsuńTak :) W lecie kupuję małą buteleczkę i noszę w torebce, a duża butla stoi w łazience przez cały rok :)
UsuńKorektor właśnie testuję i jest całkiem fajny.
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, głównie za to, że jest naprawdę leciutki :)
UsuńPuder rozświetlający Lili Lolo mam. Bardzo fajne daje glow.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że na początku jak go użyłam, to nie mogłam przestać się gapić na swoją twarz :D Była obłędnie wygładzona <3
UsuńSame świetne kosmetyki :) L'Occitane, Phenome uwielbiam, Organique tak samo no i mgiełkę Pat&Rub różaną :) Balsamów The Body Shop nie znam ale na pewno też bym polubiła :) Chance kiedyś miałam, ale oddałam córce bo to nie był mój zapach, Z Lili Lolo mam tylko dwa cienie :)
OdpowiedzUsuńCieni LL nie znam. Jak się sprawdzają?
UsuńSame perełki :)
OdpowiedzUsuńSpore denko ;) Miałam wodę z Uriage i pomadkę z Alterry ale wersję rumiankową. Kupuję ją namiętnie, mam w zapasie 3 sztuki ;)
OdpowiedzUsuńTeż teraz wróciłam do rumiankowej :)
UsuńFajne kosmetyki zużyłaś masełko malina kuszące :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
U mnie essie good to go okazał się być totalnym bublem ;/
OdpowiedzUsuńCzemu?
UsuńMi całkiem nieźle. Na początku było tak sobie, ale teraz jakoś ruszyło się z miejsca:D
OdpowiedzUsuńHaha, no czasem tak jest :) Czekam na prezentację wyrzutków w takim razie :D
UsuńPiękne denko, Aniu! Sporo tego, jak na jeden miesiąc! Sama niedawno zdenkowałam ten peeling z TBS. Uriage bardzo lubię, a zmywacz Inglot to także mój niezbędnik! :) Smarowidła do ciała Organique idealnie się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńZmywacz Inglot muszę w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam, jest naprawdę fajny :)
UsuńMalinowe masło TBS musi być genialne ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję niektóre produkty np. te malinowe masełko :-)
OdpowiedzUsuńChance Chanel moje marzenie :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby się spełniło :*
Usuńnigdy nie używałam masełka z TBS, muszę w końcu przetestować :)
OdpowiedzUsuńspore denko:)
OdpowiedzUsuńspore denko :) zmywacz Inglota tez bardzo lubie, szkoda ze u nas go nie moge stacjonarnie kupic :(
OdpowiedzUsuńmaselka TBS bardzo lubie, na zime chetnie po nie siegam
Perfumy Chanela uwielbiam i zawsze je mam, tyle ze uzywam ich wylacznie na wiosne i lato. zima i jesienia siegam po inne :)
No bo to taki bardziej świeży, radosny zapach :) Właśnie na wiosnę-lato idealny, choć ja i zimą bardzo dobrze się w nich czuję :)
UsuńZnam tylko Uriage i Alterre ;)
OdpowiedzUsuńMuszę obfocić swoje... ;) A Tobie całkiem fajnie poszło i widzę kilka fajnych produktów :))
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie ESSIE. U mnie denko w listopadzie też skromniejsze niż poprzednie.
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze? Większe denko często oznacza większe zakupy, a w grudniu i tak każdy ma dużo wydatków ;)
UsuńKiedyś próbowałam perfum Chanel i do zeszłego czwartku nie rozumiałam szału, jaki powodują wśród kobiet. W czwartek byłam w kinie i tam poczułam, że kobieta siedząca 4 rzędy przede mną przyniosła ze sobą cudowny zapach, który czułam przez początek filmu. Później skojarzyłam, że to Chanel. Co prawda Mademoiselle, ale były tak piękne, że postanowiłam powrócić do testowania perfum Chanel. One są chyba po prostu dla dojrzalszych kobiet i być może wreszcie do nich dorosłam! :))
OdpowiedzUsuńChanel Mademoiselle wiszą na mojej chciejliście już od dłuższego czasu i nawet miałam je kupić ostatnio, ale ostatecznie jednak wybrałam Eau Tendre, chyba lepiej do mnie pasują :) Z tą dojrzałością to może i coś jest, ja np. dalej nie rozumiem fenomenu słynnych No 5, które dla mnie zwyczajnie śmierdzą ;)
Usuńoj kosmetyki nie na moją kieszeń :/
OdpowiedzUsuńSame wspaniałości! Aż szkoda by mi było używać hihi :D
OdpowiedzUsuńJakoś mi z tą maliną nigdy nie było po drodze, nie wiem właściwie dlaczego, bo uwielbiam malinowe kosmetyki :). czas nadrobić! Makowa linia to moim zdaniem zapachowy niewypał – nie śmierdzi, ale jak się wchodzi do TBS i wącha te ich wszystkie piękności, naprawdę ciężko wybrać akurat serię makową :).
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Zapach nie jest brzydki, raczej taki neuralny i nijaki, jak zwykłe drogeryjne mydło w kostce :)
UsuńDużo ciekawych kosmetyków :) Malinowa masło miałam, też bardzo lubię, to jedne z niewielu maseł TBS, które za szybko mi się nie nudzą i nie zaczynają męczyć. Z serii Smoky Poppy mam peeling, zakupiony na jakiejś promocji, ale jeszcze czeka na swoją kolej. A tak w ogóle, to trzeba będzie zajrzeć do TBS, bo chyba zaczyna się sezon promocji....chociaż w styczniu chyba będą jeszcze lepsze ;)
OdpowiedzUsuńOj tak :) Ja właśnie liczę na to, że na poświątecznych wyprzedażach uda mi się zrobić jakieś zapasy :)
Usuńja co prawda miałam truskawkowe masełko z the Bodyshop ale też pachniało cudownie , malinowe mi sie marzy
OdpowiedzUsuńTruskawkę też bardzo lubię :) Żel pod prysznic o tym zapachu jest jednym z moich ulubionych :)
UsuńPrzyjemne denko :) Już u paru osób czytałam, że ta makowa seria TBS miała zapach który niekoniecznie przypadał do gustu, ale mimo wszystko chętnie bym to sprawdziła na własnym nosie, rzadko mam doczynienia z kosmetykami o zapachu maku :)
OdpowiedzUsuńDla mnie one nie pachną makiem tylko takim zwykłym mydłem w kostce, typu Luksja :) Zapach nie jest nieprzyjemny, ale właśnie taki mydlany, więc nie ma się czym zachwycać ;)
UsuńFajne denko i Chanel <3
OdpowiedzUsuńKilkoma produktami mnie zaciekawiłaś :) Na pewno powącham coś z serii malinowej w TBS :)
OdpowiedzUsuńduuuuże denko ;)
OdpowiedzUsuńDenko ogromne :) U mnie zużycia w listopadzie mizerne, ale w grudniu powinno się tego co nieco uzbierać :) Z Twoich produktów znam wodę z Uriage (lubię:), masełko z TBS malinowe (uwielbiam:) i żel pod prysznic z Loccitane (genialny zapach:). Co do perfum to u mnie przez długi czas królowała Chanel chance eau fraiche, ale ostatnio mam ochotę na coś mocniejszego i bardziej kwiatowego, więc może skuszę się na eau tendre :)
OdpowiedzUsuń