No i mamy nasz wyczekany, wyjątkowo krótki w tym roku, długi majowy weekend. Dziś obchodzimy Święto Pracy, więc uczcijmy je kosmetycznymi porządkami. Zapraszam Was na kwietniowy projekt denko :)
Żele do golenia Gillette Satin Care to moje ulubione, a do wersji z lawendą mam szczególne upodobanie, ze względu na bardzo przyjemny zapach. Niestety w moim mieście staje się ona coraz trudniej dostępna :/ Aktualnie na stanie wersja z masłem shea do skóry suchej.
Mydło w piance Bath & Body Works (KLIK) to dla mnie bardzo przyjemny łazienkowy gadżet, a wersja Weekend Apple Picking przepięknie pachnie słodkimi czerwonymi jabłkami. Regularna cena tych mydełek jest dla mnie nieco zawyżona, ale w okresie wyprzedaży chętnie poczynię zapasy. Obecnie mam jeszcze jedną buteleczkę, tym razem o zapachu marakui i śliwki.
Łagodzący tonik Pat & Rub (KLIK) to mój absolutny ulubieniec. Niestety ostatnio wciąż jest wyprzedany, ale jak tylko się pojawi zamówię nowe opakowanie.
Bioderma Sensibio H2O to produkt, który chyba nie wymaga komentarza. Najlepszy i już. Nowa buteleczka w użyciu, kolejna w zapasach.
Masło do ciała Organic Therapy już kiedyś zachwyciło mnie swoim działaniem i ostatnio postanowiłam do niego wrócić. Ma przepiękny zapach, specyficzną konsystencję i naprawdę niezłe nawilżenie. Myślę, że jeszcze się spotkamy.
Peeling cukrowy Phenome (KLIK) szału u mnie nie zrobił. Bardzo się osypywał, niewystarczająco nawilżał i natłluszczał skórę, pienił się i (na szczęście) był mało wydajny. Zapach też miał taki sobie, wiec z ulgą go pożegnałam.
Avene Cicalfate to mój krem do zadań specjalnych: na azs i podrażnienia po depilacji nie ma sobie równych. Kolejna duża tubka w użyciu.
Bioderma Sensibio Tolerance+ (KLIK) bardzo przyjemny kremik do bardzo wrażliwej i alergicznej cery. Fajnie łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, ładnie nawilża, ma prosty, krótki skład i jest bezzapachowy. Dzięki lekkiej konsystencji nie obciąża tłustej skóry, szybko się wchłania i nadaje pod makijaż. To było moje drugie opakowanie i myślę, że nie ostatnie.
Bioderma Photoderm Max Fluide SPF 50+ UVA 38 to mój ulubiony filtr już od kilku lat. Wielu osobom z pewnością nie przypadnie do gustu, bo delikatnie bieli i nie wchłania się do matu, ale ja go lubię za to, że zapewnia mi wysoką ochronę i nie szkodzi mojej trądzikowej skórze. Kolejna tubka już w użyciu.
L'Oreal Volume Million Lashes So Couture So Black (KLIK) - bardzo fajny tusz do rzęs: ładnie je podkręca, wydłuża i rozdziela, nie osypuje się w ciągu dnia. Jeśli jeszcze nie próbowałyście, warto skusić się na niego na trwającej obecnie promocji w Rossmannie.
Korektor lakieru do paznokci Inglot (KLIK) to taki niby gadżet, ale bardzo ułatwia życie, zwłaszcza jeśli tak jak ja, malujecie paznokcie razem ze skórkami i opuszkami ;) Po weekendzie z pewnością zahaczę o Inglota i zakupię nowe opakowanie.
L'Oreal Rouge Caresse 101 Tempting Lilac - kolejna wykończona pomadka :) Bardzo ją lubiłam, idealnie nadawała się do stosowania na codzień i nakładania nawet na szybko bez użycia lusterka. Powrotu nie planuję, bo jest wiele innych, które chciałabym wypróbować, ale generalnie bardzo polecam.
Yonelle Infusion Eye Lift Serum (KLIK) moje pierwsze serum pod oczy i od razu strzał w dziesiatkę. Serum bardzo ładnie nawilżało okolice oczu, widocznie rozjaśniało cienie i napinało skórę. Z przyjemnością kiedyś jeszcze do niego wrócę, a na razie nabrałam wielkiej ochoty na przetestowanie kremu pod oczy z tej serii.
Essie Mademoiselle (KLIK) - zużyty prawie do końca, resztka która została na dnie tak zgęstniała, że już nie idzie jej ani wydobyć ani używać. Kolor bardzo mi odpowiadał, bardzo lubię takie lakiery i już od wielu, wielu lat zawsze mam jakiś w swojej kosmetyczce. Propozycja Essie nie wyróżniała się niczym szczególnym. Z czasem zaczęła również tracić na trwałości i ostatnio odpryski potrafiły pojawiać się już na 2-3 dzień. Czy wrócę do Mademoiselle? Trudno mi powiedzieć, nie wykluczam takiej możliwości. Póki co, chciałabym wypróbować propozycję OPI Bubble Bath.
Beauty Blender, czyli słynne różowe jajo. Z początku między nami nie zaiskrzyło, ale z czasem odkryłam jego fenomen i teraz już nie wyobrażam sobie bez niego makijażu. Nowa sztuka już w użyciu.
Balsam Copaiba wykazuje podobne właściwości jak olejek tamanu i miał być ratunkiem na trądzik i egzemę. Niestety u mnie się nie sprawdził, nie zauważyłam żadnego pozytywnego wpływu na skórę. Negatywnego na szczęście też nie.
Olejek tamanu (KLIK) to mój must have i jedyny produkt na trądzik jaki ostatnio stosuję (już nie pamiętam, kiedy ostatnio używałam jakichś maści). W użyciu kolejna buteleczka, tym razem znów z Biochemi Urody (mam wrażenie, że działa lepiej niż ten ze Zrób Sobie Krem).
Różany krem do rąk L'Occitane (10 ml) - bardzo polubiłam te kremiki. Fajnie nawilżają i mają urocze, maleńkie opakowania.
Balsam do ust Nuxe (KLIK) to już produkt legenda. Jedni go uwielbiają, inni nie widzą w nim nic szczególnego. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, u mnie produkt sprawdza się rewelacyjnie. Aktualnie, ze względu na dostępność, zastąpiłam go balsamem do ust Organique, ale z pewnością wkrótce zamówię kolejne opakowanie.
Złuszczająca maska do stóp Purederm - zakupiona prawie rok temu, długo czekała na swoją kolej. Na poczatku kwietnia wreszcie się za nią wzięłam, ale niestety nie było większych tego efektów. Może skuszę się jeszcze kiedyś na któreś z koreańskich skarpetek, tym już podziękuję.
W kwietniu zużyłam tylko dwie próbki: wody toaletowej L'Occitane Arlesienne oraz szamponu regenerującego.
I to już wszystkie kwietniowe zużycia. Teraz z czystym kontem i pustą denkową torebeczką, można rozpocząć nowy miesiąc :)
Yonelle Infusion Eye Lift Serum (KLIK) moje pierwsze serum pod oczy i od razu strzał w dziesiatkę. Serum bardzo ładnie nawilżało okolice oczu, widocznie rozjaśniało cienie i napinało skórę. Z przyjemnością kiedyś jeszcze do niego wrócę, a na razie nabrałam wielkiej ochoty na przetestowanie kremu pod oczy z tej serii.
Essie Mademoiselle (KLIK) - zużyty prawie do końca, resztka która została na dnie tak zgęstniała, że już nie idzie jej ani wydobyć ani używać. Kolor bardzo mi odpowiadał, bardzo lubię takie lakiery i już od wielu, wielu lat zawsze mam jakiś w swojej kosmetyczce. Propozycja Essie nie wyróżniała się niczym szczególnym. Z czasem zaczęła również tracić na trwałości i ostatnio odpryski potrafiły pojawiać się już na 2-3 dzień. Czy wrócę do Mademoiselle? Trudno mi powiedzieć, nie wykluczam takiej możliwości. Póki co, chciałabym wypróbować propozycję OPI Bubble Bath.
Beauty Blender, czyli słynne różowe jajo. Z początku między nami nie zaiskrzyło, ale z czasem odkryłam jego fenomen i teraz już nie wyobrażam sobie bez niego makijażu. Nowa sztuka już w użyciu.
Balsam Copaiba wykazuje podobne właściwości jak olejek tamanu i miał być ratunkiem na trądzik i egzemę. Niestety u mnie się nie sprawdził, nie zauważyłam żadnego pozytywnego wpływu na skórę. Negatywnego na szczęście też nie.
Olejek tamanu (KLIK) to mój must have i jedyny produkt na trądzik jaki ostatnio stosuję (już nie pamiętam, kiedy ostatnio używałam jakichś maści). W użyciu kolejna buteleczka, tym razem znów z Biochemi Urody (mam wrażenie, że działa lepiej niż ten ze Zrób Sobie Krem).
Różany krem do rąk L'Occitane (10 ml) - bardzo polubiłam te kremiki. Fajnie nawilżają i mają urocze, maleńkie opakowania.
Balsam do ust Nuxe (KLIK) to już produkt legenda. Jedni go uwielbiają, inni nie widzą w nim nic szczególnego. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, u mnie produkt sprawdza się rewelacyjnie. Aktualnie, ze względu na dostępność, zastąpiłam go balsamem do ust Organique, ale z pewnością wkrótce zamówię kolejne opakowanie.
Złuszczająca maska do stóp Purederm - zakupiona prawie rok temu, długo czekała na swoją kolej. Na poczatku kwietnia wreszcie się za nią wzięłam, ale niestety nie było większych tego efektów. Może skuszę się jeszcze kiedyś na któreś z koreańskich skarpetek, tym już podziękuję.
W kwietniu zużyłam tylko dwie próbki: wody toaletowej L'Occitane Arlesienne oraz szamponu regenerującego.
I to już wszystkie kwietniowe zużycia. Teraz z czystym kontem i pustą denkową torebeczką, można rozpocząć nowy miesiąc :)
Pozdrawiam,
Ania
Ubóstwiam te mydełka w piance B&BW :-)
OdpowiedzUsuńŁadne denko. Z tych produktów znwm tylko tusz l'oreal i bardzo go lubię. Jespi vhodzi o skskarpetki zluszczqjace to u mnie dobrze sprawdzają się te z L'biotica.
OdpowiedzUsuńCałkiem niezła denkowa kolekcja :) Z kremu L'Occitane również byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńsame perełki w tym miesiącu...
OdpowiedzUsuńuwielbiam krem cicalfate ;)
OdpowiedzUsuńWykończyłaś tego mnóstwo ;-)))
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawi mnie ten tusz z Loreal :)
OdpowiedzUsuńMiałam piankę do golenia i tusz i z obu tych kosmetyków byłam zadowolona :D
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować Biodermę z filtrem i olejm tamanu :)
OdpowiedzUsuńBeauty Blender wciąż kusi :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie ogląda się takie zużycia :-)
OdpowiedzUsuńJak już wspominałam na twoim Insta i ja Uwielbiam tonik P&R oraz micel Bioderma :-)
Korektor Inglot kupiłam sobie kilka dni temu, ale jeszcze nie miałam jeszcze okazji go wypróbować ;-)
To serum pod oczy Yonelle też chyba sobie w przyszłości sprawię ;-)
u mnie dopiero piątego dnia skóra na stopach zaczęła się łuszczyć po tych skarpetkach purederm i ładnie schodzi:) aczkolwiek czekam jeszcze na efekt końcowy
OdpowiedzUsuńBardzo miłe denko, lubię czytać mini recenzje :) ja też stosuję często micel z Biodermy, najlepszy i już :) miodek z NUXE też najlepszy i już :) lubię mydełka z B&BW, a pod oczy polubiłam ostatnio ekoAmpułkę Pat&Rub, to coś w rodzaju płynnego serum :) U mnie te skarpetki też się nie sprawdziły :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peeling cukrowy phenome, ale do twarzy. Beauty blender to mój wielki ulubieniec, obecnie używam czwartej gąbeczki :)
OdpowiedzUsuńZnowu znam tylko micelka ;D kilka rzeczy widziałabym u siebie ;D
OdpowiedzUsuńmnie najbardziej zaciekawiło to serum yonelle :)
OdpowiedzUsuńZużyłaś kilka perełek :)
OdpowiedzUsuńSpore denko :) U mnie też Bioderma wykończona. Zaintrygowałaś mnie tym mazakiem z Inglota - przydatna rzecz :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj skarpetek Skinlite - działają o wiele lepiej od tych Purederm :)
OdpowiedzUsuńNiestety nic nie znam, ale chciałabym kiedyś wypróbować żel z Gillette, mydełko z B&BW oraz tusz z L'Oreala:)
OdpowiedzUsuńTo mydło z BBW czeka na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńZastanawialam sie nad tym tuszem z L'oreal wczoraj, ale w koncu wybralam tusz z MF ;) O tym korektorze z Inglot czytalam juz u Szpinakozercy i pewnie sobie go sprawie bo mi malowanie paznokci nie wychodzi dobrzze ;(
OdpowiedzUsuńSkarpetki z Bierdonki dużo lepiej działały u mnie kiedy odmaczałam stopy w gorącej wodzie co drugi - trzeci dzień. Na początku też nie widziałam efektów :) Bardzo dużo produktów udało Ci się zużyc, mi tak dobrze w tym miesiącu nie poszło. Z jajem BB też moje początki były dość chłodne, ale po czasie się w nim zakochałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Idę jutro do Rossmana po L'Oreal Volume Million Lashes So Couture So Black wszyscy tak zachwalają, ciekawe czy i mnie przypadnie do gustu o.o
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć, całkiem obfite denko :D Jestem bardzo ciekawa tego masła do Ciała OT :) Olej tamanu posiadam i również doceniam, szczególnie w walce z pryszczami ;)
OdpowiedzUsuńPostarałaś się - gratulacje :) Ja niestety nie znam nic z Twojego denka...
OdpowiedzUsuńEssie lakiery lubię ten kolorek też miałam używałam głównie do pracy. Tonik Kingi Rusin kusi. Beauty blendera nie miałam ale mam na niego od jakiegoś czasu wielką ochotę
OdpowiedzUsuńJa w tym miesiącu nic nie zuzylam :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale chciałabym niektóre z nich wypróbować.
OdpowiedzUsuńNono sporo tych rzeczy. :D
OdpowiedzUsuńSerum Yonelle mnie ineteresuje. Ciekawe, czy poradziłoby sobie z moimi cieniami.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na jakieś koreańskie skarpetki, ale jakoś nie wiem które kupic;)
OdpowiedzUsuńMydło Bath & Body Works musi pachnieć obłędnie. :)
OdpowiedzUsuńDużo rzeczy zużyłaś w tym miesiącu :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten pisakowy zmywacz z Inglota, tak samo maska złuszczająca do stóp - u mnie na szczęście całkiem dobrze działa i teraz jakieś zachomikowane opakowanie w tygodniu zużyłam, czekam na rozpoczęcie złuszczania
OdpowiedzUsuńA na temat tych skarpetek czytałam niedawno bardzo pochlebną opinie:))
OdpowiedzUsuńGratuluję tylu zużyć. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Coś mi się wydaje, że zakupię sobie te produkty z Biodermy :)
OdpowiedzUsuń_____________________________________________________
Obserwuję Twojego bloga :)
Zapraszam do mnie: http://niki17inspire.blogspot.com/
Nie wiem czy kiedykolwiek zużyłam jakiś lakier aż do prawie samego końca, mam ich chyba za dużo. ;D
OdpowiedzUsuńMoja mama ma zamiar dzisiaj użyć tych skarpetek, bo siostra jakiś czas temu jej je kupiła. Kurcze, szkoda, że są słabe. </3 Ale kto wie, może coś coś trochę chociaż zrobią. ;d
Bioderma mnie kusi :o)
OdpowiedzUsuńteż mam ten tusz z loreal :)
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka
Nigdy nie używałam żadnego z tych kosmetyków, nawet o nich nie słyszałam, z wyjątkiem legendarnego jajka do podkładu ;) Jednak jakoś mnie nie przekonuje, zdecydowanie wolę pędzle.
OdpowiedzUsuńteoriakobiety.blogspot.com
Zainteresowałaś mnie kosmetykami Yonelle. Chętnie się im przyjrzę.
OdpowiedzUsuńOgromne denko. Znam różany kremik. Pachnie cudownie.
OdpowiedzUsuńKorektor do paznokci mam w planach. Krem Avene i Bioderma bardzo mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńSuper denko, same perełki :) Ten tonik z Pat&Rub kusi mnie od dawna...
OdpowiedzUsuńu mnie się też trochę zużyć nagromadziło, ale nie mam kiedy napisać posta :D i również ostatnio zużyłam tę pomadkę z L'oreala i szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie ;-)
OdpowiedzUsuń