O mojej miłości do podstawowej czarnej wersji tuszu Max Factor False Lash Effect pisałam już nie raz. Jakiś czas temu postanowiłam wypróbować najnowszą pozycję wśród charakterystycznych pękatych tubeczek (?) - Clump Defy Extensions.
Opis producenta: Nowa maskara Clump Defy Extensions z gamy False Lash Effect pozwala zwiększyć objętość rzęs do 200%, wydłuża je i nie tworzy grudek, pozostawiając rzęsy idealnie rozdzielone. Ten efekt zapewnia połączenie pogrubiającej formuły zawierającej wydłużające włókienka z innowacyjną technologią szczoteczki. Wszystko to, dzięki innowacyjnej budowie szczoteczki Anti Clumps. Jej równomiernie i gęsto rozłożone włoski zatrzymują grudki, jeszcze zanim powstaną. Dzięki temu każde pociągnięcie jest perfekcyjne, a rzęsy idealnie pokryte i wyraziste. Z nową maskarą Clump Defy Extensions grudki należą do przeszłości – rzęsy są pięknie rozdzielone, a ich objętość i długość są nie do przeoczenia.
Cena: ok. 50 zł/ 13 ml
Może zacznę tak: nie widzę żadnych różnic w samym tuszu między klasyczną, czarną wersją False Lash Effect, a najnowszą Clump Defy Extensions. Oba tusze mają głęboki czarny kolor, który nie blaknie w ciągu dnia, nie kruszą się, nie osypują i nie rozmazują. Jedyne co różni te dwa produkty, to kształt szczoteczki. Nadal jest ona duża, silikonowa, ale w nowej wersji nadano jej łukowaty kształt oraz delikatnie wydłużono wypustki. W wyniku tych zmian, nowa maskara delikatnie podkręca rzęsy i jeszcze lepiej je rozczesuje. Podobnie jak w przypadku starej wersji, nie mam mowy o sklejaniu, grudkach i owadzich nóżkach. Efekt wciąż otrzymujemy bardziej dzienny i naturalny, niż sztuczny i teatralny jakby to sugerowała nazwa serii, stąd miłośniczki mocno podkreślonych rzęs mogą poczuć się nieco zawiedzione. Dla mnie poziom wydłużenia i pogrubienia jest wystarczający.
Podsumowując, tusz sprawdził się u mnie bardzo dobrze. Ponieważ jednak nie zauważyłam żadnych istotnych różnic między nim, a wersją podstawową, kiedy następnym razem stanę przed półką Max Factor najprawdopodobniej sięgnę raczej po tą drugą. Z czysto estetycznych względów. Kolorystyka opakowania wersji klasycznej lepiej do mnie przemawia :)
Znacie tusze z tej serii? Macie wśród nich swoich ulubieńców?
Pozdrawiam,
Ania
Uwielbiam False Lash Effect, używam jej od wielu lat, ulubiona :-)
OdpowiedzUsuńTo witaj w klubie :)
UsuńŚwietny efekt, też mam ten tusz.
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdza?
UsuńMiałam ochotę na ten tusz, ale ostatecznie skusiłam się na inny :)
OdpowiedzUsuńJaki?
UsuńAle świetny efekt, ja nigdzie go nie spotkałam ;(
OdpowiedzUsuńRozejrzyj się w Rossmannie, powinni mieć :)
UsuńByłam i tam tez jego brak ;/
UsuńJej, jakie Ty masz cudne rzęsy! Tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńPodoba mi się efekt:) ja teraz mam 2000 calorie podkręcający:)
OdpowiedzUsuńI jak się u Ciebie spisuje? Dużo dobrego czytałam o tym tuszu, a jeszcze nie miałam okazji używać. Warto się skusić?
UsuńFajny tusz :)
OdpowiedzUsuńBardzo :)
UsuńRewelacyjnie wyglądają rzęsy...na pewno będę o nim pamiętać jak zużyję moje kilka tuszy ;]
OdpowiedzUsuńPamiętaj Kochana, bo wart jest uwagi :)
UsuńŚliczny efekt -podoba mi się !!!
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam ale efekt niesamowity :)
OdpowiedzUsuńnie miałam ani jednej ani drugiej, ale wiem że wypróbuję. No i faktycznie starsza wersja ma lepsze opakowanie : )
OdpowiedzUsuńJakoś tak do mnie nie przemawia ten kolor po prostu. Czerń ładniej się prezentuje :)
UsuńŚwietnie wygląda na rzęsach, są ładnie rozdzielone :)
OdpowiedzUsuńNo efekt bardzo fajny, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńPowinnam skomentować rzęsy, ale skomentuję oczy.. Masz je cudowne! Aż zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńefekt niesamowity, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńKolorystyka wersji klasycznej i do mnie bardziej przemawia, co do tuszy od MF - to ogólnie rzecz ujmując - bardzo je lubię :) !
OdpowiedzUsuń:) Przybij piąteczkę w takim razie!
UsuńWole 2000 calorie :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze tego tuszu, ale skoro tak mówisz, to pewnie się skuszę :)
UsuńŁadnie wygląda na rzęsach ten tusz! ;-)
OdpowiedzUsuńAle masz piękne, długie rzęsy <3
OdpowiedzUsuńEfekt z tuszem jest świetny!
Dziękuję :)
UsuńJa już od dawna czaję się właśnie na tą wersję podstawową :) I skoro ta za bardzo się nie różni to też sięgnę po tamtą :)
OdpowiedzUsuńJa nie widzę między nimi żadnej różnicy, poza kolorem opakowania i kształtem szczoteczki. Oba są świetne :)
UsuńMiałam ten tusz, bardzo ładnie podkreślał rzęsy i lubiłam tą wygiętą szczoteczkę ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja generalnie nie przepadam za tym kształtem szczoteczki, ale w tym przypadku w ogóle mi nie przeszkadzała :)
UsuńOd jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy go kupić i chyba właśnie podjęłam decyzję ;)
OdpowiedzUsuńBierz :D I daj znać jak wrażenia :)
UsuńJa często kupuję tusze właśnie z wygiętą szczoteczką. Efekt mi się podoba więc pewnie kiedyś się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuńwow! nie lubię silikonowych szczoteczek, ale efekt jest przepiękny
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też nie przepadałam, ale w tych tuszach są świetne (mimo, że gabaryty mają spore i na początku mojej przygody z nimi ciągle sobie brudziłam skórę wokół oczu ;P).
UsuńCudowny efekt. Najbardziej lubię właśnie taki kształt szczoteczki.
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie przepadam za tym kształtem, ale ta była ok :)
UsuńLubię tusze MaxFactor, ten na rzęsach wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A jakie jeszcze tusze MF polecasz? Ja cały czas trzymam się serii FLE, nie testowałam jeszcze nic innego.
UsuńŁadnie podkęca i unosi rzęsy :)
OdpowiedzUsuńefekt mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńSuper efekt :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie szczoteczki!
OdpowiedzUsuńfoiietreves.blogspot.com
Świetny efekt! Muszę kiedyś wypróbować ten tusz albo False Lash Effect, bo też nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, są naprawdę bardzo fajne :)
UsuńUżywam jej od jakiegoś tygodnia i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i u Ciebie się sprawdza :)
UsuńZ asortymentu MF uwielbiam Masterpiece ...- Twoje oko pięknie się prezentuje ! wspaniały efekt :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale skoro tak piszesz będę miała na względzie :D
UsuńW zeszłym roku byłam zakochana w Clump Defy, muszę do niej jeszcze wrócić :) Jeżeli polubiłaś tego typu szczoteczki to polecam Ci również Catchy Eyes do Gosha :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chyba jest u mnie w mieście perfumeria gdzie mają produkty tej firmy, to zajdę sobie obadać któregoś dnia :)
UsuńJa właśnie mam Gosha i uwielbiam :) Wydaje mi się, że ma trochę dłuższe 'włoski' i chyba tym u mnie wygra przy wyborze następnej maskary. Ale dobrze wiedzieć, że i MF ma taką fajną dla moich rzęs szczotę :)
Usuńlubię takie szczoteczki,
OdpowiedzUsuńa efekt na rzęsach robi wrażenie :)
Bardzo mi się podoba efekt na rzęskach! Przyznam, że jeszcze nigdy nie miałam kosmetyku od Max Factor :)
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić! Na następnej dużej rossmannowej promocji weź sobie na spróbowanie :)
UsuńPiękny efekt daje ta maskara ! ależ Ty masz piękniaste oczyska Kochana ! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Choć przyznaję, że zawsze marzyłam o tym, żeby mieć ciemne, sarnie oczy ;)
UsuńRzeczywiście, ładny efekt!
OdpowiedzUsuńjaki świetny efekt daje :)
OdpowiedzUsuńEfekt podoba mi sie bardzo ! ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny efekt :)
OdpowiedzUsuńEfekt na rzęsach bardzo fajny! Dla mnie wydłużenie i pogrubienie w sam raz.
OdpowiedzUsuńAniu, tusz robi świetną robotę :) Ja lubię bardzo i używam od dawna MF False Lash Effect Fusion. W piątek jednak kupiłam się na Loreal So Couture w promocyjnej cenie, którego jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale efekt mi się bardzo podoba. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Ja w ogólnie uwielbiam tusze Max Factor. Obecnie mam False Lash Effect (ale tę podstawową wersję) i 2000 Calories z podkręconą szczoteczką, który jest moim absolutnym ulubieńcem. Co dziwne oba tusze, choć bardzo się różnią od siebie sprawdzają się u mnie świetnie. Clump Defy Extensions to taki mix pomiędzy nimi - ma kształt 2000 Calories i silikonową szczoteczkę False Lash Effect więc z góry zakładam, że też się spisze :)
OdpowiedzUsuń