Balsamy do ust Organique budziły moją ciekawość odkąd tylko pojawiły się na rynku. Najpierw jednak nie było nam razem po drodze, potem mieszane opinie czytane w internecie ostudziły mój zapał i kiedy już miałam sobie odpuścić, wygrałam jeden z takich balsamów u kochanego Eska :*
Trafiła mi się wersja, którą wypróbować chciałam najbardziej, czyli Cherry Candies. Balsam zamknięty jest w małej aluminiowej puszeczce. Wyglądem opakowania do złudzenia przypomina mi ulubioną niegdyś poziomkową wazelinkę z Flosleku. Nawet konsystencja jest nieco wazelinowata. W opakowaniu balsam ma ciemnoróżowy kolor, ale na ustach staje się bezbarwny i tylko delikatnie je podkreśla nadając im subtelny połysk. Właściwości pielęgnacyjne produktu są bez zarzutu. Ładnie nawilża i zmiękcza usta, szybko przynosi ulgę i chroni przed wysychaniem. Dużo osób narzeka na słodkawy posmak balsamu. Mi on jakoś specjalnie nie przeszkadza. To co mnie razi w tym produkcie, to jego zapach. Wiem, że balsam nazywa się Wiśniowe Cukierki, ale szczerze mówiąc liczyłam, że będą to cukierki typowo owocowe, takie nieco bardziej kwaśne i soczyste, a tymczasem zapachem balsam przypomina ulepkowate babcine landryny z czasów głębokiego PRL-u. Sztuczne, chemiczne, obrzydliwie słodkie. I w żaden sposób nie da się w nich wyczuć choćby odrobiny wiśni.
Podsumowując, mimo, że zawiodłam się zapachem, sam balsam jako taki okazał się całkiem sympatyczny i cieszę się, że miałam okazję go wypróbować. Podczas jednej z ostatnich wizyt w salonie Organique obadałam sobie pozostałe warianty zapachowe i nie wykluczam w przyszłości sięgnięcia po czekoladę. Jednak póki co, moim numerem jeden jeśli chodzi o pielęgnację ust, pozostaje balsam Nuxe.
Pozdrawiam,
Ania
zastanawiałam się ostatnio nad nim i teraz nie wiem :D
OdpowiedzUsuńGeneralnie balsam jest fajny, jedynie zapach budzi zastrzeżenia, ale to już kwestia gustu :) Jak masz stacjonarny dostęp do Organique to po prostu poniuchaj sobie wszystkie dostępne wersje :)
UsuńPewnie jest rewelacyjny
OdpowiedzUsuńja chyba jednak zostanę przy swoich balsamikach i pomadkach : p
OdpowiedzUsuńMasz jakichś ulubieńców, których polecasz?
UsuńTo jest typowa landryna z wiśnią nie ma nic wspólnego;) mam go, ale wolalam czekoladowy;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie na czekoladowy mam teraz chęć :) Podoba mi się jego zapach <3
Usuńa wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńbrzmi dobrze, uwielbiam Organique
OdpowiedzUsuńJa nie lubię takiej smarowanej formy :(
OdpowiedzUsuńNie przepadam za balsamami w słoiczkach ;/
OdpowiedzUsuńJa używam ich jedynie w domu, więc mi taka forma nie przeszkadza :) W torebce i tak mam zawsze sztyft :)
UsuńBardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na czekoladowy lub kokosowy... Może na święta moje marzenie się spełni. :D Co z tego, że mam Tisane otwartą...
OdpowiedzUsuńSię zużyje ;P Trzymam kciuki żeby Mikołaj dorzucił balsamik do paczuszki :)
UsuńBardzo ładnie wygląda to maleństwo, ale nie wiem czy polubiłabym się z tym landrynkowym zapachem... :)
OdpowiedzUsuńCiężko ocenić, mi on nie podszedł. Za to czekolada pachnie całkiem apetycznie :)
UsuńOj, szkoda, że nie podszedł Ci zapach... Nie pomyślałabym, że okaże się landrynką, liczyłam jednak bardziej na te wiśnie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też i trochę się przeliczyłam :/
UsuńMam wersję "kokosowe ciasteczko" może zapach nie jest idealnie naturalny ale mi odpowiada:) polubiłam również za właściwości pielęgnacyjne. Ale znowu mi się gdzieś zawieruszyło. NUXE jest na mojej liście;)
OdpowiedzUsuńKokos i czekolada najładniej pachną z tej czwórki. Jednak moim faworytem jest czekolada, na kokosa muszę mieć dzień :)
UsuńNigdy go nie miałam. Ale dobrze wiedzieć jaki jest zapach :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję...Czekolada mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńCzekolada pachnie bardzo apetycznie, warto się nią zainteresować :)
UsuńWygląda ładnie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie zapach dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZapach na pewno przypadł by mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńFanka słodkości? :)
UsuńMnie by przeszkadzała konsystencja wazeliny, bo wolę maślaną jak w masełkach Nivea lub ewentualnie bardziej jak pomadka Sylveco. Zapach też raczej słabo, bo wolę jakieś karmelowe, waniliowe czy miodowe. Wiśnia nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńMasełka Nivea mnie nie przekonują, ale pomadkę Sylveco chętnie bym wypróbowała :)
UsuńSzkoda, ze zapach nie przypadł Ci do gustu:(
OdpowiedzUsuńSzkoda :/ Ale grunt, że działanie ma na plus :)
UsuńU mnie też Nuxe to numer one! ;) A z wersji "budżetowych" lubię masełka Nivea :)
OdpowiedzUsuńNie znam masełek Nivea, jakoś mnie nie przekonują, choć przyznaję, że wersja waniliowa i karmelowa budzą we mnie wizję smakowitego zapachu :)
UsuńWygląda ''smakowicie'', szkoda jedynie, że zapach aż taki rewelacyjny nie jest :)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, ale najważniejsze, że dobrze pielęgnuje :)
Usuńo proszę, dobrze że si,ę na niego nie pokusiłam :p
OdpowiedzUsuńJak nie przepadasz za landrynami to bardzo dobrze :) Ale przyjrzyj się czekoladce :)
UsuńSzkoda , że ma taki zapach ...
OdpowiedzUsuńJa po produkcie z Nivea zraziłam się do puszkowych balsamów do ust. Trzeba tam grzebać paluchem, a ja mam fisia na punkcie brudnych rąk i będąc gdzieś na zakupach, już bym po niego nie sięgnęła :P
OdpowiedzUsuńJustyś, ja tego typu balsamów używam jedynie w domu, ich miejsce jest na szafce nocnej koło łóżka :) Poza domem korzystam ze sztyftów.
UsuńSzkoda że zapach zawiódł, bo całość prezentuje się świetnie !!!
OdpowiedzUsuńPrawda? No ale zapach to rzecz gustu. Być może ma swoich fanów :)
UsuńWygląda megasłodziachno :D
OdpowiedzUsuńO tak, wygląd ma uroczy <3
UsuńPodoba mi się takie metalowe opakowanie produktu, bardzo efektywnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie puszeczki :) No i nie muszę się bać, że może się stłuc :)
UsuńJa to tak z balsamami nie po drodze. Parę potrzeb mniej ;)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :) Moja mama też w ogóle nie ma problemów z ustami i nigdy nie używała żadnych mazideł. Ja za to odziedziczyłam problematyczne usta po tacie :/ Bez pomadki ochronnej albo balsamu nie jestem w stanie funkcjonować.
UsuńMoim numerem jeden także jest balsam Nuxe :)
OdpowiedzUsuńJest najlepszy :)
Usuńnie ma nic gorszego niż chemiczny zapach :( A do balsamów Nuxe się nastawiam, chociaż słyszałam, że są zbyt lepkie, aby stosować je w dzień. Mam nadzieje, że to nieprawda :p
OdpowiedzUsuńNuxe ma taką specyficzną, tępą konsystencję, do której z pewnością trzeba się przyzwyczaić, ale mi ona nie przeszkadzała. Na dzień nadawał się jak najbardziej, zwłaszcza pod kolorowe pomadki, które bardzo dobrze się na nim trzymały, a jednocześnie nie wysuszały ust :)
UsuńSwego czasu patrzyłam na te balsamy z ciekawością, ale Nuxe po prostu zdeklasował konkurencję i jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńNuxe jest fenomenalny, nie spotkałam lepszego :)
UsuńBardzo mnie zaciekawił. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Chyba przejdę się do sklepu, żeby poniuchać ten zapach. Może mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPoniuchaj wszystkie cztery, może znajdziesz coś dla siebie :)
UsuńI ja dostałam od Eska ten balsamik :) Dba o nas jak nikt! :) Balsamik wygląda uroczo i jakoś tak świątecznie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! :)
Dziękuję :* Esek jest kochany, żywcem powinna iść do nieba za to swoje wielkie serducho <3 Masz rację, że balsamik idealnie wpisuje się w świąteczne klimaty :) To chyba to połączenie srebra i czerwieni wywołuje takie skojarzenie :D
UsuńMam, ale to taki średniaczek, żadna rewelacja...
OdpowiedzUsuńTwój opis zapachu skutecznie mnei do niego zniechęcił :D
OdpowiedzUsuńJa nadal się po nocach o Nuxe :) A balsamy Organique zniechęciły mnie już przy pierwszym spotkaniu w sklepie, zapachem właśnie. Nie wybrałabym żadnego dla siebie niestety, bo na takie atrakcje jestem wyjątkowo czuła :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nie dziwię się :) A że cena niemal identyczna jak Nuxe, więc lepiej sięgnąć po tego drugiego.
UsuńKurde... Proszę się ze mnie nie śmiać :P ale wydawało mi się, że już tu komentarz pisałam :P No nic, skrobię raz jeszcze (albo pierwszy raz!). Bardzo chętnie wypróbowałabym któryś z balsamów Organique, ale szkoda,że ten zapach zupełnie nie kojarzy się z nazwą. Gdyby było inaczej, smarowanie ust nim to byłaby istna rozpusta ;)
OdpowiedzUsuńHeh, też tak czasem mam, a czasem naprawdę piszę po dwa razy, bo blogger potrafi mi czasem zjeść komentarz :/
UsuńMuszę obadać na żywo :) ja miałam tak z pianką cukrową do ciała, w sklepie zapach mi się podobał a w domu jakiś taki on zwietrzały... nie podoba mi się... mam wersję pinakolada
OdpowiedzUsuńNo właśnie czasem tak jest, zwłaszcza w tych sklepach, gdzie jest dużo pachnących rzeczy i to wszystko tak się miesza ze sobą, że człowiekowi już nos głupieje w końcu :/ Pianek co prawda nie miałam, ale jak kupowałam olejek do kąpieli z tej serii, to pinakolada nie przypadła mi do gustu. Wybrałam owocowy koktajl :)
Usuń