Jakiś czas temu obiecałam Iwetto porównanie kremów BB koreańskiej marki Dr G Gowoonsesang i dziś przychodzę spełnić obietnice. Jestem w posiadaniu trzech egzemplarzy: Brightening Balm (wersja Super Light, pełnowymiarowa, recenzja TUTAJ), Primer BB Protector (miniatura, 5 ml) oraz Perfect Pore Cover (miniatura, 5 ml).
KONSYSTENCJA:
Wszystkie trzy kremy mają bardzo przyjemną konsystencję i łatwo się aplikują, zarówno za pomocą palców, jak i pędzla, czy gąbeczki. Primer Protector jest najbardziej, gęsty i kremowy, ale mimo to nadal dość lekki. Najrzadszą konsystencję posiada Perfect Pore Cover. Brigtening Balm plasuje się gdzieś pośrodku.
ZAPACH:
Przyjemny, w przypadku Brightening Balm i Perfect Pore Cover dość delikatny. Primer Protector pachnie bardziej intensywnie, nieco mydlano, ale zapach ten w żaden sposób nie przeszkadza i dość szybko się ulatnia.
WYKOŃCZENIE:
W każdym kremie jest nieco inne. Perfect Pore Cover daje wykończenie suche i matowe, Brightening Balm satynowe/półmatowe, zaś Primer Protector bardziej mokre i świetliste.
KRYCIE:
Jak dla mnie we wszystkich trzech kremach jest takie samo: lekkie do średniego z możliwością stopniowania. Wszystko zależy od sposobu aplikacji i ilości nałożonego produktu. Wszystkie kremy ładnie zakrywają niewielkie przebarwienia, ale do większych niespodzianek konieczne jest użycie korektora.
TRWAŁOŚĆ:
Wszystkie kremy mają bardzo dobrą, praktycznie od nałożenia aż do zmycia. W ciągu dnia nie ścierają się i nie znikają z twarzy.
KOLOR:
Aktualnie pasują mi wszystkie. Primer Protector jest najciemniejszy, bardziej pomarańczowy, zawiera różowe tony. Wiem, że na zimę będzie dla mnie za ciemny. Brightening Balm i Perfect Pore Cover są do siebie bardzo podobne, oba jasne, nieco ziemiste. To co je różni, to obecność różowych tonów w Brightening Balm i ich całkowity brak w Perfect Pore Cover.
MÓJ WYBÓR:
Primer Protector w moim przypadku odpada. Po pierwsze jest za ciemny, po drugie zbyt kremowy i rozświetlający dla mojej tłustej cery. Wydawałoby się, że ideałem powinien być Perfect Pore Cover ze swoim matowym wykończeniem i jasnym kolorem bez różowych tonów. Niestety jednak już po kilku godzinach twarz zaczyna się niemiłosiernie świecić, a przy większych upałach zdarzało mu się zbierać w zmarszczkach mimicznych. Za to Brightening Balm trwa na buzi w nienagannym stanie przez wiele godzin (przy sprzyjających warunkach nawet cały dzień i to bez użycia bibułki matującej) i to on pozostaje moim ulubieńcem.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam. Wiadomo, że jeśli rozważacie zakup, najlepszym rozwiązaniem byłoby zakupić próbki wszystkich trzech i sprawdzić na sobie, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest taka możliwość. Mój pierwszy wybór okazał się trafiony. Brightening Balm jest według mnie najlepszy z całej trójki i na tyle uniwersalny, że sprawdzi się na wszystkich typach cery. Pozostaje tylko wybór odpowiedniego odcienia.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam. Wiadomo, że jeśli rozważacie zakup, najlepszym rozwiązaniem byłoby zakupić próbki wszystkich trzech i sprawdzić na sobie, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest taka możliwość. Mój pierwszy wybór okazał się trafiony. Brightening Balm jest według mnie najlepszy z całej trójki i na tyle uniwersalny, że sprawdzi się na wszystkich typach cery. Pozostaje tylko wybór odpowiedniego odcienia.
Pozdrawiam,
Ania
Brightening Balm jest cudowny, używam od kilku dni i jestem jak na razie zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetny:) Cieszę się, że i u Ciebie się sprawdza:)
UsuńBrightening balm wygląda bardzo zachęcająco :) ciekawe jak sprawdziłby się u mnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrze:) Jego sława nie wzięła się znikąd i jest w pełni zasłużona:)
UsuńBrightening Balm właśnie obstawiałam :)
OdpowiedzUsuńCzytając każdy podpunkt utwierdzałam się tylko w przekonaniu, że najlepszy dla mnie będzie Brightening Balm. A na końcu widzę, że zyskał także Twoje uznanie. Dziękuję Ci bardzo za to porównanie, rozwiałaś moje wątpliwości :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc:) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona:)
UsuńŻadnego nie miałam. Ale Brightening balm wygląda najciekawiej:)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Brightening Balm zarówno wykończeniem jak i kolorytem pasowałby mi z nich trzech najbardziej. Zastanawiam się nad tą marką odkąd usłyszałam o niej u Nissiax83, ale cały czas zastanawiam się czy będę zadowolona z efektu jaki utrzymam.
OdpowiedzUsuńNa Brightening Balm jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś narzekał, ale jak to zwykle bywa nie przekonasz się póki nie spróbujesz:) Większość sprzedawców ma w swojej ofercie próbki lub odlewki, więc zawsze można wypróbować przed zakupem:)
Usuńnie znam tych kremów, jednak notka może przydać się na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńNie znam ich,ale zapamiętam sobie recenzję Twoją:))
OdpowiedzUsuńNiby kremy BB mnie nie przekonuja ale po miniaturce BB z Ginvera rozwazam zmienienie tego stanu ;)
OdpowiedzUsuńCzasem warto się przełamać:) Mi też długo zajęło zanim zdecydowałam się na zakup tych azjatyckich wynalazków, a teraz już nawet nie patrzę w stronę podkładów:)
UsuńŻadnego z nich nie znam, wszystkie bb były dla mnie zawsze za jasne..
OdpowiedzUsuńJa jako bladzioch doceniam tę ich cechę:)
UsuńPewnie też zdecydowałabym się na Brightening Balm. Fajnie, że skóra naprawdę się po nim nie świeci. Wielką ulgą byłoby darować sobie puder matujący.
OdpowiedzUsuńJa nie zrezygnowałam z niego całkowicie, ale na pewno zużywam go w mniejszych ilościach.
UsuńBrightening Balm mam na wishliście od jakiegoś czasu, z reszty skutecznie mnie wyleczyłaś – moja tłusta strefa T dziękuje i pozdrawia ;D
OdpowiedzUsuńTeż ją pozdrów:)
UsuńKolorystycznie podoba mi sie primer protection :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie! Mnie na szczęście azjatyki nie kręcą. Chciałabym móc też tak powiedzieć o innych ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiegoś bzika:)
UsuńMam Brightening Balm ale w zwykłej wersji i jestem zadowolona. U ciebie widzę krem w wersji Light i być może tego też spróbuję :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten Brightening Balm :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Wlasnie myślałam nad nimi, i chyba zdecyduje sie na ten co ty : )
OdpowiedzUsuńJestem mocno w tyle za podkładowymi perełkami blogosfery :) Dopiero niedawno przekonałam się do mineralnych podkładów Lily Lolo, więc kremy BB jeszcze przede mną :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja z kolei wciąż mam przed sobą pierwszy raz z minerałami;P
UsuńKiedys zastanawialam sie nad azjatami ale wole sobie pomacac... choc na B Balm moglabym sie skusic :) cos czuje, ze znowu zasialas u mnie ziarno chciejstwa ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis :) mam próbkę Brightening Balm ale póki co lezy w szufladzie :) niedługo na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie pokazałaś jak wyglądają na twarzy :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam, ale na zdjęciach praktycznie nie widać różnicy.
UsuńBrightening Balm kupię sobie na wypróbowanie, zaciekawiłaś mnie nimi na dobre :)
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji się spytam, nie myślałaś o zmianie koloru czcionki na klasyczną czerń? bardzo "ginie" ta szarość na białym tle...
chcialam zapytac czy uzywasz wciaz tego kremu tylko w nowej wersji? Dlugo uzywalam starej wersji ale moje zapasy sie skonczyly i zasanawiam sie czy nowa nie jest wpadka :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!\Natalia
Hej, chyba miesiąc, czy dwa temu wykończyłam ostatnią tubkę nowej wersji i na razie przerzuciałam się na Skin79, ale jak najbardziej polecam. Moim zdaniem nie różni się właściwościami od starej :)
Usuń