16:46

Essie Good to go

Wiele razy już na blogu wspominałam, że nie lubię malować paznokci. Nie jestem biegła w tej sztuce, ręce trzęsą mi się jak w delirce i dużo czasu zajmuje mi uzyskanie jako takiego efektu, z którym nie będzie wstyd wyjść do ludzi. Jednym z moich najgorszych kosmetycznych koszmarów jest uszkodzenie świeżego lakieru oraz związana z tym konieczność zmywania i malowania od nowa, a że z natury jestem niecierpliwa, często zdarza mi się, że sama sobie niszczę manicure sprawdzając, czy lakier już wysechł (oczywiście, że nie) i zostawiając na nim swoje odciski palców. Oczywiście o istnieniu top coat'ów wiem od dawna, nawet kilka tego typu preparatów się przez moje ręce przewinęło, jednak efekty jakie dawały były co najwyżej średnie. Dlatego teraz, gdy znów stanęłam przed wyborem lakieru nawierzchniowego, zdecydowałam się na klasyka.


Essie Good to go, bo o nim mowa, to jeden z najbardziej popularnych preparatów tego typu. Ma za zadanie przyspieszać wysychanie lakieru, utrwalać i nadawać połysk, a to wszystko w zaledwie kilka sekund.

Skład:
Ethyl Acetate, Cellulose Acetate Butyrate, Butyl Acetate, Isopropyl Alcohol, Acetyl Tributyl Citrate, Benzophenone-1,  Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Dimethyl Sulfone, Cl 60725/ Violet 2.

Cena:
ok. 32 zł


Muszę przyznać, że moje pierwsze wrażenia po miesiącu stosowania są jak najbardziej pozytywne (na tyle, że produkt znalazł się w ulubieńcach kwietnia KLIK). Co prawda, nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nabłyszczania, ani przedłużenia trwałości manicure'u, ale za to w kwestii przyspieszania wysychania radzi sobie świetnie. Ładnie się rozprowadza nawet na niemal całkowicie mokrym lakierze, nie niszcząc go, a szeroki pędzelek znacznie ułatwia aplikację. Nie ściąga emali, co również zaliczam mu na duży plus (sama maluję paznokcie wystarczająco niedokładnie, nie potrzebuję, żeby ktoś to jeszcze po mnie poprawiał).


Ciekawa jestem, jak top coat będzie sprawował się dalej, tym bardziej, że czytałam bardzo sprzeczne opinie dotyczące jego gęstnienia. Jeśli więc macie jakieś doświadczenia w tym względzie, koniecznie dajcie znać, jak to było u Was.


22 komentarze:

  1. Miałam go kupic, jestem bardzo ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam, bardzo lubiłam:) mam teraz Seche Vite, ale strasznie ściąga końcówki:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego nie brałam SV pod uwagę:/

      Usuń
  3. Dużo dobrego o nim czytałam, czas więc chyba się w niego zaopatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazwyczaj takie topy nadają piękny blask i przedłużają trwałość - szkoda, że essiak tego nie robi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie moje emalie mają błyszczące wykończenie i trzymają się co najmniej 4 dni, więc ja nie widzę większej różnicy. Ale być może w przypadku mniej błyszczących i mniej trwałych lakierów jest ona zauważalna.

      Usuń
  5. Mam ochotę na ten Essie Good to go, bo akurat skończył mnie się SV :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od kilku lat używam Seche Vite i nie wyobrażam sobie bez niego funkcjonowania w lakierowym świecie. Natomiast wypróbowałam kilka innych top coatów i SV stał się numerem 1, do tego nadaje wykończenie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczerze mówiąc tak się wystraszyłam tego ściągania lakieru, że nawet nie brałam go pod uwagę, ale być może kiedyś się odważę wypróbować:)

      Usuń
    2. To ściąganie jest niczym urban legend w takim sensie, że sama doświadczyłam tego z jednym lakierem i więcej nie miałam takich niespodzianek. Za to dużo częściej zdarzało mi się w przypadku Poshe, ale to też zależało od lakieru oraz momentu w którym nałożyłam top coat. Myślę, że warto spróbować i przekonać się na własnych paznokciach :)

      Usuń
    3. No dobra, czuję się namówiona w takim razie, najwyżej będzie na Ciebie:) Następny będzie SV:)

      Usuń
  7. Ten top jest na mojej liście zakupowej, chociaż waham się między nim, a Seche Vite. Mam jeszcze trochę czasu na decyzję, bo póki co mam w użyciu dwa inne top coaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam go, ale jakoś zawsze sięgam po Seche Vite. Jak dla mnie nie ma sobie równych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja chyba nie umiem używać tych wysuszaczy. Ani Seche ani Essiaka. Robiłam kilka podejść i zawsze było coś nie tak :(

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja jakoś nigdy nie próbowałam takich wspomagaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja jakoś nigdy nie próbowałam takich wspomagaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzadko maluję paznokcie, dlatego taki kosmetyk by się u mnie zmarnował, ale jeśli już maluję paznokcie to po prostu się wściekam jak mi lakier strasznie długo schnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam:) Ale przyznaję, że choć malowania paznokci nie lubię i te u rąk zwykle pociągam tylko odżywką, to jednak w sezonie letnim regularnie maluję paznokcie u stóp, bo takie nieumalowane wystające z sandałków rażą mój gust estetyczny;) A że lato coraz bliżej, to i do zakupu mnie przypiliło:)

      Usuń
  13. chętnie wypróbowałabym go! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Taki top coat zawsze się przyda. Na razie używam Kobo i nie mogę narzekać, ale ten też chętnie wyprobuję.
    Dodaję do obserwowanych ! :)
    Pozdrawiam i zapraszam na
    STYLONADA.PL

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten Top Coat odmienił moje zycie. Fantastyczny jest!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra