Wiele razy już na blogu wspominałam, że nie lubię malować paznokci. Nie jestem biegła w tej sztuce, ręce trzęsą mi się jak w delirce i dużo czasu zajmuje mi uzyskanie jako takiego efektu, z którym nie będzie wstyd wyjść do ludzi. Jednym z moich najgorszych kosmetycznych koszmarów jest uszkodzenie świeżego lakieru oraz związana z tym konieczność zmywania i malowania od nowa, a że z natury jestem niecierpliwa, często zdarza mi się, że sama sobie niszczę manicure sprawdzając, czy lakier już wysechł (oczywiście, że nie) i zostawiając na nim swoje odciski palców. Oczywiście o istnieniu top coat'ów wiem od dawna, nawet kilka tego typu preparatów się przez moje ręce przewinęło, jednak efekty jakie dawały były co najwyżej średnie. Dlatego teraz, gdy znów stanęłam przed wyborem lakieru nawierzchniowego, zdecydowałam się na klasyka.
Essie Good to go, bo o nim mowa, to jeden z najbardziej popularnych preparatów tego typu. Ma za zadanie przyspieszać wysychanie lakieru, utrwalać i nadawać połysk, a to wszystko w zaledwie kilka sekund.
Skład:
Ethyl Acetate, Cellulose Acetate Butyrate, Butyl Acetate, Isopropyl Alcohol, Acetyl Tributyl Citrate, Benzophenone-1, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Dimethyl Sulfone, Cl 60725/ Violet 2.
Cena:
ok. 32 zł
Muszę przyznać, że moje pierwsze wrażenia po miesiącu stosowania są jak najbardziej pozytywne (na tyle, że produkt znalazł się w ulubieńcach kwietnia KLIK). Co prawda, nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nabłyszczania, ani przedłużenia trwałości manicure'u, ale za to w kwestii przyspieszania wysychania radzi sobie świetnie. Ładnie się rozprowadza nawet na niemal całkowicie mokrym lakierze, nie niszcząc go, a szeroki pędzelek znacznie ułatwia aplikację. Nie ściąga emali, co również zaliczam mu na duży plus (sama maluję paznokcie wystarczająco niedokładnie, nie potrzebuję, żeby ktoś to jeszcze po mnie poprawiał).
Ciekawa jestem, jak top coat będzie sprawował się dalej, tym bardziej, że czytałam bardzo sprzeczne opinie dotyczące jego gęstnienia. Jeśli więc macie jakieś doświadczenia w tym względzie, koniecznie dajcie znać, jak to było u Was.
Miałam go kupic, jestem bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńMiałam, bardzo lubiłam:) mam teraz Seche Vite, ale strasznie ściąga końcówki:(
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego nie brałam SV pod uwagę:/
UsuńDużo dobrego o nim czytałam, czas więc chyba się w niego zaopatrzeć :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj takie topy nadają piękny blask i przedłużają trwałość - szkoda, że essiak tego nie robi..
OdpowiedzUsuńWszystkie moje emalie mają błyszczące wykończenie i trzymają się co najmniej 4 dni, więc ja nie widzę większej różnicy. Ale być może w przypadku mniej błyszczących i mniej trwałych lakierów jest ona zauważalna.
UsuńMam ochotę na ten Essie Good to go, bo akurat skończył mnie się SV :)
OdpowiedzUsuńOd kilku lat używam Seche Vite i nie wyobrażam sobie bez niego funkcjonowania w lakierowym świecie. Natomiast wypróbowałam kilka innych top coatów i SV stał się numerem 1, do tego nadaje wykończenie ♥
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc tak się wystraszyłam tego ściągania lakieru, że nawet nie brałam go pod uwagę, ale być może kiedyś się odważę wypróbować:)
UsuńTo ściąganie jest niczym urban legend w takim sensie, że sama doświadczyłam tego z jednym lakierem i więcej nie miałam takich niespodzianek. Za to dużo częściej zdarzało mi się w przypadku Poshe, ale to też zależało od lakieru oraz momentu w którym nałożyłam top coat. Myślę, że warto spróbować i przekonać się na własnych paznokciach :)
UsuńNo dobra, czuję się namówiona w takim razie, najwyżej będzie na Ciebie:) Następny będzie SV:)
UsuńTen top jest na mojej liście zakupowej, chociaż waham się między nim, a Seche Vite. Mam jeszcze trochę czasu na decyzję, bo póki co mam w użyciu dwa inne top coaty ;)
OdpowiedzUsuńMam go, ale jakoś zawsze sięgam po Seche Vite. Jak dla mnie nie ma sobie równych :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba nie umiem używać tych wysuszaczy. Ani Seche ani Essiaka. Robiłam kilka podejść i zawsze było coś nie tak :(
OdpowiedzUsuńA to Ci te paskudy robiły?
Usuńa ja jakoś nigdy nie próbowałam takich wspomagaczy :)
OdpowiedzUsuńa ja jakoś nigdy nie próbowałam takich wspomagaczy :)
OdpowiedzUsuńRzadko maluję paznokcie, dlatego taki kosmetyk by się u mnie zmarnował, ale jeśli już maluję paznokcie to po prostu się wściekam jak mi lakier strasznie długo schnie.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam:) Ale przyznaję, że choć malowania paznokci nie lubię i te u rąk zwykle pociągam tylko odżywką, to jednak w sezonie letnim regularnie maluję paznokcie u stóp, bo takie nieumalowane wystające z sandałków rażą mój gust estetyczny;) A że lato coraz bliżej, to i do zakupu mnie przypiliło:)
Usuńchętnie wypróbowałabym go! :)
OdpowiedzUsuńTaki top coat zawsze się przyda. Na razie używam Kobo i nie mogę narzekać, ale ten też chętnie wyprobuję.
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych ! :)
Pozdrawiam i zapraszam na
STYLONADA.PL
Ten Top Coat odmienił moje zycie. Fantastyczny jest!
OdpowiedzUsuń