Bananowy szampon i odżywka The Body Shop to produkty niemal tak kultowe, jak ich masła do ciała. Kiedy więc trafiłam na promocję 2 za 1, nie musiałam długo się zastanawiać i od razu powędrowały do koszyka.
Seria bananowa przeznaczona jest do wszystkich rodzajów włosów. Swoje właściwości pielęgnacyjne zawdzięcza tytułowym bananom, które znajdziemy bardzo wysoko w składzie zarówno szamponu, jak i odżywki, oraz dodatkowi miodu.
Oba produkty zamknięte są w typowych dla marki małych pękatych buteleczkach wykonanych z przeźroczystego i dość twardego plastiku, opatrzonych czarnymi nakrętkami z zamknięciem typu klik. Mały otwór pozwala precyzyjnie dozować potrzebną ilość produktu.
Zarówno szampon, jak i odżywka mają przyjemny słodki zapach, który jak dla mnie jest jakiś taki bardziej kokosowy niż bananowy i nie utrzymuje się długo na włosach. Produkty różnią się od siebie nieco kolorem: szampon jest jaśniejszy, odżywka ciemniejsza, oraz konsystencją, co z racji różnych funkcji jest rzeczą naturalną, jednak każdy z nich jest dosyć gęsty, jak na produkt swojej kategorii.
Jeśli chodzi o działanie, to do obu tych produktów mam mieszane uczucia. Każdy z nich bowiem posiada szereg zalet oraz wadę, która psuje cały efekt. Szampon dobrze się pieni, dobrze zmywa oleje, nie podrażnia, nie powoduje łupieżu, nie wysusza włosów, nie przyspiesza przetłuszczania, ale za to bardzo plącze włosy. Do tego stopnia, że ciężko mi później rozprowadzić na nich maskę, czy odżywkę. Odżywka zaś świetnie nawilża włosy nie obciążając ich, po jej użyciu nawet moje suche końcówki są miłe w dotyku, ale za to strasznie wzmaga puszenie. Przez kilka pierwszych godzin po myciu głowy wyglądam jak król lew i nie bardzo idzie cokolwiek z tym zrobić, jak tylko związać włosy i przeczekać do dnia następnego. Wtedy jest już trochę lepiej, choć baby hair przy głowie nadal żyją własnym życiem. Mimo tych wad jednak, polubiłam te produkty i widzę ich pozytywny wpływ na moje włosy, które stały się miłe w dotyku, nabrały blasku i lepiej się układają.
Przeglądając internet zauważyłam, że na przestrzeni lat skład obydwu produktów mocno się zmieniał (ten, który można znaleźć na Wizażu jest już całkiem nieaktualny), między innymi właśnie został dodany do nich miód. Zastanawiam się, czy to przypadkiem nie on jest tutaj winowajcą, gdyż największe zachwyty zbierały właśnie stare wersje produktu, jeszcze bez tego składnika. Dla zainteresowanych zamieszczam aktualną wersję składu, przepisaną prosto z etykietek.
Szampon: Aqua/Water/Eau, Sodium Laureth Sulfate, Musa Paradisica (Banana) Fruit, Cocamidopropyl Betaine, Glyceryl Hydroxystearate, Sorbitan Sesquicaprylate, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Mel/Honey/Miel, Panthenol, Polyquaternium-7, Stearic Acid, Citric Acid, Palmitic Acid, Parfum/Fragrance, Disodium EDTA, Ascorbic Acid, Sodium Hydroxide, Cl 19140/Yellow 5, Cl 14700 Red 4.
Odżywka: Aqua/Water/Eau, Musa Paradisica (Banana) Fruit, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Lecithin, Mel/Honey/Miel, Panthenol, Propylene Glycol, Parfum/Fragrance, Benzyl Alcohol, Ascorbic Acid, Citric Acid, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Cl 15985/Yellow 6, Cl 19140/Yellow 5.
Podsumowując, nie są to produkty złe, ale wbrew zapewnieniom producenta nie dla każdego. Na pewno warto je wypróbować, zwłaszcza jeśli Wasze włosy lubią miodek i nie mają tendencji do puszenia.
Cena:
ok. 25 zł/250 ml
Do 10.04 w salonach TBS możecie skorzystać z promocji i kupić dwa produkty w cenie jednego.
Listę salonów znajdziecie TUTAJ.
Ja je kiedyś miałam i lubiłam:) szkoda, że teraz nie mam gdzie kupić.
OdpowiedzUsuńKusi mnie szczególnie odżywka! Nie mam dostępu do kosmetyków The Body Shop nad czym bardzo ubolewam :( wiem, można je kupić jakoś przez internet, ale zawsze lepiej pójść do sklepu, popatrzeć, powąchać...
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem. U mnie też nie ma TBS, niestety. Ostatnio jeździłam trochę do Warszawy, to wtedy korzystając z okazji robiłam zapasy, ale tak w biegu na busa to też nie to samo:/ Mam nadzieję, że kiedyś chociaż doczekamy się sklepu internetowego.
UsuńSzamponu nie stosowałam, ale odżywkę miałam okazję poużywać i muszę przyznać, że polubiłam ją, choć po konsystencji się tego nie spodziewałam. Tymczasem moje włosy są po niej miłe w dotyku i dobrze nawilżone, na pewno skuszę się kiedyś na pełnowymiarowe opakowanie, może właśnie w duecie z szamponem. Tej niedogodności związanej z puszeniem się włosów na szczęście u siebie nie odnotowałam, przeciwnie, moje kosmyki są zdyscyplinowane i ładnie się układają :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się też innego zapachu, banana nie czuję tu za grosz :P
Już myślałam, że to mój węch mi płata figle:)
Usuńna zdjęcia to napatrzeć się nie mogę! piękne, piękne, piękne! i oczywiście bardzo pomysłowe :) na prawdę ta odżywka jest gęsta? mnie wygląda właśnie na rzadką :D ale może to kwestia tego, że zazwyczaj używam masek, które są mega gęste ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że też używam głównie masek:) Z odżywek używałam ostatnio balsamu na kwiatowym propolisie, a wcześniej odżywki aloesowej AloeBio50 i od tych produktów odżywka bananowa jest gęstsza:)
UsuńJakiś czas temu skorzystałam z tej promocji, ale jeszcze nie zaczęłam używać tego duetu.
OdpowiedzUsuńPuszenie mi niestraszne, więc powinnam być zadowolona.
btw myślałam że tylko yves rocher lubi tak często zmieniać składy ;)
Jak widać nie tylko:) Trochę żałuję, że nie miałam okazji wypróbować odżywki w starej wersji, no ale cóż. Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej się sprawdzi:)
UsuńMiałam kiedyś ten szampon i odżywkę i podobał mi się zapach, ale coś mi w nich nie pasowało, nie pamiętam już, co to było, jednak nie kupiłam ponownie, a to dla mnie znaczy, że się nie do końca sprawdziły:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie miałam z TBS :) Ale w tym poście ujęły mnie przesłodkie zdjęcia! uwielbiam banany! <3
OdpowiedzUsuńJa z kolei za świeżymi bananami nie przepadam i rzadko po nie sięgam:) Wolę je w formie przetworzonej: lody, jogurty, soki:)
UsuńChcę tą odżywkę, chcę ! ;D
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam w pobliżu sklepu z kosmetykami TBS i może dlatego do tej pory nie skusiłam się jeszcze na żaden ich kosmetyk. Moje włosy mają tendencję do puszenia się, więc odżywka zapewne by się nie sprawdziła. Niemniej jestem coraz bardziej ciekawa produktów z tej firmy i może wyszperam coś dla siebie w Internecie ;)
OdpowiedzUsuńPolecam:) Bardzo żałuję, że marka nie ma oficjalnego sklepu internetowego w Polsce, na pewno sporo osób chętnie by tam zaglądało. Ze mną na czele:)
UsuńMega mnie kuszą !! I są na mojej chciej liście ! I plątanie włosów mi nie straszne ;D hehe
OdpowiedzUsuńZuch dziewczyna:)
UsuńOj jak odżywka wzmaga puszenie to kompletnie nie jest dla mnie :-(
OdpowiedzUsuńmam w zapasach ten duet, kupiłam go jesienią (też w jakiejś miłej promocji), aż jestem ciekawa, czy u mnie z miodem, czy bez. Mi puszenie chyba niestraszne – mam tak mało włosów, że może efekt króla Lwa byłby nawet wskazany ;) a baby hair można ugładzić jakimś jedwabiem czy suchym olejkiem
OdpowiedzUsuńMoje włosy niestety mocno się puszą :/ ale te bananiki wyglądają tak smakowicie, że i tak bym chętnie wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńKurcze, chodzę wkoło tej banankowej serii od dłuższego czasu... Moje włosy, podobnie jak Marti, puszą się, więc sama nie wiem... Ale ten zapach... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy
Muszą cudownie pachnieć, wypróbowałabym dla samego zapachu ;)))
OdpowiedzUsuń