Kiedy moje włosowe zapasy zaczęły topnieć w oczach, zaczęłam się rozglądać za jakimś nowym produktem, który pomógłby moim włosiętom przetrwać zimę. Na pomoc w poszukiwaniach całkiem nieświadomie przyszła mi Elle pisząc recenzję (KLIK) toskańskiej maski do włosów suchych i zniszczonych rosyjskiej firmy Planeta Organica i mianując ją swoim włosowym hitem 2013 roku .
Opis producenta:
Maska toskańska do włosów natychmiast regeneruje wewnętrzną i zewnętrzną strukturę suchych i uszkodzonych włosów. Jej skład zawiera pochodzące ze słonecznej Italii organiczne oliwy z najlepszych gatunków oliwek i oleje z nasion winogron. Oleje te znane są ze swoich nawilżających i wzmacniających właściwości, dzięki zawartości kwasu oleinowego i wspaniałego przeciwutleniacza - witaminy E. Cały proces zbioru oliwek i produkcji odbywa się ręcznie, dzięki czemu oliwa zachowuje różnorodne uzdrawiające właściwości. Oliwa z oliwek zawiera16 podstawowych aminokwasów, które są niezbędne włosom i skórze. Olej z oliwek odżywia włosy, czyniąc je jedwabistymi, gładkimi i błyszczącymi. Trawa cytrynowa przywraca włosom elastyczność i grubość, daruje im niezwykły aromat.
Skład:
Aqua with infusions of Organic Olea Europaea Fruit Oil, Organic Cymbopogon Citratus Essential Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Punica Granatum Fruit Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Saccharum Officinarum Extract; Cetearyl Alcohol, Glyceryl Srearate, Bis (C13-15 Alkoxy) PG-Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.
Cena:
ok. 29 zł/300 ml
Moja opinia:
Maska zamknięta jest w opakowaniu w formie plastikowego słoiczka, które mimo sporej średnicy dobrze leży w dłoni. Szata graficzna na wieczku i bocznej etykiecie nie zachwyca, ale też nie razi. Maska ma dosyć gęstą, budyniową konsystencję, dzięki której łatwo się rozprowadza i nie spływa z włosów. Jest też wydajna: stosowałam ją przez cały styczeń niemal po każdym myciu (tylko raz w tygodniu zamieniałam ją na Biovaxa) i zużyłam dopiero ok. 1/3 opakowania.
To co z pewnością wyróżnia tą maskę, to jej zielony kolor i specyficzny, nieco orientalny zapach. Maska pachnie bardzo intensywnie, na moich włosach zapach utrzymuje się bardzo długo, jest wyraźnie wyczuwalny nawet po ponownym ich umyciu i zastosowaniu innego produktu. Mi to nie przeszkadza, bo w moim odczuciu zapach maski jest całkiem przyjemny, choć bardzo ciężko mi go określić. Kojarzy mi się z kadzidlanym zapachem jaki często możemy spotkać w sklepach indyjskich.
Jeśli chodzi o działanie maski, to jest ono naprawdę bardzo dobre. Przede wszystkim maska bardzo mocno nawilża włosy i to aż po same końce (sztywnym suchym miotełkom mówimy papa). Świetnie je wygładza, zmniejsza puszenie i sprawia, że nabierają większego połysku. Włosy są odpowiednio dociążone, miłe w dotyku i lepiej się układają. Zdecydowanie jest to produkt wart polecenia.
hmm chciałabym jej spróbować, ale skoro obciąża, to mam pewne obawy.
OdpowiedzUsuńMoich włosów nie obciąża nic a nic, a nie żałuję jej sobie i nakładam od samej skóry głowy:) No, ale moje włosy mimo, że są cienki i delikatne generalnie ciężko jest obciążyć, jak do tej pory udało się to tylko masce Organique Anti-Age:)
UsuńZapach niestety kompletnie "nie mój" i wiem, że utrudniałby mi jej używanie. Szkoda, bo działanie brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńNo w tym przypadku zapach jest tak intensywny, że jak nie przypadnie do gustu to może męczyć.
Usuńz tej serii ciekawi mnie marokańska i ajurwedyjska. boję się, że po wypróbowaniu dwóch poprzednich tą też będę chciała :D
OdpowiedzUsuńo może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTakie działanie nas przyciąga:) pierwsze słyszymy o produkcie:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wygląd tej maski w opakowaniu - ma śliczny kolor! :)
OdpowiedzUsuń