Wraz z końcem lata i nadejściem coraz chłodniejszych dni, ze wszystkich stron zaczęły mnie bombardować posty o pachnących woskach Yankee Candle, a że jestem podatna na marketing szybko zapragnęłam wypróbować to cudo. O kominku i tartach, które wybrałam pisałam Wam już TUTAJ. Dziś nadszedł czas na małe sprawozdanie z tej pachnącej przygody.
RED APPLE WREATH - to pierwszy zapach, który trafił do kominka i to od razu w całości. Łączy w sobie aromat czerwonych jabłek, orzechów, cynamonu i syropu klonowego, przywodząc na myśl świeżo upieczoną domową szarlotkę. Naprawdę piękny zapach i bardzo intensywny, wyraźnie wyczuwalny w mieszkaniu jeszcze następnego dnia.
CHRISTMAS MEMORIES - to słodki ciasteczkowy zapach świątecznych pierniczków z cynamonem, korzennymi przyprawami i prażonymi orzechami. Idealnie wpisywał się w około świąteczną atmosferę. Bardzo intensywny (pachniał nawet przez folię).
SALTED CARAMEL - to połączenie wanilii i karmelu doprawionego solą morską. Zapach bardzo intensywny i bardzo słodki, dla mnie nieco maślany. Nie mniej jednak wyjątkowo apetyczny, choć ja akurat ubóstwiam karmel, więc mogę być nieobiektywna.
SUGARED APPLE - czyli kolejne jabłuszko, tym razem z cukrem i wanilią. Z dużą ilością cukru. Zapach słodki z lekko przebijającą się jabłkową nutą. Bardzo przyjemny, delikatny, nieduszący.
SNOW IN LOVE - to wg. producenta połączenie aromatu drzew iglastych i paczuli. Najbardziej świeży i pobudzający spośród wybranych przeze mnie zapachów, niestety chyba również najmniej trafiony. Dla mnie pachnie czystością i proszkiem do prania (Vizir?). Niby ładnie, ale nie jest to zapach do aromaterapii. Prędzej sprawdzi się do odświeżenia zapachu w mieszkaniu przed niespodziewaną wizytą gości.
Muszę przyznać, że palenie wosków stało się moim małym rytuałem umilającym długie zimowe wieczory.
Teraz, gdy zaczęło się robić cieplej, zaczynam czuć potrzebę zaopatrzenia się w kilka nowych, bardziej wiosennych zapachów.
Możecie mi jakieś polecić?
SUGARED APPLE - czyli kolejne jabłuszko, tym razem z cukrem i wanilią. Z dużą ilością cukru. Zapach słodki z lekko przebijającą się jabłkową nutą. Bardzo przyjemny, delikatny, nieduszący.
SNOW IN LOVE - to wg. producenta połączenie aromatu drzew iglastych i paczuli. Najbardziej świeży i pobudzający spośród wybranych przeze mnie zapachów, niestety chyba również najmniej trafiony. Dla mnie pachnie czystością i proszkiem do prania (Vizir?). Niby ładnie, ale nie jest to zapach do aromaterapii. Prędzej sprawdzi się do odświeżenia zapachu w mieszkaniu przed niespodziewaną wizytą gości.
Muszę przyznać, że palenie wosków stało się moim małym rytuałem umilającym długie zimowe wieczory.
Teraz, gdy zaczęło się robić cieplej, zaczynam czuć potrzebę zaopatrzenia się w kilka nowych, bardziej wiosennych zapachów.
Możecie mi jakieś polecić?
mam taki sam kominek i lubię woski YC
OdpowiedzUsuńja ostatnio nieco już znudzona aromatami YC wypróbowałam woski sojowe Busy Bee – są jeszcze intensywniejsze od YC, ale wszystkie jedzeniowe aromaty są do siebie podobne. Jeśli lubisz taki słodki, ciasteczkowy zapach, to możesz wybrać którekolwiek ich deserowce i będzie ok :>. Tylko na pewno nie warto wkładać całego do kominka, to Bardzo Intensywne Aromaty
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych woskach, ale teraz będę miała je na uwadze:)
UsuńSalted Carmel w czasie palenia bardzo mi pasował, tak jak piszesz pachniał maślanie. Niestety po zgaszeniu przemienił się w prawdziwego śmierdziela. Dodatkowo był bardzo trwały i długo męczyłam się z tym smrodkiem ;)
OdpowiedzUsuńAle śmierdział tak po każdym zgaszeniu? Czy po wypaleniu wszystkich olejków eterycznych? Na szczęście mi się jeszcze taka sytuacja nie przydarzyła, ale trochę mnie zmartwiłaś...
UsuńJak dla mnie Snow in love pachnie zbyt ostro, ale Salted Caramel już bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się:) Snow in love wystarczy zapalić dosłownie na chwilę, a i tak mocno go czuć.
Usuńja uwielbiam clean cotton, więc może u mnie Snow in love się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak:) Ja za to Clean Cotton będę raczej omijać:)
UsuńNie znam tych wosków, ale ten pierwszy chętnie bym sobie teraz odpaliła. Właśnie niedawno zjadłam ostatni kawałek szarlotki i chciałabym więcej a nie ma, a piec się już dzisiaj nie chce. :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara:) Uwielbiam to ciasto i zawsze jak paliłam Red Apple Wreath dostawałam ślinotoku;P
UsuńCHRISTMAS MEMORIES Wg mnie nigdy koło pierniczka nie stało, ja go wręcz nie cierpię ale za to Salted Carmel jest po prostu przepiękny :D
OdpowiedzUsuńOt, co nos to opinia:)
Usuńja mam wiśnie jakąś tak i jest piękna, również polecam gruszkę- fajne zapaszki :)
OdpowiedzUsuńOwocowe lubię najbardziej, więc chętnie wypróbuję oba:)
UsuńNiestety się nie wypowiem, bo nie miałam nigdy YC :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz się kiedyś skusić:)
UsuńSalted Caramel kocham i uwielbiam! jeden z moich ulubionych zapachów od YC :)
OdpowiedzUsuńzresztą ja wiele zapachów YC bardzo lubię! :D
Czyli Ty też taki zapachowy słodziak jesteś:)
UsuńJa to lubię wiele ich zapachów, w zimowe dni paliłam mabdarin&cranberry, lake sunset, jeden z zimowej serii, truskawa super na każdą porę roku, za to mój mąż bardzo lubi lawendę z cytryną - to dobry zapach na wieczór, przed snem :)
OdpowiedzUsuńMandarin&cranberry i truskawkę chętnie wypróbuję:) Lawenda z cytryną też brzmi ciekawie:) Będę je miała na uwadze:)
UsuńJa na przekor pogodzie zaopatrzylam sie w pogrzewacze z Biedronki jablko cynamon:P ale woski musze chyba na jakis owocowy postawic-bedzie i na wiosne i lato;)
OdpowiedzUsuńOwocowe zapachy są dość uniwersalne, więc na pewno warto się skusić:)
Usuń