Puder bambusowy z Biochemii Urody jest chyba jednym z najbardziej znanych pudrów w blogosferze. Jak mogłyście przeczytać TUTAJ, mi również on przypadł do gustu, więc kiedy zawartość opakowania zaczęła dobiegać końca postanowiłam złożyć kolejne zamówienie, decydując się tym razem na nieco ulepszoną wersję.
Puder bambusowy z jedwabiem, jak sama nazwa wskazuje jest połączeniem dwóch rodzajów pudru: bambusowego i jedwabnego (pudry przychodzą do nas osobno i musimy sami je ze sobą zmieszać, jak wygląda taki zestaw możecie zobaczyć w poście zakupowym TUTAJ). Dodatek pudru jedwabnego łagodzi szorstkość pudru bambusowego, sprawiając, że staje się on milszy i delikatniejszy w dotyku. Dzięki niemu, produkt nabiera właściwości nawilżających, a także upiększających, gdyż puder jedwabny wykazuje zdolność do zmiany kąta odbicia światła, przez co nadaje skórze blasku, zmiękcza rysy i zmniejsza widoczność zmarszczek. Więcej o właściwościach obydwu pudrów i całego produktu możecie przeczytać na stronie producenta (KLIK).
Za 11,5 g produktu zapłacimy ok. 17 zł.
A jak mają się te obietnice do rzeczywistości? Muszę przyznać, że całkiem nieźle. Puder faktycznie jest bardziej jedwabisty i miły w dotyku, nie jest tak nieprzyjemnie szorstki, jak wersja podstawowa. Nie wykazuje tendencji do wysuszania skóry i podkreślania suchych skórek. Nie matuje tak mocno jak czysty puder bambusowy, dając na skórze nieco bardziej satynowe wykończenie. Naprawdę poprawia wygląd skóry sprawiając, że wygląda ona promiennie i zdrowo, wydaje się gładsza. Nie osadza się w drobnych zmarszczkach, czy rozszerzonych porach, a wręcz świetnie je maskuje, sprawiając, że stają się niemal niewidoczne.
Na mojej tłustej skórze taki efekt utrzymuje się ok. 5 godzin, czyli mniej więcej tyle samo, co w wersji podstawowej. Po tym czasie zwykle muszę już sięgnąć po bibułkę matującą. Jest to naprawdę świetny wynik, inne pudry trzymały świecenie w ryzach tylko przez 2-3 godziny. Puder nie zmienia koloru podkładu, nie bieli skóry, nie podrażnia i nie zapycha, za to strasznie pyli i to jest chyba jego jedyna wada.
A tak wygląda w akcji:
A tak wygląda w akcji:
Podsumowując, puder bambusowy z jedwabiem Biochemii Urody naprawdę przypadł do gustu zarówno mi, jak i mojej kapryśnej skórze. Z pewnością będę do niego wracać, a i Wam mogę go z czystym sumieniem polecić do wypróbowania.
Satynowy efekt do mnie przemawia, może dam mu szansę :)
OdpowiedzUsuńJa czekam właśnie na przesyłkę z BU i puder bambusowy (ale ten w czystej postaci, chyba o nim pisałaś :))
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoją recenzję, mam nadzieję, że się sprawdzi:)
Usuńdobrze, że ten się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest super, w końcu muszę kupić taki puder :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam tego ani żadnego innego pudru bambusowego jeszcze. Ale może skuszę się na jakieś male zamówienie z tej stronki. Fajnie, że puder nie zmienia koloru podkładu, to dla mnie ważne :)
OdpowiedzUsuńja czaję się na puder bambusowy z Paese :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :)
Mam i bardzo lubię :) Popieram całkowicie Twoje słowa.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Fajnie, że u Ciebie też się sprawdza:)
UsuńWłaśnie się nad nim zastanawiam, nie wiem czy wybrać ten czy jego kolegę od Pease… Cóż, czas porównać składy i się zdecydować :)
OdpowiedzUsuńPease nie miałam, ale BU jest naprawdę super:)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń