12:34

Krem pod oczy Siquens Prevention

Krem pod oczy Siquens Prevention kupiłam jakoś na przełomie maja i czerwca na promocji w Super-Pharm i w zasadzie zapomniałam, że go mam. Ostatnio jednak, kiedy skończył się mój ulubiony krem pod oczy z Biodermy, postanowiłam go w końcu przetestować.


Opis producenta:
Natychmiastowo i długotrwale nawilża delikatną skórę wokół oczu, zapewniając jej uczucie komfortu i odprężenia.
Zawarte w kremie poliaminokwasy wygładzają zmarszczki mimiczne, a witamina E zawarta w wyciągu z lilii wodnej witamina C, chronią skórę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i wolnych rodników zapobiegając jej starzeniu.
Formułę wzbogacono również o desperydynę zwiększającą drenaż limfatyczny, flawonoid chryzynę aktywnie eliminujący produkty rozpadu hemoglobiny oraz pobudzającą mikrokrążenie krwi - kofeinę.
Krem skutecznie niweluje objawy zmęczenia, likwiduje cienie i opuchliznę pod oczami nadając spojrzeniu świeżość i blask. 

Skład:
 Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Cena:
ok. 40 zł/15 ml

Moja opinia:
Krem zamknięty jest w plastikowej tubce z aplikatorem, który umożliwia precyzyjne dozowanie produktu. Szata graficzna prosta, przejrzysta, miła dla oka.


 Krem posiada dość gęstą i treściwą konsystencję, która dość ciężko się wchłania pozostawiając na skórze przez jakiś czas lekko tłustą warstwę. Mimo to, dobrze spisywał się pod makijażem.




Jeśli chodzi o budzące wiele kontrowersji rozświetlające drobinki, to mi one w ogóle nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Są naprawdę bardzo drobne i widoczne na skórze tylko w dobrym świetle i to jeszcze padającym pod odpowiednim kątem. Znikają pod makijażem.

Jeśli chodzi o działanie kremu, to niestety, ale w moim przypadku jest ono praktycznie żadne. Mimo treściwej konsystencji krem w ogóle nie nawilżał, już po kilku dniach stosowania czułam, że moja skóra pod oczami jest sucha jak pergamin. Kompletnie nie radził sobie również z moimi cieniami pod oczami, więc mimo tych rozświetlających drobinek ciągle wyglądałam na chorą i niewyspaną. Trzeba było uważać również by nie nakładać go zbyt blisko linii rzęs, bo kiedy dostał się do oczu wywoływał podrażnienie.

Mi ten produkt kompletnie nie podpasował, ale osobiście znam dwie osoby, u których się sprawdza. Do jednej z nich mój egzemplarz już powędrował, a ja wracam do sprawdzonego Sensibio Eye.

Jeśli testowałyście krem pod oczy Siquens, dajcie znać, jak sprawdzały się u Was.
Chętnie poczytam również, jakie są Wasze sprawdzone preparaty.


8 komentarzy:

  1. Nie miałam Siquensa, ale skoro polecasz Sensibio to kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sensibio to jak dotąd najlepszy krem pod oczy jaki miałam.

      Usuń
  2. Szkoda, że się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej słyszałam o tym produkcie negatywne opinie. Widzę, że się też podpisujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak, choć jak wspomniałam są tacy, którym odpowiada:)

      Usuń
  4. nie miałam nic nigdy z tej firmy

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że w ogóle nie działa :( Nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam siquensa i niestety musze powiedzieć ze nie zachwycił. mialam do tłustej.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra