W październiku w ramach akcji Październik miesiącem maseczek (KLIK) przetestowałam cztery maseczki algowe firmy Organique: anty-trądzikową (KLIK), żurawinową (KLIK), dyniową (KLIK) oraz borówkową (KLIK). Dziś chciałabym zaprosić Was w ramach podsumowania akcji, na małe porównanie wszystkich czterech maseczek.
Wersja anty-trądzikowa:
Jako jedyna z testowanych przeze mnie wersji przeznaczona jest typowo dla skóry tłustej, mieszanej i trądzikowej. W związku z tym, najlepiej łagodziła ona stany zapalne, zwężała pory, a także rozjaśniała i ujednolicała koloryt skóry. Niestety skóra po jej użyciu wymagała nawilżenia, nie pozostawała też dłużej matowa, wręcz przeciwnie.
Ocena ogólna: 4/5.
Ocena ogólna: 4/5.
Wersja żurawinowa:
Przeznaczona do skóry dojrzałej, zmęczonej i naczyniowej. Wygładzała drobne zmarszczki, pozostawiała skórę lepiej napiętą i dobrze nawilżoną. Delikatnie rozjaśniała i wyrównywała koloryt. Krótko mówiąc, spełniała wszystkie obietnice producenta.
Ocena ogólna: 5/5.
Ocena ogólna: 5/5.
Wersja z dynią i glukozą:
Przeznaczona do skóry wrażliwej, matowej, odwodnionej, zmęczonej i łuszczącej się. Ze wszystkich czterech wersji ona najmocniej nawilżała skórę, dając wrażenie porządnego odżywienia. Po jej użyciu skóra nabierała złotego odcienia, jakby delikatnej opalenizny, lekko wpadającej w pomarańczowy odcień. Na mojej bardzo bladej z natury cerze niestety nie wyglądało to dobrze:(
Ocena ogólna: 3/5.
Ocena ogólna: 3/5.
Wersja borówkowa:
Przeznaczona do każdego typu cery, również wrażliwej i naczyniowej. Jej działanie jest bardzo podobne do wersji żurawinowej. Tu również otrzymujemy dobrą dawkę nawilżenia, rozjaśnienie cery i wyrównanie kolorytu, ale tym co dla mnie tą maskę dyskwalifikuje jest jej zapach. O ile wersja żurawinowa (również perfumowana) pachnie bardzo delikatnie i owocowo, o tyle zapach maski borówkowej jest tak silny i duszący, że przez cały czas trwania zabiegu ma się ochotę wstrzymywać oddech. W dodatku zapach jest typowo mydlany, w niczym nie przypominający borówek.
Ocena ogólna: 2/5.
Ocena ogólna: 2/5.
Podsumowując, najlepiej sprawdziły się maska żurawinowa i anty-trądzikowa. Obie mogę Wam z czystym sumieniem polecić, sama również będę bardzo chętnie do nich wracać. Chciałabym również przetestować dla porównania maseczki algowe innych firm, jeśli więc macie swoje typy piszcie, chętnie się z nimi zapoznam:)
A na koniec mały bonus.
Poznajcie mojego halloweenowego gościa - Stworka:
Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz i takie manualne beztalencie jak ja, wyszedł całkiem sympatycznie:)
To co? Cukierek, czy psikus?
Chętnie bym wypróbowała tę żurawinową. Dyniowa też mnie zaciekawiła, ale boję się tego koloru, który może pozostawić ;) Moją ulubioną maską algową jest ta z acerolą i wit. C :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej wiele dobrego, wypróbuję jak tylko wykończę Organique'owe zapasy:)
Usuńja również wypróbowałabym najchętniej żurawinową maseczkę :)
OdpowiedzUsuńteż jestem beztalenciem w sprawach manualnych! Stworek wyszedł Ci świetnie :)
Dzięki:) Muszę przyznać, że mi się spodobało robienie dyniowych lampionów:)
UsuńTa z dynią i glukozą jak znalazł dla mnie :)
OdpowiedzUsuńkodeks-kosmetyczny.blogspot.com
W takim razie polecam:)
UsuńNie miałam żadnej z tych maseczek, też muszę zrobić podsumowanie akcji u siebie... :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam:)
UsuńZachęciłaś mnie do tej żurawinowej :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę godna wypróbowania:)
UsuńSzkoda, że ta anty trądzikowa nie wypadła rewelacyjnie..
OdpowiedzUsuń