Tyle się naczytałam o cudownych właściwościach i wszechstronnym zastosowaniu siemienia lnianego na włosy, że postanowiłam wypróbować na sobie ten cud za grosze.
- wielonienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny Omega 3 ( zawartość kwasów w nasionach lnu jest zbliżona do ich zawartości w rybach) – przeciwdziałają stanom zapalnym, spowalniają starzenie się komórek, wykazują działanie przeciwnowotworowe,
- witamina E – popularnie nazywana witaminą młodości, często stosowana jako składnik kremów i odżywek do paznokci, będąca przeciwutleniaczem chroniącym komórki organizmu przez negatywnym działaniem wolnych rodników, wspomaga dostarczanie składników odżywczych do komórek,
- cynk – bierze udział w metabolizmie komórkowym, przyśpiesza gojenie ran, znacznie poprawia kondycję skóry i włosów,
- błonnik – posiada zdolność obniżania poziomu cholesterolu, obniża ciśnienie tętnicze krwi, usuwa z organizmu szkodliwe substancje, sprzyja rozwojowi korzystnych bakterii jelitowych, pomocny w dietach odchudzających
- witamina B1 i B6 – umożliwiają magazynowanie energii, wspomagają prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, zwiększają odporność, łagodzą negatywne skutki leków, zapobiegają tworzeniu się kamieni nerkowych
- kwas foliowy – reguluje wzrost i funkcjonowanie komórek, poprawia samopoczucie, zapobiega uszkodzeniom w łonie matki
- magnez, wapń, żelazo
- fitosteryny i flawonoidy – działają ochronnie na serce, zapobiegają zaćmie, miażdżycy, udarowi mózgu, obniżają wysokie ciśnienie krwi
- fitoestrogeny – przeciwdziałają niektórym skutkom menopauzy oraz blokują receptory estrogenowe zmniejszając w ten sposób podatność na nowotwory (rak piersi, macicy, prostaty).
Wczoraj zabrałam się więc za przygotowanie własnego glutka.
Przepis:
Łyżkę siemienia lnianego zalewamy szklanką wody i gotujemy ok. 10 min. Jeszcze ciepłą papkę odcedzamy przez sitko i glutek gotowy:)
Siemię lniane kupiłam w swoim osiedlowym sklepie spożywczym na stoisku ze zdrową żywnością za ok. 3 zł.
Gotowy żel możemy przechowywać przez ok. 2 tygodnie w lodówce. Ja swój przelałam do małego plastikowego pojemniczka po surówce.
Wykorzystanie:
- żel do włosów
- płukanka - rozpuszczamy glutka w wodzie i wykorzystujemy do ostatniego płukania; taka płukanaka wygładza włosy i dodaje im blasku.
- maska do włosów - nakładamy glutka na pod czepek i ręcznik na ok. 30 min, dokładnie spłukujemy; włosy są odżywione, nawilżone i bardziej gładkie.
- maseczka na twarz - wykorzystujemy ziarenka pozostałe na sitku, nakładamy je na twarz i zostawiamy na ok. 15 min, po czym zmywamy letnią wodą i cieszymy się ukojoną, nawilżoną i gładką cerą.
Chciałam zafundować swoim włosom maseczkę, jednak mój glutek nie do końca wyszedł taki jak powinien. Robiłam wszystko zgodnie z przepisem, a mimo to wyszedł jakiś taki rzadki, jak w pół stężona galaretka. Na maskę był zbyt wodnisty, więc zrobiłam płukankę.
Włosy są po niej miękkie, śliskie i nawilżone, ale liczyłam na bardziej spektakularne wygładzenie. Pewnie maska zdziałałaby na tym polu lepsze efekty... I tu pojawia się pytanie: co mogłam zrobić źle? Jeśli macie jakiś pomysł, piszcie w komentarzach, wypróbuję wszystkie rady i sugestie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.